Motocykle MotoGP mogą stać się wolniejsze. Trwają rozmowy o ważnych zmianach w klasie królewskiej
Od dłuższego czasu zawodnicy, inżynierowie i szefowie zespołów zwracają uwagę na fakt, że motocykle klasy królewskiej stały się zbyt szybkie. To wymusiło pogoń za coraz lepszą aerodynamiką i nie wszyscy wytrzymują ten wyścig. Mówi się nawet, że w obecnym kształcie motocykle są zbyt szybkie na tory, po których jeżdżą.
Jak informuje niemiecki Motorsport Magazin, w tym roku mają pojawić się regulacje, które zaczną obowiązywać w sezonie 2027 i będą one kluczowe dla produkcji i rozwoju motocykli klasy królewskiej. Według doniesień ma dojść do znacznego ograniczenia aerodynamiki i zostanie wprowadzony zakaz korzystania z urządzeń obniżających motocykle.
Z kolei portal GPone twierdzi, że możemy się spodziewać ograniczenia pojemności silników. Obecnie maksymalna pojemność to 1000 cm3. Już wcześniej dokonano takiego zabiegu. W 2002 r. pojemność wynosiła 990 cm3, a od 2007 do 2011 r. była zredukowana do 800 cm3.
Obecnie motocykle bez problemu przekraczają prędkość 360 km/h. Rekord należy do Brada Bindera, który w wyścigu Sprint na torze Mugello rozpędził się do 366,1 km/h. Wcześniejszy należał do Jorge Martina, który w wyścigu o Grand Prix Włoch w sezonie 2022 osiągnął prędkość 363,6 km/h. Trzeci wynik należy do Johanna Zarco. Francuz uzyskał prędkośc 362,4 km/h podczas czwartego treningu wolnego w Katarze w 2021 r.
Jeszcze w 2022 r. organizatorzy optymistycznie zastanawiali się na oficjalnej stronie internetowej, czy motocykle MotoGP przebiją barierę 400 km/h. Już w 1993 r. na torze w niemieckim Hockenheim został przekroczony pułap 200 mil na godzinę, a więc 322 km/h. To oznacza, że obniżenie pojemności wcale nie musi oznaczać ograniczenia prędkości, chociaż może do tego dojść, jeśli zostaną wprowadzone limity dotyczące aerodynamiki motocykli. Jak wiadomo ta pomaga zawodnikom podczas prowadzenia motocykla i jednocześnie utrudnia im życie, kiedy chcą kogoś wyprzedzić.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze