Ścigacz.pl

W czerwcu br. dowiedzieliśmy się, że posłowie chcą podwyższenia kwoty, od której kradzież przestaje być wykroczeniem z  500 zł do 800 zł. Teraz nad nowelizacją kodeksu karnego pochylił się Sejm. Ale decyzja polityków o ewentualnym podwyższeniu tzw. progu kradzieży ma daleko idące konsekwencje, m.in. dla branży paliwowej. Chodzi po prostu o tankowanie bez płacenia.

Operatorzy stacji benzynowych mówią o pladze kradzieży paliwa na niespotykaną dotąd skalę. Te rewelacje potwierdza Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego, która podaje, że przez pierwsze trzy miesiące 2022 roku odnotowano 18,4 tys. tankowań bez płacenia. Dla porównania w całym 2021 roku miało miejsce 11 tys. przypadków kradzieży paliwa.

Branża handlowa jest zdania, że w przypadku podniesienia ustawowej granicy pomiędzy wykroczeniem a przestępstwem do 800 złotych, nie ma co liczyć na opanowanie kradzieży, a na dodatek istnieje ryzyko, że proceder się nasili.

W praktyce chodzi o zmianę art. 119 par. 1. Zgodnie z propozycją, kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą, jeżeli jej wartość nie przekracza 800 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Mówiąc prościej, zwiększono próg finansowy, od którego czyn zabroniony kwalifikowany jest jako przestępstwo, aż o 300 zł. Odpowiedź branży paliwowej jest jednoznaczna.

Naczelna Rada Zrzeszeń Handlu i Usług w Warszawie reprezentująca firmy handlowe, uważa, że uznanie kradzieży do 800 złotych za wykroczenie a nie przestępstwo, wpłynie na kilkakrotny wzrost strat ponoszonych przez placówki handlowe. Proponowane zmiany są krytycznie oceniane przez przedsiębiorców, którzy wskazują na fakt przerzucania na nich odpowiedzialności za przestępcze czyny, a nie na przestępców. Według NRZHiU przesunięcie bariery kwalifikowania kradzieży w odbiorze społecznym i środowisk kupieckich są nie do przyjęcia.

Ale ostre i jednoznacznie potępiające zmianę art. 1199 par.1 stanowisko branży paliwowej przyniosło już pewien skutek. Podczas posiedzenia Senatu Tomasz Szafrański z Prokuratury Krajowej wyjaśnił, że liczba kradzieży paliwa na stacjach nie będzie rosła, bo ten proceder będzie kwalifikowany jako kradzież szczególnie zuchwała.

W przypadku kradzieży zuchwałej wartość skradzionego paliwa nie ma znaczenia. Każdy taki czyn musi być ścigany z urzędu i może oznaczać dla sprawcy bardzo przykre konsekwencje. Zgodnie z art. 278a k.k. za ten rodzaj kradzieży grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności, podczas gdy (art. 278 k.k.), za zwykłą kradzież grozi od 3 miesięcy do 5 lat. W przypadkach mniejszej wagi do jednego roku.

Ale sprawa nie jest wcale taka oczywista jak chcieliby politycy. Chodzi o to, że definicja kradzieży zuchwałej może nie przystawać w ocenie sądu do przebiegu poszczególnych zdarzeń tego typu. W zasadzie karniści już teraz wskazują, że zatankowanie paliwa bez płacenia nie będzie wypełniać znamion kradzieży zuchwałej. Jak brzmi definicja?

Zgodnie z art. 115 par. 9a kodeksu karnego kradzieżą szczególnie zuchwałą jest taki rodzaj kradzieży, której sprawca "swoim zachowaniem wykazuje postawę lekceważącą lub wyzywającą wobec posiadacza rzeczy lub innych osób lub używa przemocy innego rodzaju niż przemoc wobec osoby w celu zawładnięcia mieniem".

Jedno jest niemal pewne. Niezależnie od intencji polityków, jeśli ceny paliwa nadal będą rosły tak szybko, jak w ostatnim półroczu, przypadków tankowań bez płacenia będzie coraz więcej. I to niezależnie od surowości kar grożących za ten proceder.