Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 44
Pokaż wszystkie komentarzePopieram. Jak można napisać coś, co w wydźwięku ma: "nie umiał jeździć, to zginął". Oczywiście, że nie umiał jeździć. Był na kursie i się uczył. Autor artykułu po tych 10 godzinach jazdy na WSK był mistrzem toru i bez problemu radził sobie z 650tką? Co to w ogóle za stwierdzenie, że skoro po 16 godzinach człowiek nie umiał jeździć, to oznacza, że motocykl nie był dla niego... Prawda jest taka, że problem rzeczywiście leży w prawie. Przy 20-godzinnym kursie narzucone jest bardzo duże tempo - bardzo duże tempo "niby"-nauki. Przychodzisz, rozgrzewasz się przez jedno spotkanie na 125, potem jeden raz na 250, po czym sadzają Cię na 600. I co? I skupiasz się nie na nauce jazdy, tylko na opanowaniu czegoś, co przy jednym ruchu ręką spod Ciebie wyjeżdża... Także nie wiem, może rzeczywiście jedni mają predyspozycje, inni nie. Ale dopóki nie jesteśmy w stanie tego w bezpieczny sposób rozróżnić i zakazać tym biednym "nieprzystosowanym do jazdy motocyklem" uczęszczania na kursy, to przynajmniej uczmy ich w taki sposób, żeby to było bezpieczne. A jeśli nawet kategorię A2 przeprowadza się na Gladiusie... To co za sens?
OdpowiedzPrzeczytaj sobie rozporządzenie, zgodnie z literą obowiązującego prawa, nie ma rozgrzewki na 125, tylko od 1h motocykl egzaminacyjny. Druga bajka, to instruktor decyduje, czy kandydat na kierowcę po 10h na placu kwalifikuje się do wyjazdu na miasto, czy jeszcze ma trenować plac. 20h to minimum ustawowe, nigdzie nie ma napisanej maksymalnej liczby godzin, ale przeciętny Polak za dyshonor uważa branie godzin dodatkowych.
Odpowiedz