Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Myślę, że można ale efekt końcowy i tak zależy od szczęścia. Jechałem po mieście (trochę za szybko - ok. 80km/h). Z podporządkowanej ze stopem wyjechał samochód. Był dość daleko, więc nie zwalniałem. Niestety z niewiadomych przyczyn (zgasł silnik?) zatrzymał się i zatarasował mi cały pas. Awaryjne hamowanie i dwie myśli: czy dość mocne by się zatrzymać i czy nie zbyt mocne by opona nie zerwała przyczepności (brak ABS-u). Samochód coraz bliżej i następna myśl: nie dam rady - moto skasowane, ja do szpitala albo... Decyzja: spróbuję go ominąć - wszystko lepsze niż czołówka. Puszczenie klamki, mocny pochył w jedną, potem w drugą. Zatrzymałem się spokojnie jakieś 20m za skrzyżowaniem. Co do szczęścia: 1. było sucho, 2. z przeciwka nikt nie jechał, 3. mam gmole - zamiast zmiażdżyć nogę, urwałem gościowi rejestrację i przerysowałem zderzak. Może znalazło by się jeszcze kilka okoliczności świadczących o moim szczęściu ale i tak sądzę, że szczęściu TRZEBA pomóc. A tak nawiasem mówiąc, to nie jestem świetnym motocyklistą (wtedy staż ok. 1,5-2 sezony codziennego dojeżdżania do pracy) i nie jestem wysportowany by wykonywać jakieś super ewolucje. Myśl o wyskoczeniu z motocykla w górę (lub choćby stanięcie na podnóżkach) przeszła mi przez głowę i uważam, że jest to genialne posunięcie gdy nie da się nic innego zrobić. Lepiej mieć połamane nogi niż kark!