Do motocykla podszedłem z dużą rezerwą głównie ze względu na jego wygląd. Jasne, zdawałem sobie sprawę, że obcuję z legendą i maszyną, którą wybrał sam Terminator, ale w tym zestawieniu kolorystycznym wyglądał, jakby brakowało mi jeszcze dodatkowych 20 lat, by na niego wsiąść. Jakież było moje zaskoczenie po pierwszych kilometrach, kiedy okazał się ultra wygodnym i żwawym cruiserem. Od razu poczułem się jak w domu i marzyłem, żeby kiedyś wpadł w moje ręce już na spokojnie. Dlatego kiedy dostałem telefon, że jest do pojeżdżenia Fat Boy 117, to zastanawiałem się tylko przez chwilę, by nie wyjść na zbyt łatwego.
Galeria pochodzi z artykułu:

Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze