Motocykliści z Warszawy pod ostrzałem aktywistów. Polują na miłośników Kolumny Zygmunta
Aktywiści z Miasto Jest Nasze wzięli sobie na cel motocyklistów, którzy spotykają się przy kultowej Kolumnie Zygmunta. Od kilku tygodni na warszawskich grupach motocyklowych można trafić na posty, w których użytkownicy skarżą się, że ktoś doniósł na policję, że wjechali pod zakaz. Powstał nawet fan page "Starówka to nie tor wyścigowy".
Osoby podające się za mieszkańców spółdzielni "Osiedle Starówka" postanowiły walczyć z motocyklistami i kierowcami sportowych samochodów. Złożyli nawet petycję do Wydziału Obsługi Mieszkańców. Proszą w niej o wprowadzenie fotoradarów z sonometrami oraz wprowadzenie zakazu ruchu motocykli w obrębie ulic Podwale i Senatorskiej na odcinku do pl. Zamkowego. Jednocześnie nadmierna obecność organizacji Miasto Jest Nasze pozwala sądzić, że za wszystkim stoją aktywiści, którzy mają odwieczny problem z pojazdami spalinowymi.
Na grupach zrzeszających motocyklistów zaczęły pojawiać się posty, w których użytkownicy skarżą się, że mieszkańcy donoszą na nich na policję, że wjechali pod zakaz, żeby być bliżej Kolumny Zygmunta. Latem policjanci często tam zaglądają, ale z reguły kończy się na pouczeniach i prośbach o przestawienie motocykli tam, gdzie można wjechać i stanąć bez łamania przepisów.
Z jednej strony motocykliści są sami sobie winni, ponieważ faktycznie łamią prawo, gdyż nie da się podjechać pod kolumnę bez zauważenia znaku zakazu wjazdu. Ci bardziej przezorni stają przy donicach, choć jest tam wyznaczona przestrzeń wyłączona z ruchu, a więc zabronione jest tam również parkowanie. Mandat za wjazd pomimo zakazu oznaczonego znakiem B-1 wynosi 500 zł. Do tego kierowca dostanie 5 pkt. karnych. Tymczasem motocykliści próbują kombinować, by wprowadzać motocykle z wyłączonymi silnikami za znak zakazu. Tu jednak czeka na nich pułapka w postaci znaku zakazu postoju. Za jego złamanie grozi 100 zł i 1 pkt. karny.
Miasto Jest Nasze już od dłuższego czasu walczy o to, by w Polsce pojawiły się fotoradary z sonometrem. Jednak rząd nie jest zainteresowany takim rozwiązaniem. W niektórych miastach Europy takie radary są już testowane, ale jak dotąd nie upowszechniły się. Petycje w tej sprawie były już kierowane do rządzących, ale wprowadzenie takich radarów wymaga zmiany prawa.


Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeMiasto jest nasze niestety ostatnio okazuje sie banda oczadzialych radykalow. Kiedys zajmowali sie spolecznie sluszna sprawa dzikiej reprywatyzacji. Potem poszli w szalenstwa typu zakazy reklam ...
OdpowiedzTe słuszne sprawy to musiały być b. dawno. Bo od dawna to banda pieniaczy-gołodupców, uprzykrzających życie normalnym mieszkańcom, pod wodzą kabotyna Mencwela. Tępić jak karaluchy...
Odpowiedz