Ścigacz.pl

W sezonie 2024 Hondę czeka prawdziwa rewolucja i właśnie o niej opowiedział w hiszpańskich mediach Alberto Puig, którego czeka długi i trudny rok. Producent musi przede wszystkim poprawić swój motocykl, żeby znów był konkurencyjny. Tworzenie maszyny pod jednego zawodnika i pandemia koronawirusa doprowadziły do tego, że Honda pozostała w tyle.

Alberto Puig, dyrektor Repsol Honda musi zmierzyć się ze sporym kryzysem oraz stratą Marca Marqueza, która tylko potwierdza, że w boksie Hondy jest naprawdę źle. Puig udzielił wywiadu hiszpańskiemu portalowi Marca, w którym opowiadał o tym, jaka jest obecna sytuacja w zespole oraz o perspektywach na najbliższą przyszłość.

Puig przyznał, że rozstanie z Maruqezem było dla niego smutne. Nie ma się co dziwić, ponieważ zawodnik spędził na Hondzie swoje najlepsze lata i przez swoje osiągnięcia już zawsze będzie z nią kojarzony, nawet jeśli odniesie sukcesy na Ducati. Szef zespołu Repsol Honda uważa, że Marquez może zdobyć tytuł mistrzowski na włoskim motocyklu. Jednocześnie nie wypowiada się na temat propozycji hiszpańskiego zawodnika, który oznajmił, że jeśli Honda poprawi swój motocykl, to jest skłonny powrócić.

- Dziś intencją Hondy jest poprawa motocykla. Musimy znów mieć konkurencyjny motocykl tak, jak lata temu. To jest punkt numer 1 i najważniejsza rzecz. Dalej, co logiczne, będziemy rozwijać motocykl przez zimę, wystartujemy w sezonie 2024, zobaczymy, jaki mamy motocykl i co nasi zawodnicy potrafią z nim zrobić. W połowie sezonu będziemy naprawdę wiedzieli, gdzie jesteśmy. To jest jedyna rzecz, o jakiej mogę teraz mówić. Myślenie ponad to byłoby szalone. Priorytet numer 1: opracować i poprawić motocykl. Kropka - powiedział Puig w wywiadzie dla portalu Marca.

Nie obyło się też bez rozmowy o koncesjach. Tu Puig przyznał, że będą bardzo pomocne, ale wylizanie się z ran i tak nie potrwa krótko. Według niego, europejscy producenci szybko i agresywnie rozwinęli swoje motocykle, pozostawiając w tyle Japończyków. Puig przyznał też, że Honda szuka nowych inżynierów, którzy pomogą w pracach nad motocyklem. Jednym z potencjalnych kandydatów był Gigi Dall'Igna, ale Honda rozmawiała również z innymi.

Puig wypowiadał się też na temat zawodników, którymi będzie dysponował w sezonie 2024. Joan Mir jest wyraźnie zmęczony sytuacją w Hondzie i byłby skłonny opuścić szeregi japońskiej marki, jeśli nic się nie zmieni. Luca Marini z kolei będzie mógł wpisać sobie do CV, że jeździł w zespole fabrycznym, ale być może w jego przypadku również nie wyjdzie z tego nic dobrego. Jednocześnie dla Hondy jest on cennym nabytkiem i Puig wyjaśnił logikę, jaka stała za tym, żeby zatrudnić właśnie jego, a nie kogoś z Moto2.

- Przede wszystkim nie było zbyt wielu opcji. Po drugie, przeanalizowaliśmy jego jazdę zarówno w Moto2 i MotoGP i jego wyniki są powtarzalne, jest analitycznym, młody i był pierwszą osobą, która skontaktowała się z nami wraz ze swoją ekipą, kiedy dowiedzieli się, że Marquez zamierza odejść. Był pierwszym, który okazał zainteresowanie, analizowaliśmy jego poczynania i to była decyzja firmy, żeby go zatrudnić. Jestem przekonany, że otrzymamy od niego wiele dobrych informacji, ponieważ przechodzi ze zwycięskiego motocykla i może nam wiele dać - przyznał Puig.