Borsk 2009 - stunt kontra wiocha
Borsk, klasyczne miejsce dla klasycznych stunterów. Miało być klasycznie zajebiście, no i było. Jednak nie do końca dzięki motocyklom
Mam pewne dziwne wrażenie, że za każdym razem, kiedy nastawiasz się bardzo pozytywnie do jakiegoś wydarzenia to zawsze coś musi się zepsuć. Tak było w tym roku z Borskiem. Impreza na którą czekałem całą zimę, weekend obiecany, pleasure w najczystszej postaci okazał się tym razem festynem z lekką nutką dekadencji.
Nocny 550 kilometrowy trip zakończony śniadaniem w Obleśnej i zaczynamy stuntowy borskowy piątek. Pełen pozytyw, znajome twarze i oczekiwanie na ostatni łyk kawy, aby w końcu ruszyć na pas. Przejazd przez las i wjeżdżamy na płytę około godziny 12.00. Myślałem, że będziemy pierwsi, jednak na pasie kręciło się już kilka psiaków. Osoby, które osobiście widziałem po raz pierwszy nie zamulały nic, a nic. Motywacja do jazdy wzrosła do maksymalnego poziomu, więc bez zbędnego pierd..enia ściągnęliśmy moto z przyczepki i ogień.
Zajebiste jest to uczucie, kiedy na pasie widzisz tyle ogarniętych osób. Wolna guma i cyrkle zaczęły być już standardem, więc jeśli chłopaki utrzymają tempo, pod koniec sezonu będziemy mieli wielu nowych wymiataczy. Największym zaskoczeniem była pierwsza w Borsku stunt Bożena, kryjąca się za ksywą Mania. Pierwsze próby wheelie w wykonaniu laski to naprawdę fajny widok, tym bardziej, że przy każdym powtórzeniu koło szło coraz wyżej i wyżej. Oczywiście nie zabrakło też stałych bywalców. Sporym news-em jest to, że Procent w końcu olał ER6N! Jest to jeden z najbardziej utalentowanych polskich stunterów, nie wiadomo czemu wiecznie niedoceniany na zawodach. Mam nadzieję, że gdy wsiadł na F4i zostanie zauważony. Widać, ze dopiero wkręca się w czterocylindrowca, jednak już teraz trzaska świetne combo w linii prostej i zaczyna łazić po moto przy cyrklach.
WHS pojawiło się w okrojonym składzie. Najwięcej jeździł Beku, Vojszu i Kwiat. Wojtek (Beku) odkrył uroki odwijania gazu podczas kółek i walenia dzwonów o asfalt. Osobiście przyczyniłem się do tego, że spadł z moto prosto na łeb i zamiast mi oddać, mocno się ucieszył... Hmm... Vojszu wyszedł z tego weekendu najbardziej poszkodowany. Najpierw przypalił się o wydech w F4 Kosy, po czym jego RR wypluła mu na nogę gotujący się płyn chłodniczy. Będzie go to szczypać przez jakieś 2 tygodnie, oj będzie... Kwiatek to stara płyta, jeździ naprawdę w dobrym stylu, jednak czasem zapomina, że trzeba ćwiczyć zdecydowanie częściej, żeby były efekty.
Ostra jazda reprezentowała południe w składzie Winiu, Tomek750 i Kosa. Dejwid (Winiu) dokonał niemożliwego. Jego pies przeszedł gruntowną deratyzację i stał się znowu ładnym motocyklem! Na dodatek Winiu konkretnie ogarnia temat od początku sezonu, więc jest szansa, że jego motocykl dożyje do Extrememoto. Tomek750 jak i Kosa zmagają się z powrotem do formy po długich przerwach w jeździe. Wyjazdy nie sprzyjają temu, gdyż do każdej miejscówki należy się przyzwyczaić, jednak myślę, że kilka treningów u siebie i te górole wrócą do właściwej poziomu.
Ze wschodu przybrnąłem razem z Komą. Ten rzeźnik od momentu, kiedy zdjęliśmy motocykle, zatrzymał się może z 5 razy podczas całego dnia. Jazda non stop i ćwiczenie no-hander circles, samozaparcie 100%! Dyzio z Bydgoszczy cały czas na fazie. Kręcąc cyrkle na CBR F1 udowadnia, że nie sprzęt, a chęć szczera zrobi z ciebie pro-stuntera. Cygan pojawił się dość późno i zanim zdążył się rozkręcić, przyszła końcówka dnia. Jeśli chodzi o pro jazdę, to tego dnia zdecydowanie rządził Fragment. Wziął się gość na poważnie za stunt i są tego efekty. Obecnie używa 2 motocykli 600RR oraz ER6N. Pierwsza służy mu do kółek na nożnym heblu i driftu. Nikt tak płynnie i gładko nie kręci się w prawo i w lewo jak Fragles. Dodatkowo idealnie precyzyjne drifty w obydwie strony udowadniają, że CBR została przez niego rozgryziona na maksa. Jeśli chodzi o hb i combo w kółkach. Fragmencisko odkrywa uroki jazdy na dwucylindrowcu. High chair circles, K-special czy combo w linii prostej wchodzą mu jak pierwsza komunia. Wolny od kontuzji szykuje się ostro na pierwsze zawody 23 maja w Warszawie i myślę, że namiesza w czołówce. Tak mniej więcej wyglądał piątek pod kątem jazdy. Zazwyczaj tłem radosnych stuntów na pasie była zgraja znajomych bawiących się w najlepsze, jednak w tym roku została ona zagłuszona przez chmarę ludzi z du..y.
Zacznijmy od początku. Co rok w tym samym terminie swoje spotkanie w Borsku urządzają paralotniarze. Jak zwykle układ był standardowy. My korzystamy z małego pasa, oni z dużego, nikt nikomu nie wchodzi w drogę i wszyscy są szczęśliwi. Kiedy po długiej przerwie dorwiesz się do motocykla, czas całkowicie zmienia swoje znaczenie. Zanim się obejrzałem, na pasie zrobił się mały tłum osób postronnych. Tradycja stunterskiej majówki widocznie udzieliła się szerszej grupie ludzi niekoniecznie związanych z jazdą freestyleową na motocyklach. Popołudniem mieliśmy już hordę, która była nastawiona na marny popis swoimi "ścigaczami" oraz czterokołowymi Volkswagenami, Oplami i innymi cudami lat 90tych. Pierwszy raz wyjeżdżając na plac do jazdy musiałem czekać na włączenie się do ruchu! Wożonko w te i nazad, zbędne próby palenia gumy, wszystko było skutecznie tępione przez osoby zaangażowane w nasze spotkanie.
Wieśniory jednak (inaczej nie da się tego nazwać) musiały dać upust swojemu czemukolwiek i odnalazły się na pasie dla paralotniarzy... Wyścigi 100 konnych 20 letnich BMW, drift przednionapędowymi samochodami królowały, nie dając możliwości latania na lotniach. Oczywiście wszystkiemu musiała towarzyszyć publika, która zostawiała po sobie obraz swojej kultury w postaci pustych puszek po piwie i innych śmieci. Festyn w najlepszym wydaniu. Był też jeden przedstawiciel dzikiego lansu. Jak zobaczyłem tą kolumbrynę jedyne co mi przyszło do głowy to: „Co do cholery robi tu ten Hummer?" Wjechał na pas zakręcił spinnerem, spalił gazu za 100 złotych i pojechał do domu. Po co ? Ja się pytam po co ?
Dzięki ogólnemu piątkowemu wiejskiemu entuzjazmowi, w sobotni ranek jadąc na pas przywitał nas właściciel wraz z policją. Uniemożliwienie korzystania z pasa przez paralotniarzy, za który zapłacili, śmietnik i ogólny chaos zdecydowały o tym, że wszystkie wjazdy na płytę lotniska zostały rozkopane. Ziemia z wykopów wylądowała na samym placu, a wina spadła na stunterów. Tym oto sposobem zakończyła się wieloletnia tradycja majowego Borskowania. Szczerze wątpię, że ktokolwiek z pasowych oborników przeczyta ten tekst, więc nie będę się dalej denerwował. Szczęśliwie dla nas pogoda dopisała i resztę weekendu większość ekipy oddała się przyjemności wykwintnego melanżu. Wiadomo, że stunt to nie tylko jazda, więc na zamknięty pas większość z nas miała po prostu wyje..ne. Specjalne podziękowania należą się Danielowi z ekipy M3M, który zrobił co się dało, żeby umożliwić nam jazdę i tradycyjnie zarządzał tym całym bajzlem. Dzięki wszystkim za przybycie i nie do zobaczenia w Borsku!
|
|


































Komentarze 13
Poka wszystkie komentarzeAch, eby jeszcze cho motocyklici z m3m, czy whx jaki poziom reprezentowali. Sorry kole, ale i wy motocyklici z "poza wiochy" klasy sob nie reprezentujecie.
OdpowiedzIdentyczana sytuacja bya jakie cztery lat temu w Kopaniewie pod Lborkiem, zawsze jedzili tam motocyklici potem zrobia sie wiocha w postaci jaki samochodw i dodzo do wypadku midzy nimi. ...
OdpowiedzJezdzilem tam, i szkoda tego miejsca. Mozna bylo sobie poszalec, ale ostatnio to faktycznie zajezdzalo tam wiocha! Masakra;/ Normalnie festyn... Zero uszanowania, za ktorym szed burdel w postaci ...
OdpowiedzSimpson Ty to pisales?
OdpowiedzNie Wy pierwsi tam przyjezdzaliscie i nie ostatni. Skoro pas nie naley do Was to nie przyjezdzajcie jesli sie nie podoba. A jesli przeszkadzaja Wam inni to jezdz dalej w innym miejscu. To samo ...
OdpowiedzCzytajcie dokadnie to co jest napisane, a nie wycigajcie jakie beznadziejne wnioski... Nam nie przeszkadzaja inni! Jak jest napisane przeszkadzaj Ci, ktrzy wjezdaj na pas paralotniarzy, na ktry, jak si umwilimy, nie mona wjeda i Ci ogldajcy, co zostawiaj "syf" po sobie. A potem to wszytsko jest zganiane na nas i niby caa wina lerzy po naszej stronie! Przyjedzajcie sobie wszyscy jak macie ochote, ale nie przeszkadzajcie paralotniarz i nie zostawiajcie baaganu po sobie, bo potem mwi, e "stunterzy baagani".
OdpowiedzJak sie Wam nie podobalo to po co qw..a przyjezdzacie?!znajdzie sobie inne miejsce i nie nazywajcie nas w ten sposob bo my mozemy Was tez tak nazwac!U was nikt juz nie chce na Was patrzec,ze ...
Odpowiedz