Motocykl spada w przepaść! Polski podróżnik w opałach. Jak to się skończyło?
Mortusn, a właściwie Damian, to motocyklowy podróżnik z krwi i kości, który swoją pasję do jazdy połączył z zamiłowaniem do odkrywania dzikich zakątków Europy i świata. Ale nawet najlepszym zdarzają się wpadki.
Tym razem polski podróżnik pokazał, jak podczas wyprawy przez peruwiańską dżunglę jego podróż zostaje brutalnie przerwana. Ale nie uprzedzajmy faktów - zobaczcie ten film, bo naprawdę warto.
BMW R1250GS Adventure z 2022 roku zostało kompletnie zniszczone, ale motocyklista nie odniósł żadnych obrażeń. Ten film można oglądać wiele razy, bo jest doskonałym przykładem na to, że nie ma ludzi, którzy nie popełniają błędów - nawet tych najbardziej podstawowych błędów.
Moim zdaniem jest to też, mimo okoliczności, materiał szalenie pozytywny, bo Damian pokazuje motocyklowego ducha, nie przejmując się niemałą przecież stratą. To właśnie ten aspekt niezłomności może imponować. I co najważniejsze - koniec końców motocykliście nic się nie stało.
Swoją drogą, Damian ma na koncie szereg niezwykłych wypraw, z których każda to osobna opowieść. Często opowiadają one o granicach wytrzymałości, o bogactwie przyrody i o wolności, jaką daje jazda motocyklem. Fajnie się to ogląda, bo polski motocyklista zabiera widzów w podróże, które trwają tygodniami, a ich celem nie jest po prostu dojechać "gdzieś", ale przeżyć "coś".
Do tego są to wyprawy planowane możliwie najmniejszym kosztem. Na przykład w serii "Motocyklem po Europie" Damian przemierzał kontynent z minimalnym budżetem, śpiąc w namiocie i żywiąc się tym, co sam był w stanie ugotować na kuchence turystycznej. Musiał przy tym mierzyć się z kaprysami pogody, awariami sprzętu i samotnością. Od fiordów Norwegii, przez bezdroża Albanii, aż po wietrzne stepy Bałkanów - polski motocyklista pokazuje, że nie trzeba mieć wielkiego budżetu, by przeżyć przygodę życia.
To, co wyróżnia Mortusna, to styl - bez zadęcia, bez efekciarstwa, z humorem i dystansem do siebie. Opowiada o trudnościach, pokazuje porażki i zmęczenie, ale też momenty zachwytu. Niezwykłe wschody słońca, spotkania z lokalnymi ludźmi, cisza lasów, przestrzeń gór. Bez sponsorów, bez wygód, za to z determinacją i autentycznością.
BMW R1250GS spadło w przepaść, ale kierowca przekroczy tę przeszkodę i ruszy dalej. W pewnym sensie to jak całe życie - każdy musi czasem spaść, ale trzeba się podnieść i jechać dalej. Tak na marginesie, nie widziałem dotąd podróżniczego filmu motocyklowego, w którym kwestia "Nie ma problemu żadnego" byłaby wypowiedziana równie pechowo, czyli w chwili, gdy problem rzeczywiście się rodzi.


Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze