Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Kwoty mandatów powinny być adekwatne do szkód, jakie wiążą się z niestosowaniem się do konkretnych przepisów. Kierowca powinien być świadomy, że mandat (nawet 5000 zł za wyprzedzanie na przejściu) to nic w porównaniu z konsekwencjami potrącenia pieszego na pasach (pozbawienie wolności, renta dla poszkodowanego 5000 miesięcznie lub odszkodowanie dla rodziny denata 500000 zł). Teraz wyprzedzanie na przejściach to prawdziwa plaga i każdego kierowcę spotkała sytuacja, w której ustępuje pierwszeństwa przed przejściem, a drugim pasem go wyprzedza kaskada kilku samochodów. Chciałbym żyć w kraju, w którym kierowcy jeżdżą przepisowo, bo przy dzisiejszych mandatach to niemożliwe, głupie i niebezpieczne. Próbowałem jeździć 100 km/h po jednojezdniowych drogach krajowych, to byłem wyprzedzany przez wszystkich, włącznie z kierowcami Tico i Lanosów. Jako wieloletni kierowca motocykla w południowo-zachodniej Polsce przyzwyczaiłem się do wymuszeń pierwszeństwa przed skrzyżowaniami i byciem spychanym z drogi przez wyprzedzające samochody z naprzeciwka. Najgorsze uczucie na świecie to wrócić z tygodniowej podróży po cywilizowanych krajach jak Szwajcaria i Austria, gdzie wszyscy stosują się do przepisów. Wjazd do Polski po pierwszej takiej wyprawie był dla mnie szokiem, bo uświadomiłem sobie, że kultura jazdy w tym kraju jest na naprawdę kiepskim poziomie. Teraz nauczony doświadczeniem przejeżdżając przez granicę włączam tryb prawa dżungli i jeżdżę jak wszyscy, ale tylko z troski o własne życie, bo nie lubię być spychany do rowu przez Tico, które akurat musi wyprzedzać na łuku i podwójnej ciągłej. W przeciwieństwie do premiera Morawieckiego nie jestem zwolennikiem MMT, ale pomysł zwiększenia mandatów w pełni popieram