Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Pozwolę się wypowiedzieć: to prawda co napisał autor listu: to od 'nas' zależy co zrobimy ze sprzętem. Ja kilka lat temu jeszcze jako dzieciak przesiadłem się z chińskiego skutera (50km/h i nic więcej) na Kymco S9. Fajnie wyglądał, ale uwierzcie- 'pierdzik' ma moc. Dodatkowo znajomy w serwisie założył sportowe rolki itp. także 100km/h wyciągało. Jako, że nie byłem wielkim fanem motoryzacji a skuter służył mi do podjechania czasem do szkoły, sklepu nie jeździłem szybko. Ale pewnego dnia coś mi odbiło. Postanowiłem nauczyć się kłaść na zakrętach. Ja, 165cm, 45kg będę kładł przy 60-70km/h 110kg maszynę. O dziwo pierwsze próby się udały. Może nie wyglądało to efektywnie ( nie szlifowałem kolanem po asfalcie) ale udawało się uzyskać spory przechył ( wkradał się też przeciwskręt). Jeździłem tak sobie aż postanowiłem odkryć pełną moc mojej maszyny. Nie przemyślałem, że jadąc wąską uliczką mogę spotkać psa. Skubaniec wbiegł mi przed koła a ja wcisnąłem maksymalnie przedni hamulec. Wywróciłem się. Dobrze, że miałem kurtkę i dobry kask, bez czego rodzice mnie nie wypuszczali-tata motocyklista. Mocno się potukłem, kymco straciło kawałek lampy i 1mm warstwy na bokach ( o dziwo nic nie pękło więc wystarczyła nowa naklejka :D ). Ja zyskałem też respekt do każdej maszyny i wtedy stwierdziłem, że nie kupię nic dopóty dopóki nie skończę studiów. Mam nadzieję, że nic mi nie odbije. Także szanujmy każdą moc. LWG