Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 20
Pokaż wszystkie komentarzeTroszkę z innej beczki. Rozważamy tutaj, jak to jest lepiej lub gorzej tam czy gdzie indziej, jak to nas dymają w paraszkołach jazdy i wymagają nie wiadomo czego na egzaminach a potem każdy i tak kupuje wymarzony motocykl i SAM uczy się jeździć i stwierdza jacy to oni wszyscy odpowiedzialni za kurs byli poje...ani. U nas dziadostwo jest gonione dziadostwem z biedy i dymania narodu. Około ośmiu lat temu zażądano nagle od obywateli wymiany dokumentów prawa jazdy na nowy wzór. Zrobiono to bezprawnie i jeszcze straszono, że stare dokumenty utracą ważność (a uprawnienia nie)! I głupi naród dał się wydymać po raz kolejny, stercząc w kolejkach i płacąc kasę za wymysł państwa. Nie był to nawet wymóg UE. Otóż ja swojego prawka kat. B nie wymieniłem, bo po prostu przestałem jeździć autem i nie było mi ono potrzebne. W między czasie dokument mój gdzieś zaginął, o czym uczciwie poinformowałem mój urząd komunikacji oraz policję. Nadal jednak nie starałem się o nowy dokument. Nie wiem, czy niektórzy z Was pamiętają, co działo się w urzędach, kiedy ktoś zgłaszał się po zagubieniu prawka i nie pamiętał nawet numeru dokumentu? Otóż dostawał do ręki ogromne zeszyty i musiał odszukać ręcznie swój wpis wśród tysięcy innych!!! Pół biedy, jak znał przybliżoną datę egzaminu. Zeszyty te przeglądano na korytarzu (!) urzędu i właściwie każdy mógł taki zeszyt sobie zabrać na pamiątkę :) Tak szukaliśmy np danych brata w Poznaniu! Zajęło nam to trzy godziny a urzędowym dokumentem mogliśmy zrobić co nam się podobało, bo nikt na korytarzu nie sprawdzał co się z tym dzieje. Wokół nas było jeszcze kilka osób z takimi zeszytami! Minęła pewna epoka i ... zachciał jeździć mi się motocyklem. Zrobiłem bez problemu prawko kat. A dwa lata temu. Przy wypełnianiu wniosku w wydanie dokumentu stwierdziłem, że choć kat. B nadal nie jest mi potrzebna zaznaczę iż także posiadam uprawnienia na tę kategorię. Nie znając numeru dokumentu wpisałem datę nabycia uprawnień. Jak możecie się domyślić przy odbiorze prawa jazdy w dokumencie wpisana została TYLKO kat. A :) Po telefonicznej interwencji z ciekawości dowiedziałem się, że ... urząd nie może odszukać moich danych i musiałbym osobiście je odszukać w rejestrach wpisów z danych lat (zeszytach). Myślałem, że się przesłyszałem. Po ponad ośmiu latach od "akcji" z wymianą prawek i zarobieniu na naiwnych, urzędasy nawet nie mają jak odszukać moich danych! Jeżdżę szczęśliwy motocyklem i nie myślę dalej o staraniu się o kat. B. Tak sobie myślę czasem, czy nie pójść do urzędu, nie pochylić czoła i nie odszukać w tych cholernych zeszytach swoich danych. Czy aby nie zabrać wtedy kamery, aparatu i nie nagrać całej akcji. Potem nagłośnić gdzie się da, co też mogłem zrobić z poufnymi urzędowymi dokumentami. Ciekawe, jak zareagowalibyście, gdybym przysłał Wam na pamiątkę kartkę z Waszym wpisem??? Jako ciekawostkę napiszę, ze w czasie kontroli drogowej pan policjant po sprawdzeniu dokumentów zapytał się, czy na kategorię B posiadam osobny dokument, ponieważ stwierdził, ze posiadam obie kategorię! Nie mam pojęcia z jakiej bazy korzysta policja lecz wg nich posiadam kat. A i B i musiałem znów tłumaczyć całą idiotyczną sytuację. Na szczęście panowie nie robili mi problemów, bo właściwie niby dlaczego: poruszam się motocyklem z ważną kat. A. Wybaczcie przy długi wpis. Może wielu z Was uważa, ze sam sobie jestem winien i stwarzam problemy, bo nie zgodziłem się z odpłatnym żądaniem wymiany dokumentów. Mnie to teraz już tylko bawi.
OdpowiedzWażny dokument a uprawnienia to dwie różne rzeczy. Jeżeli tak jak mówisz posiadasz uprawnienia do prowadzenia pojazdów w zakresie kat B to w czasie kontroli drogowej możesz otrzymać mandat w wysokości 50 zł za kierowanie pojazdem przez osobę nieposiadającą przy sobie wymaganych dokumentów i to wszystko. A baza z jakiej policja korzysta w tym wypadku to najprawdopodobniej CEPiK. Niepojęta jest w tym wypadku ignorancja urzędu.
Odpowiedz