Tata Motors zgarnia Iveco. To historyczny moment
To, co jeszcze niedawno wydawało się nie do pomyślenia, właśnie stało się faktem. Legendarna włoska marka, która przez dekady stanowiła o sile europejskiej motoryzacji użytkowej i militarnej, wywiesza białą flagę.
Nie dosłownie, ale symbolicznie, oddając część swojego dziedzictwa w ręce rodzimych zbrojeniowców i jednocześnie szykując się do wejścia pod skrzydła jednej z największych potęg przemysłowych Indii. Kto by pomyślał, że Tata Motors, firma kojarzona niegdyś głównie z tanimi autami miejskimi, będzie przejmować kolosa, którego pojazdy zna każdy, kto kiedykolwiek jechał ciężarówką przez Europę.
Najpierw zagrzmiało na froncie wojskowym. Iveco, by móc w ogóle mówić o nowej przyszłości, musiało pozbyć się działów odpowiedzialnych za produkcję sprzętu militarnego. Poszło więc na układ z Leonardo - gigantem włoskiego przemysłu obronnego - który wyłożył na stół 1,7 miliarda euro za przejęcie marek IDV i ASTRA. To nie tylko czysty deal, ale także strategiczny manewr, który ma stworzyć silnego gracza na rynku uzbrojenia lądowego. Włoska prasa już teraz mówi o narodowym czempionie, który ma realne szanse stawać w szranki z europejskimi i światowymi konkurentami. Zakończenie tej transakcji planowane jest do końca marca 2026 roku, oczywiście jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem regulatorów i proces wydzielenia zakończy się bez potknięć.
To jednak był tylko pierwszy krok. Bo najważniejsze dzieje się teraz. Gdy tylko Leonardo zamknie swój zakup, Tata Motors - za pośrednictwem swojej spółki TML CV Holdings - zamierza wyłożyć 3,8 miliarda euro na stół i przejąć całą Grupę Iveco. Cena? 14,10 euro za jedną akcję. Cel? Stworzyć globalnego lidera w segmencie pojazdów użytkowych, który nie będzie się oglądać na to, co robią Scania, Volvo czy Daimler. I wszystko wskazuje na to, że to nie jest tylko kolejna ambicja z katalogu przemysłowych fantazji, ale plan precyzyjnie zsynchronizowany z rzeczywistością rynkową.
Dla fanów motoryzacji, ale i motocyklistów, którzy obserwują ruchy wielkich graczy z pewną nostalgią, to moment przełomowy. Iveco, znane z niezniszczalnych Daily, z ciężarówek, które przejeżdżały setki tysięcy kilometrów bez zająknięcia, z technologii wojskowych obecnych w pojazdach bojowych NATO, kończy pewną epokę. W zamian dostajemy spółkę, która chce działać szybciej, ostrzej, z większym rozmachem i w zglobalizowanym stylu.
W tle tego wielkiego przemeblowania czai się jeszcze jedna wiadomość - po sprzedaży zbrojeniowego filaru, Iveco zamierza uraczyć swoich akcjonariuszy specjalną dywidendą. Trochę jak ostatni toast przed wyruszeniem w drogę bez powrotu. Może będzie to podróż ku nowemu rozdziałowi, pełnemu technologicznych rewolucji, może ku przyszłości, w której nawet ciężarówki będą pachnieć Indiami, a nie włoską ropą. Jedno jest pewne. Świat motoryzacji właśnie wykonał potężny skręt w prawo. I nie chodzi tu o manewr na rondzie.


Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze