Zamknąć Warszawę dla motocykli!
Ach, gdybyśmy tak mieli skarbonkę, do której trafiałaby złotówka za każdą głupotę wypowiedzianą przez polityka lub urzędnika! Już teraz mielibyśmy zasypaną dziurę budżetową, a pewnie byłaby też górka na budowę floty lotniskowców na Bałtyku. Niestety nikt na świecie nie jest w stanie wyprodukować tak dużej skarbonki (zresztą wykończyłby nas sam podatek gruntowy od terenu na którym by stała), wiec pozostaje nam pisanie. Felietony traktujące o głupocie naszych włodarzy, stają się powoli u nas w serwisie swoistą świecką tradycją. Ktoś mógłby powiedzieć, że nie ma sensu polemizować z osobnikiem o dyskusyjnej poczytalności, bo ten zapewne sprowadzi rozmowę na swój poziom, a potem pokona rozmówcę doświadczeniem. Jednak przykład Waszej (tak Waszej!) reakcji na głupoty zaproponowane przez kandydatkę na prezydenta Warszawy, Panią Katarzynę Munio utwierdził, mnie w przekonaniu, że warto podejmować polemikę z politykami. Widok pani Munio deklarującej miłość do motocykli, ba mało tego – miłość proklamowaną z tylnego siedzenia motocykla z pewnością wart był zachodu.
O co chodzi? O ostatni tekst w warszawskim wydaniu Gazety.pl który traktuje o motocyklistach uprzykrzających życie praworządnym obywatelom. W sumie nie byłoby się czym irytować, bo mamy tutaj standardowy pakiet manipulujący czytelnikiem o zabarwieniu sensacyjno-kaskaderskim z którego wynika, że np. uwielbiamy palenie gumy przed kościołami, wyścigi głównymi arteriami Warszawy, no i że generalnie nie schodzimy poniżej 200 km/h w mieście. Chodzi bardziej o wywołanych do tablicy polityków. Pewnie myślicie, że zaproponowali wzmożenie działań mających na celu eliminację ludzi nieodpowiedzialnie zachowujących się na drodze? Że postulują więcej kontroli w miejscach gdzie motocykliści lubią upalać swoje konie i bardziej stanowcze egzekwowanie prawa w przypadku osób łamiących przepisy? Niekoniecznie. Niejaki Maciej Majewski, radny z Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej proponuje CAŁKOWITY ZAKAZ RUCHU MOTOCYKLI w Warszawie.
Ustalmy jedną rzecz. Gdyby włoski, hiszpański, brytyjski, albo francuski urzędnik zaproponował wprowadzenie w swoim mieście zakazu ruchu motocykli, zostałby usunięty ze wszystkich list znajomych na portalach społecznościowych, nie obsłużono by go w żadnej lokalnej restauracji, a po kres swojego naznaczonego źle dobranymi krawatami życia miałby przypiętą łatkę niewydolnego intelektualnie. Tymczasem w kraju nad Wisłą znajdują się tacy, którzy o zgrozo, tego typu idiotyzmy traktują jako poważny składnik debaty publicznej.
W ten właśnie sposób płynnie przechodzimy do drugiego wątku, czyli działania tzw. prasy. Optymistycznie zakładam, że w mejnstrimowej bulwarówce, która opublikowała ten tekst pracuje jakiś redaktor naczelny. W teorii powinien on dopuszczać do publikacji teksty które chociażby w ogólnym zarysie wpisują się w standardy dziennikarskiego fachu, a takie które obrażają czytelnika zakładając że jest mało inteligentny, wyrzucać do kosza. Tyle teoria. Praktyka pokazuje jednak coś innego, dzięki czemu pan Jacek Różański (autor) bez skrępowania puścił dołem wspominany wyżej kiblobeton wzbudzając lawinę komentarzy żądnego zemsty tłumu. Najwyraźniej jaka prasa, tacy czytelnicy.
Przytoczę kilka monumentalnych stwierdzeń, jakimi posłużył się autor.
W tytule zalatującego nieświeżym, desperacko reanimowanym kotletem „tekstu” stoi jak wół: „Nocne wyścigi, 225 km/h po mieście. Policja bezradna?”. Tymczasem kilka linijek dalej czytamy: „Teraz interweniujemy codziennie, gdy tylko dostaniemy informację, że gdzieś jest organizowany wyścig. Dzięki temu zmniejszyła się liczba takich spotkań - przekonuje aspirant Robert Opas z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji”. No to w końcu policja jest bezradna, czy skuteczna? Bo rozumiem, że w przeciwieństwie do autora, Robert Opas z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji wypowiada się w oparciu o liczby i fakty, np. ilość interwencji, wystawionych mandatów?
„O skali problemu świadczy zaś liczba zgłoszeń napływających w podobnych sprawach do policji. - Bywa, że tygodniowo dostajemy kilka, kilkanaście telefonów i e-maili. Czasem te informacje są pomocne i udaje się zatrzymać motocyklistów - mówi aspirant Robert Opas” – nie wiem o czym to świadczy, ale z pewnością nie o tym, że autor ma pojęcie o podstawach dziennikarskiego warsztatu. W aglomeracji warszawskiej zarejestrowanych jest ponad 50 tysięcy motocykli! Jak dla mnie kilka maili i telefonów tygodniowo rzeczywiście bardzo dobrze obrazuje… bardzo niską skalę problemu.
Zresztą chwilę później pojawia się kolejne uderzenie konkretów: „W czasie pięciu tegorocznych akcji łapania "zawodników" policjanci skontrolowali tam ponad 130 pojazdów, w tym 48 motocyklistów - 35 z nich ukarano mandatami, zatrzymano cztery dowody rejestracyjne. Ciekawe, czy te dane robią wrażenie na amatorach wyścigów.” Hmmm, nie wiem jak na Was, ale na mnie te dane zrobiły druzgocące wrażenie. Jak na dwumilionową metropolię 35 mandatów i cztery zabrane dowody rejestracyjne to rzeczywiście mocna sprawa.
„Tylko w sierpniu na ulicach Warszawy w czterech wypadkach zginęło pięć osób: czterech motocyklistów i jeden pasażer.” Gdyby szanowny autor raczył ruszyć swoje leniwe dupsko do komputera, kliknął na stronę www.policja.pl i zajrzał do statystyk z wypadkami w ruchu drogowym z ostatnich lat, to wiedziałby że miniony sierpień był w Warszawie statystycznie normalnym, a nie sensacyjnym miesiącem. Miałby też szansę rzucić okiem na o wiele większe liczby dotyczące zabitych praworządnych kierowców samochodów, rowerzystów i pieszych (i to wcale nie rozjechanych pod kościołem przez palącego gumę przy 225km/h i jadącego na gumie motocyklistę), o których nie zająknął się ani słowem.
Na początku tekstu mowa jest także o przerażonych mieszkańcach, a później: „Wielbicieli szybkiej jazdy już się więc raczej nie zobaczy przy spalarni na ul. Zabranieckiej, Wirażowej, Wale Zawadowskim czy Wale Miedzeszyńskim, na których kiedyś bito kolejne rekordy prędkości. Przenieśli się tuż za granice Warszawy, na trasę S8 i autostradę A2.” Jeśli już ludzie łamiący przepisy mogą zrobić komuś krzywdę, to w takich miejscach jak S8 i A2 to raczej wyłącznie sobie…
Mówiąc krótko, gdyby cały ten tekst został wydrukowany w gazecie, nadawałby się jedynie do wykorzystania w charakterze papieru toaletowego. Jako że puszczono go on-line generuje jedynie zwiększoną produkcję CO2 i w żaden sposób wykorzystać się go nie da.
Reasumując. Jeśli wymyślicie coś przełomowego, zmieniającego na lepsze ludzkość, mądrego, wartościowego – nie liczcie na to, że polska prasa mainstrimowa będzie chciała o tym z Wami pogadać. Powiedzcie lepiej, że właśnie skonstruowaliście homopolidalną plazmową bombę hipernuklearną, którą chcecie wysadzić w powietrze polski sejm. Albo nie! Powiedzcie lepiej że chcecie wysadzić nią w przyszły czwartek Biały Dom, Kneset i Międzynarodową Stację Kosmiczną. Wtedy z pewnością jakiś pismak w te pędy przybiegnie z mikrofonem i zacznie gorączkowo robić notatki. Bo jak mawiał klasyk - ciemny lud przecież to kupi.
Komentarze 23
Pokaż wszystkie komentarzeJak zwykle populistyczni politycy chcą załatwić sprawę od d. strony. Dać drogówce urządzenia do pomiaru hałasu i egzekwować przepisy (odpowiednie tłumiki), bo faktycznie wieczorem w Wawie motory ...
OdpowiedzTo chyba jakaś równoległa rzeczywistość. Artykuł napisany w formie sensacji na zajęcia w gimnazjum. Ale to co dzieje się pod artykułem to dopiero dzieło sztuki. Poziom wypowiedzi i ilość szamba ...
OdpowiedzMoże i artykuł nie jest na najwyższym poziomie ale znakomicie obrazuje polskie realia...więc gość sorry ale bujaj się skoro trzymasz z niewłaściwą stroną...nie ma gorszych inteligentów jak ty - co by nie napisano zawsze jesteś mądrzejszy. Moim zdanie artykuł prosty, po chłopsku ale dobrze obrazuje sedno sprawy. WALIĆ SYSTEM...LEWA W GÓRĘ I TUSKA Z KACZYŃSKIM DO PUTINA NIECH SWOJĄ MAŁĄ WOJNĘ PROWADZĄ NA ROSJI!!!
OdpowiedzNiestety podobnego uzasadnienia (wyścigi) użyli w Legionowie stawiając znaki zakazu ruchu motocykli przy rynku, przez który przechodzi jedna z głównych ulic miasta. Wydawałoby się, że znak ...
Odpowiedzja to się nie nadaje na obywatela, nie dość, że na motorze, to jeszcze kibic.
OdpowiedzA co mają zrobić ludzie mieszkający w centrach miast, których nie stac na wyprowadzkę? Rozumiem, że w takich miejscach nie może być cicho, ale jedyne czego nie da się znieść to wariactwa ...
Odpowiedzja też się zamienie, bo mieszkam koło torów, ktoś chętny?
OdpowiedzZamienię mieszkanie na obrzeżu miasta na równoważne co do metrażu i jakości wykonania. W ciemno w dowolnym mieście, zarabiając na tym 10-15%. Podaj ulicę, numer nieruchomości i miasto w której mieszkasz a w ciągu jednego dnia TUTAJ przedstawię ci propozycję zamiany. Bo skoro piszesz, że cię nie stać to byś musiał dołożyć do dojazdu (co mogę zrekompensować oddaniem 2-3% z tych 10-15%) albo bliskością babci, znajomych, wygody komunikacyjnej. Jeśli to drugie - to sorry, ale to nie jest "niestanie". Poza tym jeśli myślisz, że centra miast to jedyne miejsce hałasów związanych z motoryzacją to proponuję małą wycieczkę, a nie tworzenie obrazu świata na podstawie mass-mediów.
OdpowiedzJedyne? Czyli wg. Ciebie nie ma innych problemów w żadnym innym mieście tylko"wariaci" na motocyklach? To samo można powiedzieć o wielu innych tematach, które są przez media "podpiekane", a proszę...kibice, nie można przecież z nimi żyć itd. ;) Wariaci za kierownicą samochodów - a mało tego ;) TIR'owcy, którzy sieją postrach na każdym kroku itd. itd. itd. Motocykliści wariaci to nie jedyny problem w Polsce, bo o dziwo ta grupa nie jest specjalnie duża, tylko bardzo medialna i można ją na każdym kroku "promować" ;)
OdpowiedzMowię jako mieszkanie - to jest dla mnie jedyny problem, media nic tu do teog nie maja - jezlei przez okres 4 miesiecy przez kogos nie mozesz przespac calej nocy,policja nie reaguje, media nie reaguja. to chyba jest problem.
OdpowiedzMedia są zajęte pacyfikacją Syrii.
OdpowiedzA MEDJA MILCZO...
OdpowiedzOK, nie mówię iż nie bo mam podobny problem, ale jakoś w mojej ocenie jest to nie tylko JEDYNY problem w życiu. Pozdrawiam
OdpowiedzWszystkim, którzy twierdzą, że tylko jedna strona (prasy) ma rację proponuję uśrednienie jednych i drugich wypowiedzi. Wprawdzie mogę powiedzieć, że faktycznie sierpień był w miarę spokojny to w ...
OdpowiedzZapominasz staruszku, że zawsze młodzi zawsze sprawdzali ile wytrzymają, kiedyś jak pamiętasz było to zajeżdżanie Syrenek, Kaszlaków, itp. w samochodziki kończyły na dachach albo owijały się na drzewach, motocykle podobnie klienci się uszkadzali lub zabijali na MZ-kach, CZ-kach, czasem innych padakach. Niestety aktualnie jest więcej łatwo dostępnych rakiet na dwóch i czterech kołach, i zdecydowanie zbyt duże przyzwolenie społeczne niebezpiecznej jazdy, zwłaszcza bez papierka. Niestety dopóki ludzie nie zmądrzeją, dopóty bedziesz "zbierać" z drogi różnej maści mistrzów kierownicy.
Odpowiedz