HySE kontra elektryki. A mo¿e wodór zamiast benzyny?
Kiedy myślimy o przyszłości motoryzacji, większości z nas przychodzą do głowy samochody elektryczne. Ale okazuje się, że nie tylko prąd może być odpowiedzią na rosnące potrzeby związane z ekologią.
W ciszy, bez większego rozgłosu, coraz więcej mówi się o wodorze - i to nie tylko w kontekście aut. Kawasaki postanowiło wnieść coś nowego do świata motocykli, prezentując światu swój eksperymentalny model zasilany wodorem, czyli motocykl HySE.
Ten wyjątkowy jednoślad nie trafił jednak na wystawę do muzeum, lecz… na tor wyścigowy Le Mans. Podczas prestiżowego 24-godzinnego wyścigu motocykli, Kawasaki przyciągnęło spojrzenia, gdy ich prototyp pokonał honorowe okrążenie tuż przed rozpoczęciem zawodów. Za kierownicą zasiadł kierowca testowy firmy, Matthias Hoeppner, który pokazał, że coś zupełnie nowego ma potencjał, aby wpisać się w ducha rywalizacji i prędkości.
Motocykl HySE, bazujący na dobrze znanym modelu Ninja ZX-10RR, nie różni się na pierwszy rzut oka zbyt wiele od klasycznych spalinowców. Różnica tkwi w paliwie - zamiast benzyny, maszynę napędza wodór. Spalanie wodoru działa na podobnej zasadzie jak tradycyjny silnik, jednak zamiast toksycznych spalin powstaje głównie para wodna. A to oznacza: mniej CO₂, mniej zanieczyszczeń i czystsze sumienie, bez rezygnacji z emocji jazdy.
Całość to element większego projektu - Hydrogen Small mobility & Engine technology Association, czyli HySE. Inicjatywa skupia się na rozwijaniu technologii wodorowych w małej mobilności, w tym w motocyklach. Kawasaki nie działa więc w pojedynkę - do współpracy zaproszono również innych producentów, by wspólnie rozwijać rozwiązania, które mogą zmienić sposób, w jaki postrzegamy spalanie paliw. Zamiast wyrzucać silnik spalinowy do kosza historii, może warto dać mu drugie życie - bez dymu, ale z charakterem.
To, co robi wrażenie, to fakt, że Kawasaki nie zamyka się na przyszłość pełną baterii, ale szuka alternatyw, które pozwolą zachować duszę klasycznej jazdy. Dla wielu motocyklistów silnik to coś więcej niż tylko środek transportu - to emocje, dźwięk, wibracje. I jeśli można je zachować, a jednocześnie zadbać o planetę, to dlaczego nie?
Choć na razie to tylko prototyp i pokaz możliwości, nie sposób nie odnieść wrażenia, że Kawasaki rzuca wyzwanie. Przyszłość może pachnieć wodą zamiast spalin, ale nie musimy rezygnować z adrenaliny. Oczywiście nie wszystko jest takie wspaniałe, bo technologia wodorowa nie jest bez wad. Choć wodór uchodzi za czyste paliwo przyszłości, jego zastosowanie w motocyklach wiąże się z wieloma wyzwaniami. Przede wszystkim — trudne i kosztowne magazynowanie. Zbiorniki muszą wytrzymać ogromne ciśnienie, co zwiększa wagę i zajmuje cenną przestrzeń, której w motocyklach zawsze brakuje.
Do tego dochodzi wysoki koszt produkcji takiego pojazdu i sama efektywność systemu — od produkcji wodoru po jego spalanie — jest mniejsza niż w przypadku napędu elektrycznego.
Nie można też zapominać o kwestiach bezpieczeństwa. Wodór jest wyjątkowo łatwopalny, a w razie wypadku ryzyko może być większe niż przy tradycyjnym paliwie. No i wreszcie: to wciąż technologia w powijakach, szczególnie jeśli chodzi o jednoślady. Prototypy są, ale do codziennej jazdy jeszcze daleka droga.


Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze