Ścigacz.pl

Innymi słowy, pojazdy elektryczne wykazują "niezrównoważony poziom amortyzacji".

Jak donosi brytyjski CBN nowe analizy ujawniają, że pojazdy elektryczne tracą nawet połowę swojej wartości po zaledwie trzech latach od zakupu, co oznacza jednocześnie, że używane elektryki tanieją znaczniej szybciej niż konwencjonalne modele benzynowe.

Dane z grudnia 2023 r. zaprezentowane przez działającą w Wielkiej Brytanii platformę sprzedażową Auto Trader wykazały, że nowy samochód benzynowy o wartości 50 000 funtów (ok. 253 000 zł) straciłby na wartości około 17 000 funtów (ok. 86 000 zł) po trzech latach lub przejechaniu 30 000 mil (ok. 48 000 km). Dla porównania nowy samochód z silnikiem spalinowym o wartości 50 000 funtów straciłby na wartości około 24 000 funtów (121 000 zł) w tym samym okresie.

Można zatem uznać, że nabywcy używanych samochodów elektrycznych korzystają z bardziej przystępnych cen i niższych kosztów eksploatacji, ale tracą na tym nowi właściciele pojazdów elektrycznych. Auto Trader stwierdził, że kierowcy stają w obliczu dużego kłopotu, tracąc prawie połowę wartości pojazdu w tak krótkim czasie.

W raporcie Road to 2035 stwierdzono, że wskazuje to na "niezrównoważony poziom amortyzacji". Dodajmy, że wartość używanych samochodów elektrycznych znacznie spadła w 2023 r. z powodu złagodzeniu globalnych problemów z łańcuchem dostaw i ustabilizowaniu się cen energii elektrycznej.

Warto przypomnieć, że w 2023 roku rynek używanych samochodów elektrycznych w Wielkiej Brytanii zanotował niemal 20-procentowy spadek wartość, chociaż to nie jest rekord, bo w Stanach Zjednoczonych spadek wyniósł blisko 30 procent.

Okazuje się, że wizja tanich pojazdów elektrycznych rzeczywiście się ziści, chociaż nie tak jak oczekiwano. Niedługo każdego będzie stać na elektryka. To znaczy na stary samochód lub motocykl elektryczny z niepewną baterią wymagająca znacznie częstszego ładowania. Chyba nie o to chodziło w "elektrycznej rewolucji", która miała zmienić motoryzacyjne oblicze świata.