Przegra³, ale nie ¿a³uje. Posz³o o znak STOP
Czy poniższa sprawa pokazuje, jak sztywne egzekwowanie przepisów może rozmijać się z ich praktycznym sensem?
Choć intencją znaku STOP jest poprawa bezpieczeństwa, w wielu miejscach jego ustawienie wydaje się rutynowe, a nie wynikające z realnej potrzeby. Być może czas zastanowić się, czy zasady te powinny być równie kategoryczne w każdych okolicznościach i czy nie warto w większym stopniu uwzględniać specyfiki poszczególnych sytuacji drogowych - szczególnie tam, gdzie znak STOP staje się pustym symbolem, a nie rzeczywistym narzędziem bezpieczeństwa. O sprawie napisał Dziennik Zachodni.
Jan Psota, mieszkaniec śląskiej Bełsznicy, przekonał się o tym na własnej skórze. Przejeżdżając przez skrzyżowanie w Syryni, nie zatrzymał się przed znakiem STOP. Choć zwolnił i rozejrzał się dokładnie, uznając, że nic nie zagraża bezpieczeństwu, został zatrzymany przez patrol policji. Mimo że nie wymusił pierwszeństwa, funkcjonariusze zaproponowali mu mandat - 300 zł za niestosowanie się do znaku. Mandatu nie przyjął. Sprawa trafiła do sądu.
Psota tłumaczył, że miał dobry przegląd sytuacji i że wymuszone zatrzymanie mogłoby utrudnić bezpieczne opuszczenie skrzyżowania, zwłaszcza z ciężką przyczepką. Twierdził, że działał rozsądnie, bazując na doświadczeniu i ocenie ryzyka. Sąd nie podzielił jego stanowiska. Uznał go za winnego, wymierzając symboliczną grzywnę - 100 zł i 150 zł kosztów postępowania. W uzasadnieniu podkreślono, że znak stop oznacza obowiązek bezwzględnego zatrzymania, niezależnie od okoliczności.
Psota złożył apelację. Utrzymywał, że jego działanie było świadome i uzasadnione. Druga instancja również nie przyznała mu racji. Sąd przypomniał, że prawo nie przewiduje wyjątków, i że dowolna interpretacja przepisów prowadziłaby do chaosu.
Mimo przegranej, Psota nie żałuje decyzji. Twierdzi, że znów postąpiłby tak samo, bo najważniejsze dla niego było bezpieczne przejechanie skrzyżowania. Ale być może ta sprawa powinna rozpocząć dyskusję nie tylko odnośnie znaku STOP i jego często przypadkowych lokalizacji, lecz również fenomenu stawiania innych znaków gdzie popadnie, niekiedy bez analizy sytuacji, co utrudnia życie kierowcom i tworzy miejsca do łapanek mandatowych.


Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze