Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 42
Pokaż wszystkie komentarzeZ założenia staram się nie czytać anonimowych komentarzy pod tekstami, autorstwa znawców od wszystkiego, ale ciężko przejść obojętnie. Myślę, że naszą narodowościową chorobą, prawdopodobnie przekazywaną genetycznie, jest brak umiejętności postawienia się w nieznanej dla nas sytuacji, myślenia szerszymi kategoriami niż "ja i moje widzimisię". Przykład: osobiście uważam za jedną z bardziej bezsensownych czynności weekendowych wędkarstwo sportowe. Czy jednak, kiedy jedna z moich ulubionych tras do biegania zostaje zamknięta na czas zawodów wędkarskich wyklinam, przypinam się do drzew i piszę podania? Możecie powiedzieć, że to inna klasyfikacja winy, ale wędkarze potrafią po sobie zostawić sporo puszek, foliówki czy puste paczki po papierosach. Wychodzę jednak z założenia, że każdy ma prawo spędzać wolny czas przez siebie wybrany sposób. Nawet jeśli nie potrafię sobie wyobrazić, żeby było to w jakikolwiek sposób "fajne" i widzę negatywne efekty tej działalności, to przez sekundę nie śmiałbym pomyśleć, żeby komukolwiek wędkarstwo zabraniać. Zdarzało mi się spotykać w lesie np. grupy jeźdźców. Gasiłem motocykl, zjeżdżałem na bok i czekałem aż pojadą dalej (koń to płochliwe stworzenie). Ba, raz nawet powiedzieliśmy sobie "dzień dobry". Można? Pewnie, że można. Konkluzją powinno być, że jeśli byśmy tylko chcieli, to pewnikiem poradzilibyśmy sobie z koegzystencją. Znam masę leśników, myśliwych czy rolników, którzy z chcą współpracować. Konkluzja jest jednak inna - w świetle powyższego artykułu osobiście zaczynam mieć to w poważaniu. Szkoda energii na walkę z pseudo-ekologami, najmądrzejszymi na świecie szosowcami, dla których okazjonalne latanie na gumie jest okej, ale wyjazd w teren to największe zło, bo akurat wtedy jest tam z żoną, psem i czwórką dzieci. Czy w końcu z urzędnikami, których niekompetencja jest niemierzalna, za to umiejętności w mnożeniu kuriozów nieocenione. Wydaje mi się, że czas pogodzić się z wizerunkiem offroadowca-pogromcy dziewic. Oficjalnie kupuję dużego czterosuwa z przelotowym tłumikiem, na kask przypnę sobie rogi słonia afrykańskiego, buty wyłożę skorupką oceanicznych krylów, a po powrocie będę zajadał się - jak co dzień - mięsem orła bielika. Jak to mówi staropolskie przysłowie, idealnie nadające się do tej sytuacji: ave satan.
Odpowiedzsam jestem wędkarzem i motocyklistą jak w każdej grupie zdarzają się buraki i śmieciarze...wędkarstwo tak samo nie ma sensu jak wydawanie kasy i jazda motocyklem byle gdzieś bo to lubie:P teoretycznie pasje nie mają sensu więc nie porównuj:) są dla naszego własnego widzimisie nie jestem przeciwnikiem powinien być złoty środek bo jazda po rezerwacie ma się nijak do jazdy podmiejskim laskiem powinny być miejsca do wyżycia się...aha słoń nie ma rogów to jego zęby-kły : D
OdpowiedzRogi słonia będzie ci chyba trudno przypiąć, bo słonie takowych nie posiadają.
OdpowiedzAVE
Odpowiedz