Jeszcze tydzień temu Premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że zrobi wszystko, aby utrzymać tarczę antyinflacyjną również po 1 stycznia 2023 roku. Ale to się nie udało, tarcza zostanie rozmontowana, przynajmniej częściowo.

Podatek na paliwa wzrośnie z 8 proc. do 23. proc., czyli w zasadzie powróci do poziomu sprzed uruchomienia tarczy. Co to oznacza dla kierowców?

Wyższe stawki VAT wpłyną znacząco na ceny paliw. Musimy spodziewać się podwyżek od 1 zł do nawet 1,50 zł. Co prawda Wicepremier Jacek Stasin obiecuje, że rząd będzie naciskał na Spółki Skarbu Państwa, żeby redukowały swoje zyski, a dodatkowo wprowadzone zostaną mechanizmy kompensujące zwyżkę cen, ale obecnie są to obietnice bez żadnych konkretnych ustaleń.

Powrót do pełnej stawki opodatkowania to wymóg Komisji Europejskiej, ale ponieważ równocześnie powróci wyższa akcyza na środki pędne, różnica w cenie może wynieść powyżej 1 zł/l.

Paliwa na stacjach są drogie, nawet pomimo ostatnich zwiastunów obniżek, co jest związane z niższymi cenami hurtowymi na giełdach światowych i wzmocnienia złotówki względem dolara. Ale kierowcy w Polsce i tak płacą obecnie mniej, niż zmotoryzowani w innych krajach. Aktualnie cena benzyny na rodzimych stacjach to ok. 80 proc. średniej w krajach Unii Europejskiej. Co ciekawe, cena paliwa przed opodatkowaniem wynosi w Polsce 104 proc. średniej unijnej.

Niestety zwyżka cen o złotówkę, która bez wątpienia czeka nas po nowym roku, to jeszcze nie koniec kłopotów. Wszystkie szacunki i obliczenia uwzględniają aktualną sytuację, czyli rosnący kurs złotego do głównych walut i spadki cen ropy Brend na giełdach światowych. Jeśli sytuacja się pogorszy, czyli ceny hurtowe wystrzelą w górę, a złoty osłabnie, ceny paliw na stacjach wzrosną jeszcze bardziej.