Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Rzecznik Nowojorskiej policji oficjalnie powiedział, jak donosi Daily Mail, że w incydencie pomiędzy motocyklistami i kierowcą Range Rovera nie było ofiar śmiertelnych. Kierowca nie zapadł też w śpiączkę, jednak rzeczywiście trafił do szpitala z powodu ran szarpanych na twarzy oraz ciele. Rzecznik NYPD zdążył przesłuchać kierowcę samochodu i na tej podstawie wiemy że w Range Roverze znajdował się nie tylko kierowca (mężczyzna, ok. 30 lat), ale również jego żona na miejscu pasażera oraz dziecko (niespełna 5 lat) z tyłu. W przesłuchaniu kierowca samochodu powiedział też, że motocykliści jechali „chaotycznie” oraz że „przypadkowo miał z jednym z nich kolizję”. Wtedy zatrzymał się, ale motocykliści zaczęli niszczyć auto. Odjechał „aby uniknąć zbliżającej się napaści”. Policja mówi też, że jeszcze nikt nie został aresztowany. Aktualnie trwa śledztwo i badanie dowodów. Jak na moje debilne zachowanie motocyklistów, zrobiłbym identycznie na jego miejscu, a wy już ocencie sami.