Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Witam "Lovtza" lub Mariusza Ł. Zależy jak wolicie. Jeśli ktoś chce to niech przeczyta opis o tym zdarzeniu z drugiej strony. W miejscu, w którym od wrzesnia 2009 roku doszło do ponad 200 wypadków i kolizji pewien motocyklista niezważając na żadne przepisy i znaki drogowe przeciskał się swoją Yamahą ul. Marymoncką. Żeby złamał jeden przepis albo dwa można byłoby pouczyć. Nieustapienie pierwszeństwa pieszemu, wymuszenie pierwszeństwa przed innym pojazdem, niestosowanie sie do znaku C-4, niestosowanie sie do znaku P-21, niestosowanie sie do znaku P-2. Łącznie 1000 zł mandatu i 20 pkt karnych. Po wielkim zdziwieniu, że został zatrzymany do kontroli i po wylanych łzach przez kierujacego motocyklem został ukarany tą wielce wysoką grzywną, którą tak poetycko opisuje. Wielu motocyklistów jeździ zgodnie z przepisami i nie można o wszystkich mówić jednakowo. Ale stek bzdur opisanych w felietonie przez "Lovtza" to duża przesada. Od samego poczatku miał żal "że jak mogliśmy zatrzymać motor do kontroli?" Sam jeżdzę motocyklem i jak widzę takich rajdowców na motorach to sam się wstydzę za nich i nie dziwię się wcale, że puszkarze mają o nas takie zdanie. Chyba czas to zmienić a nie pozwalać czarnym owcom na pisanie bzdurnych felietonów i udawanie wielce pokrzywdzonego. Porównywanie swojej osoby i trzęsienia na Haiti to dopiero swiadczy o kulturze "Lovtzy". Nie będe więcej pisał o całej sytuacji bo to żenada i szkoda czasu. Chciałem tylko poinformować jak to było naprawde i jak można pisać bzdury aby był temat na forum. Pozdrawiam i do nastepnego zobaczenia.