tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Sport w cieniu tragedii
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka 950
NAS Analytics TAG
motul belka 420
NAS Analytics TAG

Sport w cieniu tragedii

Autor: Łukasz Świderek 2009.08.06, 10:47 43 Drukuj

To miała być relacja z ciekawych wyścigów

Długo zastanawiałem się, czy i co tu napisać. Wszyscy wiemy, co się stało i to położyło się cieniem na emocje sportowe, których świadkami byliśmy w Poznaniu. Jednak postanowiłem opisać te zawody. Dlaczego? Dlatego, że ludzie, którzy są w wyścigach, robią to z pasji do tego sportu. Dlatego, że Kuba też robił to, co lubił i mówiąc górnolotnie na pewno chciałby, żeby inni robili to dalej i żeby świat wiedział o sukcesach na torze. W tym sezonie nad WMMP wisi jakieś fatum. To już nie pech, a właśnie fatum. Ale musimy je wreszcie przełamać.

Przed czwartą rundą, na której podwójne wyścigi miały klasy Superbike i Superstock 1000 Polacy chcieli zmazać plamę z Czech. W tej pierwszej wielu liczyło na dogonienie nieobecnego z powodu kontuzji Guillaume Dietricha w klasyfikacji generalnej. Plan był prosty. Nałapać jak najwięcej punktów i od kolejnej rundy zacząć rywalizację o tytuł jakby od zera. Niestety misterne plany mają to do siebie, że lubią się nie udawać. Ten, dla niektórych spalił na panewce już podczas wolnych treningów. Irek Sikora, który miał zadebiutować w Poznaniu na motocyklu BMW porozbijał się tak, że musiał zapomnieć o starcie choćby w kwalifikacjach. Podobnie było z Thomasem Nielsenem, który w piątek rano miał upadek w duecie ze swoim kolegą z zespołu LW Bogdanka, Kenem Jansenem i obaj resztę dnia spędzili na reanimacji motocykli. Później Nielsen zrezygnował ze startu z powodu połamanych żeber, a Jensen znów rozbił się w kwalifikacjach, przez co musiał zrezygnować ze startu w sobotnim wyścigu.

A sam wyścig był bardzo interesujący. Od początku swoje mocne tempo narzucił Gwen Giabbani i szybko ustawił się na bezpiecznej pozycji lidera. Słaby start mieli Janusz Oskaldowicz i Andrzej Pawelec. Pawelec jednak szybko zaczął przedzierać się do przodu i po kilku kółkach był już liderem klasy Superbike. Były Mistrz Polski wsiadł na motocykl po długiej przerwie, żeby zastąpić Sikorę na BMW i bardzo szybko pokazał, że pamięta jeszcze jak odkręcać gaz. Na dogonienie Giabbaniego nie było szans, ale na zwycięstwo w klasie już tak. Pokonał spokojnie Sebastiena Le Grelle, który zastępował w zespole Suzuki GRANDys Duo Dietricha. Belg nie był zadowolony ze swojego startu, ponieważ jak sam przyznał przekombinował z ustawieniami motocykla. Jednak swoje zadanie, jakim było zabieranie punktów Oskaldowiczowi wykonał perfekcyjnie. Pomógł też Pawelec i Hubert Tomaszewski, który w sobotę dopełnił podium klasy Superbike. „Rzeźnik" wreszcie się obudził i jakby przełamał swojego pecha z początku sezonu. Oskaldowicz był dopiero czwarty, a Robert Michalczewski wyleciał na siódmym okrążeniu cisnąc Adama Badziaka. Zawodnik POLand Position był wściekły na siebie po weekendzie, ponieważ mimo misternych przygotowań dwukrotnie był czwarty w klasie Superstock 1000. W sobotę drugie miejsce w Stockach wywalczył Bartek Wiczyński, który po operacji ręki nie czuje już puchnięcia ręki i z optymizmem patrzy na kolejne wyścigi. Powodów do radości nie miał trzeci w klasie Marcin Walkowiak, który po świetnym starcie oddawał kolejne pozycje.

Jednak „Waluś" odbił sobie to w niedzielę pokonując Wiczyńskiego. Oczywiście na walkę z Giabbanim nie było szans, ponieważ nowy „prawie" Mistrz Świata Endurance jeździł w ten weekend jak nawiedzony. W obu wyścigach poprawiał rekord toru Poznań dla klasy Superstock 1000 (1:35.104) i jak sam przyznał najbardziej motywująca jest dla niego walka w klasyfikacji Formuły X-Treme. Już przed wyścigami stwierdził, że nie odpuści Pawelcowi, mimo, że ten jeździ w Superbike. Podejście godne naśladowania, ponieważ szukając nowych wyzwań zawsze można się rozwijać, nawet w Polsce. Za jego plecami toczyła się pasjonująca walkę o zwycięstwo w Superbike. Le Grelle znów fantastycznie wystartował, ale oddał pozycję lidera Pawelcowi podążając za nim jak cień. Belg wiedział, że jeździec BMW ma gorsze opony i na tym oparł swoją taktykę na wyścig. W jedenastym kółku był już przed Polakiem, ale wtedy przerwano wyścig i uznano rezultaty z dziesiątego okrążenia, gdzie był jeszcze drugi. Bardzo nie podobało mu się nie wznowienie wyścigu, ale musiał pogodzić się z wynikami i czuł duży niedosyt. Trzeci w klasie Superbike był Jensen, który dzięki temu i przyznaniu jedynie połowy punktów zachował fotel wicelidera klasyfikacji generalnej. Jego najgroźniejszy rywal, Janusz Oskaldowicz rozbił się na piątym okrążeniu i Duńczyk uratował kilka punktów. Jednak w klasyfikacji ma tylko pół punktu przewagi nad Pawelcem, który jest już trzeci w mistrzostwach. Pytaniem jest teraz, czy będzie kontynuował sezon, ponieważ teraz zastępował tylko Irka Sikorę, który spadł na siódme miejsce. Mimo nieobecności w Poznaniu Guillaume Dietrich pozostał liderem klasyfikacji generalnej i ma nadal trzydzieści dwa oczka przewagi! Oznacza to, że może kontynuować swoją rehabilitację spokojnie i odpuścić nawet kolejną, pojedynczą rundę, a i tak we wrześniu będzie liderem. Pomogli mu w tym rywale, ale taki jest sport.

W Superstock 1000 drugi był wspomniany wcześniej Walkowiak, a trzeci Wiczyński, który nie mógł nadążyć za rywalem. Badziak znów czwarty. Przez słabszy wynik dał się o pół punktu wyprzedzić Walkowiakowi i jest też czwarty w generalce. Liderem jest Giabbani i ma już trzydzieści pięć i pół punktu przewagi nad Wiczyńskim. Połówki punktów przyznane zostały, ponieważ wyścig nie został wznowiony, a zawodnicy nie przejechali minimalnego dystansu, który w Poznaniu wynosi dwanaście okrążeń. Przerwanie wyścigu było konieczne po wypadku Kuby Dereckiego. Można spytać, dlaczego dopiero na jedenastym okrążeniu? Rozpierducha była na tym zakręcie już po wypadku Oskaldowicza, a tragedia stała się na oczach ekipy samochodu bezpieczeństwa, który błyskawicznie przystąpił do akcji. Ktoś na wieży chciał, jak już to kiedyś bywało dociągnąć wyścig do „ustawowego" dystansu i mieć z głowy wznawianie i sumowanie czasów?

W klasyfikacji FORMULA X-Trem liderem jest Giabbani przed Andrzejem Pawelcem i Bartkiem Wiczyńskim.

W klasie Superstock 600 w ten weekend rozegrano tylko jeden wyścig, a na jego starcie zabrakło Pawła Szkopka. Wicelider klasyfikacji generalnej pojawił się jako kibic wracając z Anglii, gdzie przeszedł zabieg „spawania" kości. Pod jego nieobecność faworytem był Kenny Foray, ale Polacy nie chcieli łatwo oddać pola na własnym podwórku. Już w kwalifikacjach reprezentanci LW Bogdanka, Marcin Kałdowski i Daniel Bukowski pojechali szybciej od rekordu toru i minimalnie ustępowali zawodnikowi Suzuki GRANDys Duo. W samym wyścigu do walki włączył się jeszcze Marek Szkopek i cała czwórka do ostatnich metrów walczyła o zwycięstwo. Wyścig miał dwie odsłony, ponieważ został przerwany po nieprzyjemnie wyglądającym upadku Janusza Mitko. Po zsumowaniu czasów najlepszy okazał się Francuz, który jak sam przyznał stoczył bardzo trudny pojedynek, ponieważ rywale byli szybsi na prostych i musiał ryzykować na hamowaniach. Nie przeszkodziło to jednak ustanowić nowy rekord toru (1:35.340). Na mecie drugi był Daniel Bukowski, ale został wykluczony przez komisję techniczną, ponieważ użył motocykla wcześniej niezgłoszonego do zawodów. „Buła" wymienił sprzęt po kółku wyjazdowym, gdy jego motocykl odmówił posłuszeństwa. Po weryfikacji rezultatów dwadzieścia punktów zainkasował Marek Szkopek, a trzeci był Marcin Kałdowski. Na czwarte awansował Tomek Kędzior.

W klasyfikacji generalnej Foray umocnił się na fotelu lidera i podczas następnej, podwójnej rundy wystarczy mu do mistrzostwa pierwsze pole startowe i zwycięstwo w sobotnim wyścigu. Drugi jest nadal Paweł Szkopek, ale jego brat, Marek traci tylko trzy punkty. Następni są Kałdowski, Bukowski i Kędzior, ale oni mają już tylko ekstremalnie matematyczne szanse na tytuł.

W Pucharze Polski wyścigi były rozgrywane w nerwowej atmosferze. Zawodnicy długo musieli czekać na swoje wyścigi, a w dodatku po paddocku krążyły już najgorsze plotki. Dla zawodników z mniejszym doświadczeniem musiało być trudne stanąć na starcie w takiej sytuacji. Potwierdziła się tu też słuszność naszej propozycji, żeby klasy amatorskie kończyły zawody przed mistrzowskimi. W Rookie 600 wygrał Piotr Passek, który jednocześnie został nowym liderem klasyfikacji generalnej. Tuż za nim na mecie zameldowali się Marcin Kondratowicz (w generalce też zajmuje taką pozycję) i Michał Irzyk. Artur Wielebski po awarii motocykla był dopiero czwarty i nawet zwycięstwa w dwóch ostatnich wyścigach mogą nie wystarczyć do tytułu. Jednak to dopiero pierwszy sezon na dużym motocyklu tego zawodnika i wszystko jeszcze przed nim. W Rookie 1000 przez cały weekend dominował Piotr Betlej, który jeździ już poniżej minuty czterdzieści i pod koniec sezonu mógłby spokojnie stanąć na starcie klasy mistrzowskiej. Szczególnie, że z naszych informacji wynika, że we wrześniu w rundzie Alpe Adria Puchar Polski kończy swoje zmagania w piątek, a co za tym idzie od soboty najlepsi mogą być już zawodnikami z licencją A. Drugi w wyścigu był Donatas Sivickis, a trzeci Tomasz Wilczyński. Lider klasyfikacji generalnej, Adam Rajek był dopiero czwarty i jego przewaga w klasyfikacji generalnej nad Betlejem stopniała do siedmiu punktów.

W pucharach markowych też działo się wiele ciekawego. Relację ze zmagań pucharu Yamahy już publikowaliśmy.

W Pucharach Hondy dwa wyścigi mieli tylko piloci „szerszeni". Jakub Sudoł wygrał oba wyścigi minionej rundy i spokojnie prowadzi w klasyfikacji generalnej. W pierwszym, sobotnim wyścigu przez pierwsze okrążenia musiał toczyć trudną walkę z innym Jakubem, Tupajką. Ten drugi popełnił błąd i wyjechał z trasy psując kibicom widowisko. Sam Sudoł nie narzekał po wyścigu, ponieważ zainkasował kolejne dwadzieścia pięć punktów. Tupajka po powrocie na tor punktował jako szósty. Jako drugi linię mety przejechał Robert Frysiak, a trzeci był jadący jako VIP Piotr Surowiec. W niedzielnym wyścigu znów najlepszy był Kuba Sudoł. Tym razem Jakub Tupajka nie popełnił błędu i zainkasował dwadzieścia punktów za drugie miejsce. Trzeci był Łukasz Śliwa, który po zaciętym pojedynku pokonał Szymona Dziawera. W CBR 125R Cup w odróżnieniu do pierwszej rundy młodzi zawodnicy startowali tylko w jednym wyścigu, ale emocje, jakie przeżywali kibice można by rozdzielić na kilka klas. Od początku walkę o zwycięstwo toczyli Natalia Florek i lider klasyfikacji generalnej Krzysztof Depta, a za ich plecami na trzecie miejsce ochotę mieli Szymon Kaczmarek, Wojtek Wróbel i nasz gość VIP, Artur Wielebski. Artur, który swoją karierę rozpoczął właśnie w CBR 125R Cup. Niestety starty na mocniejszym motocyklu różnią się od tych na „secince" i Wielebski wypadł na czwartym okrążeniu. Wygrał Depta na ostatnich metrach wyprzedzając Natalię.

W Suzuki GSX-R Cup do pierwszego, sobotniego biegu zawodnicy musieli startować dwukrotnie, ponieważ awarii uległa sygnalizacja startowa, ale po dodatkowym okrążeniu zapoznawczym wyścig rozpoczął się na dobre. Od początku na prowadzenie wyszedł Tomek Grabowski, który szybko zaczął powiększać przewagę nad rywalami. Na mecie zameldował się z ponad ośmiosekundową przewagą nad drugim Zbigniewem Kalinowskim. Podium w klasie „litrowych" motocykli dopełnił w sobotę Damian Bochyński. W klasie GSX-R 600 zacięty pojedynek o zwycięstwo stoczyli Marcin Kondratowicz (najszybszy w kwalifikacjach) i Sławek Maszczak. Ostatecznie wygrał ten drugi, ale różnica na mecie między zawodnikami wynosiła zaledwie dwie dziesiąte sekundy! Taka sytuacja zapowiadała wspaniałe emocje w niedzielnym rewanżu i kibice zgromadzeni na torze Poznań z wypiekami na twarzy oczekiwali tego wyścigu. Nie rozczarowali się i następnego dnia mogli podziwiać pojedynek tych zawodników. Tym razem lepszy okazał się Kondratowicz, ale różnica na mecie znów była mniejsza niż sekunda. W obu wyścigach trzecie miejsce zajmował Michał Orlikowski, który jest też trzeci na półmetku sezonu w klasyfikacji generalnej. Prowadzi Maszczak przed Kondratowiczem. W klasie GSX-R 1000 w niedzielę znów najlepszy był Tomek Grabowski, a o drugie miejsce zacięty pojedynek stoczyli Patryk Kosiniak i Zbigniew Kalinowski. Ostatecznie lepszy okazał się ten drugi. W „generalce" prowadzi Grabowski, który wygrał trzy ostatnie wyścigi przed Kalinowskim i Kosiniakiem. Co ciekawe, cała trójka startując w klasie pojemnościowej do tysiąc centymetrów sześciennych dosiada motocykli GSX-R 750.

Gdyby nie wypadek Jakuba Dereckiego ocenilibyśmy ten weekend bardzo udanie. Sportowo była to najciekawsza runda w tym roku. Problemy były głównie z organizatorami. Afera z prohibicją czy żenujące mandaty za dziury w kostce powinny raczej budzić uśmiech politowania, niż emocje. Na następnej rundzie organizatorzy wynajmą stado małych Chińczyków, którzy będą trzymać namioty zawodników, jeśli zawieje wiatr. Wiele jednak wskazuje na to, iż w trakcie zawodów mogły pojawić się większe przewinienia, które teraz pewnie są tuszowane w klubie przed wizytą prokuratora. Na wolnym treningu w piątek „mała patelnia" pozostawiona była bez wirażowych! Na jednym z najbardziej „upadkowych" zakrętów tego toru zawodnicy, tacy jak Robert Kowalski musieli sami sobie pomagać po wywrotce. Wtedy było jeszcze do śmiechu, ale chyba nie chodzi o to, żeby fotograf (patrz zdjęcia) był wirażowym.

O uprawnieniach Jacka Molika pisaliśmy już wielokrotnie, ale tworzenie funkcji asystenta zamiast zastępcy dyrektora to już konstrukcyjny majstersztyk. Asystent to zwykła sekretarka od parzenia kawy, a nie osoba z uprawnieniami do odwołania zawodów pod nieobecność dyrektora. Rozgrywki personalne w AW doprowadziły do sytuacji, w której jedyny człowiek z uprawnieniami wypisywał mandaty za maty ekologiczne, gdy przydałby się na wieży w kryzysowej sytuacji. Ale te kwestie będzie wyjaśniał już teraz ktoś inny. Szkoda, że gdy kilka lat temu pisałem w „Świecie Motocykli" o niedociągnięciach w zabezpieczeniu trasy każdy pukał się w głowę i brał mnie za wariata. Niestety tamten tekst kończył się słowami o „trupie", dziś niestety mamy z tym do czynienia i chodzi we wszystkim o to, żeby poprawić procedury, a nie zamknąć wyścigi. Nie chcę oceniać sytuacji, która nastąpiła, ponieważ mamy wiele sprzecznych informacji, ale prowadzimy swoje śledztwo i zbieramy materiały. Jeśli tylko coś z nich wyniknie podzielimy się z wami i odpowiednimi instytucjami. Trochę też szkoda, że gdy po paddocku krążyła merytoryczna petycja do GKSM o zmianę dyrektora zawodów większość zawodników odmawiała ze strachu przed prześladowaniami lub z powodu ignorancji. Jednak fakt jest taki, że jeśli sami nie zadbacie o swoje nikt za was tego nie zrobi.

NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
Kowalski sam sie zbiera wirazowy swiderek wspiera go cieplym slowem
Swiderek w piatek byl gotowy do gaszenia pozaru
Najlepiej pokazac wszystkie flagi na raz
Flagowy Swiderek nie mam uprawnien wiec machalem wszystkimi na raz bo sie nie znam
Szczotka ma wiele zastosowan
Komentarze 12
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

motul belka 420
NAS Analytics TAG

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    motul belka 950
    NAS Analytics TAG
    na górę