Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Bezpieczeństwo, to raczej porządnie oznakowane drogi. Gdyby przed pewnym kompletnie ukrytym winklem był znak ostrzegawczy, to na 99 % nie wyleciałbym z niego. Ile jest takich miejsc, że tuż za szczytem wzniesienia jest ostry zakręt? Nie widząc dalszego przebiegu drogi zmniejszyłem prędkość i to mnie po części uratowało - "tylko" połamałem się, zamiast zabić. Czas najwyższy rzetelnie porozmawiać o infrastrukturze, porządnym szkoleniu kierowców oraz badaniach technicznych. Radary to tylko łatwy wykręt, że ktoś "pochyla się nad bezpieczeństwem" i przy okazji maszynka do wyciągania kasy. Znaki drogowe są tańsze od radarów, nie trzeba aż tylu ludzi do ich obsługi i faktycznie może kogoś uratują. Potrzeba będzie bardzo dużo mandatów, żeby zrekompensować koszty, jakie poniosło państwo polskie na moje leczenie, a wystarczyłby jeden znak. Może wreszcie jak ktoś w ministerstwie zacznie tak kalkulować, to coś się zmieni.