Ścigacz.pl

Wiele razy piszemy o przypadkach jazdy pod prąd, które nagminnie zdarzają się również na naszych polskich drogach, ale co innego pisać i opowiadać, a co innego zobaczyć. Tym razem mam dla Was film.

Policja jak zwykle pisze o "skrajnej nieodpowiedzialności" kierowcy - w tym przypadku samochodu marki Audi, który swoją jazdą "stwarzał poważne zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym". Ale to przecież mało powiedziane.

Mężczyzna oczywiście wyprzedzał w miejscach niedozwolonych, jechał ,,pod prąd’’ z dużą prędkością, zmuszał innych uczestników ruchu do zmiany kierunku jazdy w celu uniknięcia zderzenia i nie zatrzymał się do kontroli drogowej. To jednak wyłącznie zdania i terminy dotyczące sytuacji, w której ktoś nagle znalazł się naprzeciwko pędzącej bryły szkła i metalu, i miał zaledwie chwilę na reakcję - uniknięcie niszczycielskiej siły zderzenia.

Ten filmik dotyczy takiej właśnie sytuacji i kierowców, którzy musieli jej sprostać. To zostaje na całe życie. Gdyby któryś był akurat zapatrzony w ekran telefonu komórkowego, albo robił cokolwiek, a nie patrzył na drogę, mogłoby już go nie być. Przy okazji pojawia się pytanie, jak osądzić człowieka, który co prawda nikogo nie zabił, ani nie zranił, ale nie licząc się z taką ewentualnością, doprowadził do powyższej sytuacji? Na to pytanie akurat znamy odpowiedź, ponieważ mandat za jazdę pod prąd na autostradzie lub drodze ekspresowej wynosi 2000 zł i 6 punktów karnych.

Oczywiście powyższa sytuacja jest nieco inna, bo kierowca jechał pod prąd umyślnie i świadomie, do tego dochodzi ucieczka przed policją. Takie przestępstwo zagrożone jest karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Obligatoryjnie kierowca otrzymuje zakaz prowadzenia pojazdów przez okres od roku do 15 lat. Może także zostać ukarany grzywną. Do konta dopisanych zostanie mu również 10 punktów karnych. Obecnie 27-siedzi już a areszcie i spędzi w tym miejscu najbliższe trzy miesiące.