Ścigacz.pl

Nasi politycy od lat rozprawiają o konieczności opanowania rowerowego żywiołu. Chodzi o wiele spraw, ale najważniejsze to utrudnienie życia złodziejom i lepsza ochrona poszkodowanych oraz sprawców w wypadkach z udziałem rowerzystów.

I wreszcie możliwość identyfikacja cyklistów - a przynajmniej pojazdów po wprowadzeniu obowiązku rejestracji.

Oczywiście liczba przeciwników rejestracji i obowiązku posiadania tablic jest bardzo duża. Protestujący podnoszą, że wprowadzenie obowiązku rejestracji dla rowerów oznacza kolejny, gigantyczny poziom biurokracji i w praktyce nowe źródło dochodu dla państwa. Pieniędzy, z których władza na pewno zachce natychmiast skorzystać, a w niedalekiej przyszłości zmaksymalizować przychody przez kolejne, wymyślone na tę okoliczność daniny. I pewnie jest w tym sporo racji.

Ale kiedy w Polsce nie widać końca tej dyskusji, brytyjski sekretarz do spraw transportu powiedział jasno, że trzeba wprowadzić nie tylko obowiązek tablic rejestracyjnych i ubezpieczenia komunikacyjnego, ale również limity prędkości dla rowerzystów.

W przeciwieństwie do Polski, wypowiedź wysokiego rangą urzędnika w Wielkiej Brytanii oznacza, jeśli nie przymiarki do zmiany przepisów dotyczących rowerzystów, to na pewno szerokiej debaty w tym względzie.

Grant Shapss, który piastuje stanowisko sekretarza do spraw transportu, powiedział w rozmowie z "Daily Mail", że coraz więcej angielskich dróg dotyczy ograniczenie prędkości do 20 mln na godzinę (32 km/h), natomiast rowerzyści bezkarnie przekraczają tę prędkość. Jak sprawić, aby limit obejmował również cyklistów oraz karać tych, którzy łamią prawo drogowe przemieszczając się na rowerach powyżej dozwolonej prędkości?

Według Granta Shapssa najlepszym rozwiązaniem chroniącym cyklistów, jak i innych użytkowników ruchu drogowego, jest wprowadzenie tablic rejestracyjnych i obowiązkowego ubezpieczenia dla rowerzystów.

Daje to szerokie spektrum do uzyskania odszkodowań przez ofiary wypadków spowodowanych przez rowerzystów, ale także otwiera możliwość przyznawania im… punktów karnych. Czy W Polsce również potrzebujmy podobnych regulacji? Jak uważacie?