Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Bo Dorna nie powinna sprzedawać transmisji stacji, która da więcej, tylko stacjom, które mają większy zasięg. Jak SBK i MotoGP leciało na Eurosporcie (któro ma każdy z telewizją kablową czy satelitarną), to oglądałem każdy wyścig. Teraz gdy leci na Cyfrowym Polsacie nie oglądam, bo nie mam, a MotoGP to za mało, żeby się przesiąść. Czasem oglądam w necie, ale jakość słaba i nie ma to sensu. No i rywalizacji brak, niestety, brak zawodników z osobowością. W ogóle wyścigi motocyklowe i samochodowe idą nie w tą stronę. Kiedyś to byli ludzie z jajami, którzy wsiadali do swych wspaniałych maszyn i pedzili na złamanie karku. Teraz poza Rossim w GP i Raikonenem w F1 mamy grupkę chłoptasiów, którzy na śniadanie jedzą musli z mlekiem 0,5% tłuszczu, depilują sobie klaty i używają kremu do stóp. No naprawdę? Jak Lorenzo czy Pedrosa ma mnie przyciągnąć przed telewizor? Jaką mam mieć frajdę z oglądania Vettela? To już nie są prawdziwi kierowcy z krwi i kości, tylko maszyny od dziecka zaprogramowane do osiągania wyników. Obecnie, gdy zawodnik się zoriętuje, że wyprzedzanie dwa kółka przed metą mogą zakończyć się glebą, to odpuszcza, żeby dowieźć wynik. No i po co? Chcemy walki, a nie widowiska chłodych kalkulacji. Inną sprawą są jeszcze wszystkie elektroniczne pomoce w wyścigowych maszynach: kontrole trakcji, wheelie control, launch control, KERSy czy inne suchary, dzięki którym oglądamy wyścig konstruktorów, a nie popis umiejętności kierownika. Obecnym bolidem F1 pojedzie moja babcia i uzyska czas na poziomie 110% wyniku Vettela, na maszynie Lorenzo nie pojedzie, bo nie umie, a szkoda, bo mogła by nieźle namieszać.