Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzeNa całym świecie m.in. tak mierzy się prędkość pojazdów (kierowców) przekraczających prędkość i nie wzbudza to takich emocji jak w Polsce. Ciekawe dlaczego? Zapewne dlatego, że w całym cywilizowanym świecie nie ma tolerancji dla kierowców łamiących przepisy drogowe i policja ma wszelkie poparcie społeczeństwa by takich delikwentów doprowadzić do porządku, a niereformowalnych wykluczyć z ruchu drogowego. Kto nie wie, o czym mówię powinien pojeździć np. w Skandynawii. Na polskich drogach króluje chamstwo i debilizm i chyba nikt obiektywny temu nie zaprzeczy.Popieram wszelkie działania policji zmierzające do ucywilizowania polskich kierowców. Albo będą się ciebie bać albo będą się z ciebie śmiać. Polscy kierowcy od lat śmieją się z mandatów, których wysokość nie jest podnoszona od kilkunastu lat oraz z nielicznych kontroli.
OdpowiedzTo powiedz czy w tych krajach o ktorych piszesz też są polowania i lapanki? Bezsensowne ograniczenia do 40km/h gdzie spokojnie można jechać 70 i w tych cywilizowanych krajach takie są właśnie ograniczenia? I dziwnym trafem akurat na takich ograniczeniach najwięcej patroli z radarami oraz policjantów w krzakach? Jestem za karanien kierowców za przekraczanie prędkości i narażenie zdrowia i życia innych. Ale do takich nie zaliczają się ci, którzy jadą 70 w miejscu bezsensownie ograniczonym do 40km/h bo tak
OdpowiedzTak, są takie polowania i to nawet po kilka punktów kontroli pod rząd. Przykład. Niedawno wracałem z nart w Austrii. Zaraz przed Czeską granicą w okolicach Stockerau są ograniczenia prędkości na autostradzie do 100 km/h, a nawet 80 km/h w tunelach i nie tylko w tunelach. W dwóch miejscach oddalonych od siebie o kilka km ustawiła się austriacka policja i wyłapywała tych, którzy podobnie jak Ty stwierdzili, że ograniczenie prędkości w tym miejscu jest bez sensu. Wśród zatrzymanych dominowali kierowcy samochodów mających PL na tablicach. Kolejna sytuacja. Jadąc na narty, w kierunku przełączy Brenner, po stronie austriackiej przez dziesiątki km jest na autostradzie ograniczenie prędkości do 100 km/h. Nie muszę pisać, którzy kierowcy mają to ograniczenie tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Wszyscy pozostali karnie dostosowuję prędkość do obowiązującego ograniczenia. W zeszłym roku podczas wakacji, zwiedzając Skandynawię (przejechałem kilka tysięcy km z Niemiec do Danii, Szwecji, Norwegii, Finlandii i przez Pribałykę do Polski) jechałem czasami dziesiątki kilometrów na praktycznie pustych drogach, gdzie była radykalnie obniżona prędkość (nie mówiąc o ogólnie niskich limitach) i jakoś tam nikt nie zastanawia się nad sensem ograniczenia, tylko zwyczajnie wszyscy kierowcy się do niego stosują. Na tym polega szacunek dla prawa i dla siebie nawzajem. Po przekroczeniu polskiej granicy musiałem przez pierwsze km na powrót przyzwyczaić się do stylu jazdy polskich kierowców. Czy jeżeli uważam, że np. jakiś zapis prawa podatkowego jest bez sensu, to mogę w swojej błyskotliwości się do niego nie stosować? Oczywiście mogę, tylko jestem wtedy przestępcą i tak należy traktować kierowców niestosujących się do przepisów ruchu drogowego. Odnośnie niewłaściwego oznakowania, to jeżeli takowe zauważasz, to możesz o tym zawiadomić odpowiednie służby i jeżeli masz rację, to może zostanie one zastąpione innym. Miałem taką sytuację na drodze do domu, gdzie była remontowana nawierzchnia. Po remoncie drogowcy pozostawili ograniczenie prędkości do 40 km/h. Przez kilka dni myślałem, że wrócą po znak i go zabiorą, jednak po ok, tygodniu napisałem krótkiego maila na policję i nazajutrz otrzymałem odpowiedź, że dziękują za zgłoszenie i że ograniczenie prędkości zostało usunięte. Ciekaw byłem, czy to ściema ale wracając z pracy ograniczenia już nie było. Czasami komuś przejeżdżającemu przez dany fragment drogi wydaje się, że np. ograniczenie prędkości do 40 km/h jest na wyrost. Tak może to ocenić ktoś, kto przejeżdża niedaleko miejsca, w którym mieszkam. Tylko ten ktoś nie wie, że przy tej drodze jest szkoła, dom opieki dla ludzi w podeszłym wieku, kościół i sklep. To wszystko generuje np. niebezpieczeństwo wtargnięcia dzieci na drogę. Myślisz, że ktoś stosuje się do tego ograniczenia? (pytanie retoryczne) Kierowcy kierując się podobnym, do zaprezentowanego przez Ciebie myśleniem uważają, że mogą tam bezpiecznie jechać co najmniej 70 km/h (chociaż to teren zabudowany), bo przecież dadzą radę wyhamować, no i w ogóle są "miszczami" kierownicy. O generowanym przez pędzące samochody hałasie i związanej z tym uciążliwości dla mieszkańców nawet nie wspomnę. Reasumując moim zdaniem tylko zwielokrotnione kontrole i drastyczna podwyżka grzywien spowodować może przynajmniej częściowe ucywilizowanie sytuacji na polskich drogach. Pozdrawiam!
Odpowiedz