tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Hejtuj chińczyka i elektryka, czyli prosta droga do skansenu [FELIETON]
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Hejtuj chińczyka i elektryka, czyli prosta droga do skansenu [FELIETON]

Autor: Konrad Bartnik 2019.01.16, 15:54 51 Drukuj

Kierowcy motocykli klasy 125 bez motocyklowego prawa jazdy, motocykle elektryczne, trójkołowce, sukcesy rynkowe tanich marek z Azji. W ostatnim czasie dzieje się wystarczająco dużo, by wzburzyć zapiekłych motocyklowych tradycjonalistów. Skala tych zjawisk jest już jednak tak duża, że dalsze spychanie ich na margines i dociskanie butem nie ma szans powodzenia.

Czasem mam wrażenie, że gdyby komuś udało się zaprząc do pracy ludzką, negatywną energię, to atomowe kolosy i lasy wiatraków stałyby się nam zupełnie niepotrzebne. Jak to jest, że tyle wysiłku, który mógłby znaleźć ujście w świetnych inicjatywach, dobrowolnie pakujemy w rzeczy, które ciągną nas wszystkich w dół?

NAS Analytics TAG

Za ilustrację mojego tekstu niech posłuży poniższy film z jednej z amerykańskich imprez, skupiających fanów pewnej marki. Okładanie młotem japońskiego motocykla jedni nazwą tradycją i świetną zabawą, inni przykładem niskiej (delikatnie mówiąc) kondycji intelektualnej widocznych tu bikerów.

Dla polskiego motocyklisty jest to zjawisko dosyć niezrozumiałe. W końcu japońskie maszyny uchodzą u nas za synonim wysokiej jakości, a produkty Wielkiej Czwórki od bardzo dawna są obiektem marzeń, rządzą w salonach i na rynku motocykli używanych. Wielu z nas, jeszcze w czasach minionego systemu, ciężko pracowało za granicą, by zdobyć ociekający chromem lub budzący podziw agresywnymi plastikami japoński motocykl. Dziś chętnie bierzemy na nie wieloletnie kredyty lub przeznaczamy długo odkładaną gotówkę. Skąd więc u części amerykańskich motocyklistów tyle zapału, by jednak podnieść kilka razy ten ciężki młot?

Duża para w mały gwizdek

Trochę łatwiej to zrozumieć, robiąc wycieczkę po motocyklowym internecie. Taką nie za długą, wyłącznie w granicach naszego kraju. Okaże się, że niektórzy potrafią włożyć naprawdę dużo wysiłku w rzeczy, które nie tworzą niczego, poza fermentem i nieprzyjemną atmosferą. Skomentować coś tylko po to, żeby wbić szpilę. Pół biedy, jeśli to wytykanie błędów merytorycznych, w dużej mierze są to jednak bezinteresowne internetowe pomyje. Staje się to jaskrawe przy ogólnej tendencji, kiedy łączna liczba komentarzy spada - dziś łatwiej i szybciej dać po prostu jedną z facebookowych buziek lub oznaczyć znajomego.

Wojna polsko-chińska

Wracając do zabawy amerykańskich weteranów szos, warto wspomnieć o dyżurnych kierunkach ciosów na naszym podwórku. Nie mówię tu o nas, redaktorach mediów motocyklowych, bo odporność na wycieczki osobiste to niezbędna cecha w tym fachu, tylko o samych tematach, o których piszemy. Nie ma tu wielkiej filozofii - od zawsze najbardziej obrywa to, co nowe i nie wpisujące się w ułożoną tradycję. W Stanach były to swego czasu maszyny z Japonii, które wywróciły tamten rynek pod względem cenowym, a ich jakość ciągle rosła, aż do dzisiejszego poziomu.

U nas - oczywiście "chińczyki", które podążają tą samą ścieżką i dostają równie mocne baty. Można naturalnie utyskiwać na ich niedoróbki czy dobór materiałów, ale fakty są niezaprzeczalne - sprzedają się świetnie, zwłaszcza od czasu wejścia w życie nowych regulacji dla klasy 125. I z sezonu na sezon są coraz lepsze. Co więcej, to właśnie w Chinach i w Indiach bije dziś serce motocyklowego świata. Tam sprzedaje się najwięcej jednośladów, tam swoje wysiłki kierują największe koncerny, także europejskie. Tamtejsze fabryki są już w stanie wyprodukować motocykle o dowolnym poziomie jakości - efekt końcowy zamknięty jest wyłącznie w tabelach Excela.

Hejtem w elektrony

Ulubiony cel ataków numer dwa to z kolei motocykle elektryczne, w najlepszym razie ignorowane, w najgorszym mieszane z błotem i nazywane zabawkami. Sztab inżynierów i designerów projektujących takiego Harleya Livewire musi mieć niezły ubaw, czytając podobne opinie. O poziomie czystości dla środowiska pojazdów elektrycznych można dyskutować - wiadomo, produkcja prądu, produkcja i utylizacja baterii. W ruchu są one jednak zupełnie bezemisyjne, co ma ogromne znaczenie w miastach, więc dalej ignorować się ich nie da, zadbają o to chociażby nasze władze. Co więcej, napęd elektryczny jest mocno powiązany z nowoczesną elektroniką. Spójrzmy, z jakich urządzeń dzwonimy, na jakich piszemy komentarze w internecie. Chiny wszędzie, Chiny wszędzie, co to będzie, co to będzie?

Zwykli bohaterowie

I na koniec sprawa najważniejsza - ludzie. Nowe czasy i nowe przepisy to także nowy wizerunek polskiego motocyklisty. Już nie elita, co to gna szybciej od wiatru, a w razie potrzeby w biegu naprawi maszynę. To coraz częściej zwykły Jasiek lub Janusz na 125, ewentualnie za chwilę na trójkołowcu. W trakcie swojej motocyklowej "kariery" być może zrobi prawko kat. A, przesiądzie się najpierw na 500, później na 700, litra i więcej. Ale równie dobrze może tego nie zrobić, uznając, że 125 to jego świat i nic mu więcej nie trzeba.

Małe plusy

Nie muszę przypominać, że z powodu tragicznych wydarzeń, ostatnie dni nie są dla nas wszystkich najłatwiejsze. Mamy wystarczająco dużo zmartwień jako społeczeństwo, żeby dzielić się i dawać do pieca jeszcze na motocyklowym gruncie. Najważniejsza lekcja, jaką przynajmniej ja z tego wyciągam, to nauczyć się milczeć, jeśli nie mam do powiedzenia nic konstruktywnego. Z drugiej strony chciałbym, żebyśmy wszyscy nauczyli się dostrzegać i chwalić małe rzeczy, nawet jeśli całość do nas nie przemawia. Nie cenisz idei jakiegoś modelu, ale podoba ci się design? Napisz o tym! Czytasz tekst, z którym się nie zgadzasz, ale jest fajnie napisany? Daj znać!

Motocykliści są bardzo ciekawą i pełną skrajności grupą. Z jednej strony bardzo skonsolidowaną i zdolną do wspaniałych akcji - Motomikołaje, WOŚP, rajdy, zbiórki i wiele innych. Z drugiej często zamkniętą, bardzo konserwatywną, niechętną nowościom. Warto myśleć szerzej i do przodu, nie tylko kategoriami własnych doświadczeń. Tak, żeby za jakiś czas nie skończyć jako groteskowe dziadki, okładające młotem biednego "chińczyka". Chyba nie chcemy być negatywnymi bohaterami Youtube’a przyszłości?

NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: Darek 23/01/2019 09:01

A ja myślę, że fajny motocykl to taki, który daje mi frajdę z jazdy i ogólnie mi się podoba. Nie interesuje mnie w tej sprawie zdanie innych. Miałem wiele motocykli, a zaczęło się to dawno temu kupnem mojego pierwszego motocykla PZL Kobuz (wcześniej była oczywiście Motorynka i Ogar). Później miałem wiele motocykli: nakedy, supersporty, turystyki. Wszystkie dawały mi wiele frajdy z jazdy i na danym etapie życia bardzo mi odpowiadały. Ostatnim moim motocyklem był Suzuki DL i uważam, że to jeden z najwspanialszych motocykli. Stosunek ceny, do tego co otrzymujemy jest rewelacyjny ale... obecnie zbliżam się do 50-tki i nie mam już potrzeby i ochoty jeździć motocyklem do Chorwacji lub jeszcze dalej (wiem, że DL świetnie nadaje się również do miasta - jeździłem nim codziennie do pracy). W tym wypadku wolę klimatyzowany samochód. Obecnie potrzebuję motocykla do weekendowych i popołudniowych przejażdżek i tak od dwóch lat stałem się właścicielem HD FXDF Fat Bob i chyba dopiero teraz mogę powiedzieć, że mam motocykl z krwi i kości. Za każdym razem, kiedy otwieram garaż gęba od razu mi się śmieje, a teraz w zimie chodzę sobie popatrzeć na moje cudeńko, żeby poprawić sobie humor. Aż takich emocji nie dostarczał mi żaden z moich wcześniejszych motocykli (szczególnie praktyczny do bólu DL). Kiedy odpalam piec i słyszę jego pracę, to jakby to była najwspanialsza muzyka. Jazda dostarcza mi równie dużo pozytywnych emocji. Oczywiście pozycja nie jest tak wygodna jak na DL'u, a motocykl nie jest tak poręczny ale wiesz co, w ogóle mi to nie przeszkadza, bo mój Harley wynagradza mi to na sto innych sposobów. Czy jestem pozerem? Nie sądzę, a w każdym bądź razie nikt mi tego dotychczas nie zarzucił. Czy mam mgliste pojęcie o jeździe na motocyklu? Nie sądzę, wszak jeżdżę motocyklami od ponad 30 lat i przejechałem już setki tysięcy kilometrów na wielu motocyklach. Mój wywód piszę po to, żeby uzmysłowić Ci, że może do niektórych spraw trzeba zwyczajnie dorosnąć, a przede wszystkim lepiej nikogo z góry nie oceniać (nie obrażać) i nie przyklejać łatek, bo zwyczajnie może to nie mieć nic wspólnego z rzeczywistością. Pozdrawiam!

Odpowiedz
Autor: BOB 23/01/2019 18:14

Doskonale ciebie rozumiem. Harley rzeczywiście jak stał to robił na mnie lepsze wrażenie niż nie jeden zabudowany motocykl. Tyle że jak stał.... :) bo jak jechał to oprócz dźwięku z japońskim porównywalnym motocyklem przegrywał dosłownie wszystkim. Hamulcami, mocą, przyspieszeniem, prowadzeniem, prześwitem w zakrętach, oświetleniem, pozycją za kierą no i oczywiście ceną. Tutaj jest sedno sprawy bo gdyby ten złom do którego potrzeba kluczy metrycznych, calowych, torxów, imbusów calowych i metrycznych + np. specjalnej dwunastokątnej nasadki do zacisków kosztował 5-10tys PLN to okay. Tyle że te niejeżdżące szroty kosztują kilka razy więcej. Ktoś powie że to amerykańska legenda..... Nooo.... legenda. Taka amerykańska legenda że używa japońskich łożysk, japońskich lag, japońskich gaźników, japońskich albo niemieckich wtryskiwaczy itd. Słowem, począwszy od kilkunastu rodzajów śrub w kilkoma rodzajami gwintów w jednym motocyklu przez popierniczone liczniki zmieniane co prawie sezon a skończywszy na częściach japońskich producentów to jest poprostu kundel nie mający nic wspólnego z hasłami o ameryce o legendzie itd. Dodaj do tego kurtki po 2500 z napisem "made in china" to samo z koszulkami i innymi gadżetami i dochodzimy do jednego wniosku. To jest analny marketing. Chcesz ładny archaiczny motocykl? Rynek jest pełny np. anglików, rusków.... może moto guzzi? Na harley-u się świat nie kończy i dziw bierze że ludzie dorabiają teorię jakie to fajne..... Może wstyd im się przyznać przed lustrem że się wygłupili? Nawet sam Sonny Barger napisał że sam by wolał st1100 niż harley-a gdyby nie statut Hells-ów. Tyle :)

Odpowiedz
Autor: goostav234 17/01/2019 21:22

+1

Odpowiedz
Autor: KenLee 18/01/2019 12:29

Zwykle 125 sa robione przez japonczykow w Chinach, bo tam jest na nie najwiekszy popyt, a uzyskanie pochodzenia celnego powoduje zwolnienie, lub ograniczenie oplat. Z tego samego powodu Honda robila Gold Wingi w USA, a Yamaha SZR 660 we Wloszech. Poza tym stare japonskie technologie pozostaja potem w Chinach na prawach licencji, z czego tez sa profity, albo podrobek (z czego profitow nie ma). Co do Benelli to nie jest ono wloskie. Wprawdzie zostalo biuro w Pesaro ale wlascielem, mocodawca i wykonawca jest Qianjiang Group, z Wenling. I to akurat tez mi sie nie podoba, gdyz prowadzi do globalizacyjnego bajzlu rodem z rynku samochodowego gdzie zakup Opla oznacza jezdzenie Citroenem. Japonce probowali kilkanascie lat temu ozenic Suzuki z Kawasaki, ale na szczescie im nie wyszlo. Istotne jest, nie to gdzie kto otworzyl fabryke, ale kto i w jaki sposob bierze odpowiedzialnosc za produkt. Jesli na zbiorniku HD sa od ponad stu lat te same nazwiska, to chociaz mozna nie lubic ich produktow, to trudno odmowic szacunku, konsekwencji i odpowiedzialnosci za wlsny wytwor. Nawet jesli ostatnio robiony bywa w Indiach. Podobnie w przypadku pana Soichiro Hondy i jego ziomkow. Gdyby goscie z Qianjiang postepowali tak samo a nie podszywali sie pod stara wloska arystokracje, to zyskali by nie tylko w moich oczach. Zeby nie bylo ze patrze na stare japonskie i zachodnie marki przez rozowe okulary, to niestety mam swiadomosc degeneracji zwiazanej z pogonia za zyskiem i produkcja komponentow w tanich lokacjach. Wiazka elektryczna KTM-a EXC z 2014 wyglada jak kable od zabawki w porownaniu z wiazka EXC z 2002 roku... Plasiki austriackiego Gigera wygladaly po kilku latach jazdy lepiej niz portugalskie Polisporty po kilku miesiacach, poza tym plastikowe dystanse lozysk, nakretki amortyzatorow, pokrywy itd, itp.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    NAS Analytics TAG
    na górę