Ścigacz.pl

Stuart Garner jawił się jako ogarnięty biznesmen i osoba, która wzbije markę Norton na wyżyny, ale okazał się zwykłym oszustem. Po 4 latach walki poszkodowani przez niego emeryci odzyskają swoje pieniądze, choć nie wszystkim udało się dożyć tego momentu. Jaki jest finał sprawy Garnera?

Przełom 2019 i 2020 roku stał m.in. pod znakiem kolejnego upadku marki Norton Motorcycles i związanej z tym afery, w której rolę główną grał Suart Garner. W tle były niedostarczone motocykle i fundusze emerytalne, które miały wesprzeć rozwój marki Norton. Na inwestycję zdecydowało się ponad 800 osób, a już informacje z 2000 roku odnośnie oszustw w innej firmie powinny sprawić, że zapali się lampka ostrzegawcza.

Stuart Garner ostatecznie został nie tylko wyrzucony z Nortona, ale również postawiony przed sądem za swoje działania. W 2022 r. skazano go w sprawie funduszy inwestycyjnych na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. To dość niewielka kara jak na to, co zrobił, jednak chyba już wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni, że na całym świecie przekręty finansowe są traktowane łagodnie. Dodatkowo nakazano mu też spłatę zobowiązań, które wynosiły łącznie ok. 11 mln funtów. Okazuje się, że z pomocą przyszedł też fundusz pomocy poszkodowanym przez oszustwa, który wypłacił pieniądze bez czekania na Garnera.

Markę przejął indyjski koncern TVS, który mozolnie stara się ją wskrzesić. Zakończono już etap zabezpieczania zobowiązań wobec osób, które nie otrzymały opłaconych motocykli lub dostały wadliwy sprzęt. TVS stale inwestuje w rozwój fabryki i pracuje nad nowymi motocyklami. Nadal czekamy jednak na pełnoprawny powrót marki Norton Motorcycles.