Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Drogi Boczo, chyba nie tak samo rozumiemy słowo "przereklamowane". Np F4 wcale nie miało być alternatywą dla Japończyków. Weźmy pod lupę dwa pojazdy, ale z czterema kołami: Lambo Gallardo i Nissana GT-R: osiągi te same, oba są sportowe, ale GT-R kosztuje połowę tego (albo i mniej) co Gallardo i ma w sobie technologie ery kosmicznej. Ty uznasz więc, że Gallardo jest przereklamowane. Ja uznam, że (jeśli byłoby mnie stać) wolę Gallardo. W motocyklowym życiu poza torem nie chodzi przecież o kosmiczne technologie. Ja np mam gdzieś, czy mój sprzęt na okrążeniu w Missano będzie 0,8s wolniejszy niż Yamaha R1 2009 o której za chwile powiem. Liczy się dla mnie coś zupełnie innego. Coś, co z pewnością F4 mogłaby mi dać. Ducati Desmosedici... jest fenomenalny. I czy to coś złego, że jest łagodny? Poza tym łagodniejszy niż co? 1198? No i co z tego? Poza tym to uliczny sprzęt MotoGP, więc chyba nikt nigdy nie liczył, że kupi go w cenie 1198? Szczególnie, że fabryczne sprzęty MotoGP to wydatek kilku milionów Euro. No i wyobraźmy sobie, że niebyłby łagodny. Czy wtedy ta garstka ludzi, którą stać i która zdecydowała się na zakup tego, wspaniałego bądź co bądź motocykla, zrobiłaby to samo? Yamaha R1 2009 to Superbike, prawda? Cóż więc jest złego w tym, że jest narowista, agresywna i nie da się nią jeździć po ulicy lub jest to bardzo kłopotliwe? Przecież naturalnym miejscem dla takiego motocykla jest tor gdzie właśnie on (a nie F4) ma walczyć o ułamki sekund z Fireblade'em i spółką. To całkiem naturalne i uważam, że jesli ktoś w ogóle decyduje się na zakup motocykla SBK do użytku na ulicę powinien liczyć się z tym, że został on stworzony do jednego tylko celu: pałowania na maksa. Z innymi przykładami zgadzam się bądź nie. Nie wiem np czemu chciałbyś zakfalifikować Ducati Streetfightera albo Suzuki B-Kinga. Nie napisałeś jednak, dlatego dyskutować nie będę. Mam jednak nieodparte wrażenie, ze cała lista i przytaczane przez Ciebie argumenty nijak się mają do "przereklamowania" tych sprzętów. Widać raczej, ze od sportowego litra oczekujesz łagodności, od legendarnecho choppera niskiej ceny, od polskiego low-budgetowego motocykla 250 dobrych osiągów i wykonania. Utopia.