Ścigacz.pl

Tydzień temu w brytyjskim hrabstwie Kent doszło do zuchwałej kradzieży 36 motocrossowych KTMów. Złodzieje "zabezpieczyli" 35 maszyn 50SX i jedną 65SX. Crossówki były w skrzyniach transportowych i wymagały wstępnego przeglądu i montażu przed przekazaniem klientom.

Kradzież, wydawać by się mogło jak wiele innych, ale ta jest wyjątkowa. Crossówki miały dotrzeć do dealerów przed świętami Bożego Narodzenia. Większość z nich została zamówiona jako prezenty dla juniorów, którzy w najbliższym sezonie stawiać mieli swoje pierwsze poważne kroki w sporcie motocrossowym… Wyobrażacie sobie rozczarowanie tych ambitnych dzieciaków?

Sytuacja dla sieci dealerskiej KTMa w Wielkiej Brytanii stała się skomplikowana. Kradzież tak dużej ilości motocykli praktycznie uniemożliwia szybkie zastąpienie ich kolejną dostawą. Mimo to brytyjski importer nie poddaje się. Jeśli małe wyścigówki nie zostały już wywiezione z Anglii, to upchnięcie tak dużej ilości charakterystycznych pojazdów na dosyć hermetycznym podwórku motocrossowym może okazać się skomplikowane. Wszystkie maszyny mają nabity numer VIN (mimo, że nie mają homologacji do jazdy po drogach), na nogi postawiono policję, informacja o kradzieży została rozesłana do klubów motocrossowych. Daje to cień nadziei, że SXy gdzieś prędzej, czy później „wypłyną”.

Tylko co teraz powiedzieć tym dzieciakom, które zamówiły je w listach do Świętego Mikołaja?