Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Poruszam się zarówno samochodem jak i motorem i nigdy żadnemu motocykliście nie zajechalem drogi umyślnie. Wiem jedno, jadąc samochodem chroni mnie blacha a człowiek na motorze nie ma żadnej ochrony. Nie potrafiłbym spać spokojnie wiedząc, że swoją bezmyślnością, zawiscią czy msciwoscią zrobiłem komuś krzywdę. Sprawa druga to mentalność. W społeczeństwie zaczynają się pojawiać coraz większe nierówności w sferze materialnej, to rodzi frustrację. Ilekroć mam zajeżdżaną drogę, zazwyczaj robi to ktoś samochodem w przedziale cenowym naście-kilkadziesiąt tys zł. Nie kojarzę sytuacji aby zajechał mi drogę ktoś jadący gratem za kilka tysięcy, czy luksusowym samochodem nieosiagalnym dla większości z nas. Według mnie zajeżdżający to grupa sfrustrowanych osób których stać na chwilę luksusu ale nie mogą pozwolić sobie na korzystanie z dóbr luksusowych w szerokim zakresie - to może tworzyć poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Wiem, że tu nie chodzi o motocyklistę ale o możliwość rozładowania napięcia w sposób częściowo akceptowany i możliwy. Przecież nie podskoczy szefowi i nie powie mu, że jest drukiem, bo straci pracę. Jednak wracając do domu wyżyje się na przypadkowej osobie, wróci do domu, dołoży dzieciakom czy żonie/mężowi i przd spaniem kopanie psa. Takie zachowanie pozwala przetrwać kolejny dzień. Wystarczy podnieść stopę życia klasie średniej i problem od razu się rozwiąże. Każdy z nas mże być sfrustrowany, wystarczy tylko ograniczyć możliwość zaspokajania podstawowych potrzeb.