Ścigacz.pl

Czy proponowane przez resort infrastruktury zmiany legislacyjne rzeczywiście byłoby pomocne dla osób przygotowujących się do egzaminu na prawo jazdy?

Pomoc rodziców w trakcie szkolenia jest przecież faktem. Obowiązkowych godzin jazdy na kursie jest wciąż mało, a dodatkowe, wykupowane w ośrodkach szkolenia kierowców, są po prostu drogie.

Możliwość szkolenia osoby ubiegającej się o prawo jazdy, w formie kursu rozszerzonego o jazdy z osobą towarzyszącą, opiekunem prawnym, mogłaby odbywać się pod pewnymi, ustalonymi warunkami.

Do takiego szkolenia mogłaby przystąpić osoba, która ukończyła 17 lat, natomiast sama jazda odbywałaby się przy użyciu wskazanego przez kandydata na kierowcę pojazdu (odpowiednio oznakowanego). Warunkiem niezbędnym do rozpoczęcia jazd byłoby ukończenie części teoretycznej i praktycznej szkolenia wraz z przeszkoleniem w zakresie udzielania pierwszej pomocy.

Dotychczas rodzice, którzy pomagali swoim dzieciom pozwalając im siadać na za kółkiem, narażali się na konsekwencje prawne, ale czy tego w związku z tym nie robili? Zrobiłem małą ankietę wśród znajomych i okazało się, że połowa z nich jeździła nie tylko w ramach godzin w trakcie kursu, ale również prywatnymi samochodami mamy lub taty - pod ich kontrolą.

W zasadzie zmiana proponowana przez resort usankcjonowałaby zatem i nadała ramy prawne procederowi, który i tak miał miejsce. Podobny komentarz sformułował zresztą Rafał Weber, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, mówiąc: "Dodatkowe szkolenie praktyczne realizowane w faktycznych warunkach drogowych, z osobą towarzyszącą, czyli opiekunem prawnym, pozwoli na lepsze obycie się kandydata na kierowcę z ruchem drogowym, lepsze wypracowanie technicznych możliwości kierowania pojazdem, a więc lepsze przygotowanie do późniejszego pełnego uczestnictwa w ruchu drogowym. W naszej ocenie takie jazdy mogą być alternatywą dla dosyć kosztownych jazd dodatkowych, które są wykupywane w ośrodkach szkolenia kierowców" - komentował wiceminister.

Zazwyczaj narzekamy na władzę i jej pomysły, ale tym razem inicjatywa urzędników idzie w dobrą stronę. Finalnie chodzi przecież o to, aby na drogach pojawiali się nowi kierowcy nie stanowiący zagrożenia dla siebie i innych uczestników ruchu drogowego. "Darmowe godziny" jazdy wraz z rodzicem, to dobrze wykorzystany czas i cenne lekcje, oczywiście o ile są prowadzone z głową i w bezpiecznych, kontrolowanych przez opiekuna warunkach. Zgadzacie się z tą tezą?