Dzień 3
0 5.55 rano, głęboko w stromej dolinie, wystartował 3. dzień Red Bull Romaniacs. To był zimny poranek, a większość zawodników wciąż była pod wpływem bólu z poprzedniego dnia. Słońce wydało się być lata świetlne stąd. Chociaż każdy myślał o tym, jak się ogrzać i wpaść w swój rytm jazdy jak najszybciej, to główny manager trasy Klaus Sorensen i główny mózg Red Bull Romaniacsa - Martin "Freijn" Freinademetza układali swój szaleńczy plan, aby pokazać najtwardszym zawodnikom hard enduro granice ich wytrzymałości. Trzeciego dnia zaserwowali im w sumie 19000 metrów przewyższeń, z czego 1000m było uwzględnione w jednym, niekończącym się podjeździe o nazwie "Proszę, tylko nie deszcz". Piękna wieś rumuńska, idealne sekcje na całkowite otwarcie przepustnicy czyli „A8”, pomogły zawodnikom częściowo odzyskać siły.
Plan aby doprowadzić wszystkich do granic swoich możliwości powiódł się, z wyjątkiem jednego zawodnika – Jarvisa. Pozostali wrócili na paddock zupełnie wyczerpani. Jarvis jechał samotny wyścig trzeciego dnia, broniąc swojej bezdyskusyjnej pozycji Króla Karpat. Andreas “Letti” Lettenbichler gonił za nim rano, ale po problemach ze sprzęgłem i tracąc cenne 20 min w sekcji „Proszę, tylko nie deszcz”, musiał zaakceptować przewagę Jarvisa. Jarvis dodarł do mety 15 minut przed minimalnym szacowanym czasem i kompletnie zaskoczył wszystkich pracowników Red Bull Romaniacs w punktach serwisowych i kontrolnych przerywając im tak dobrze zapracowane przerwy.
Klaus Sorensen: "Jarvis to zawodnik z innej planety. Wszyscy przybyli zgodnie z planem ok. 15 minut po minimalnym szacowanym czasie jazdy, a Jarvis 15 minut przed..."
Graham Jarvis: "To był bardzo samotny dzień dla mnie, tylko dwóch zawodników widziałem, to byli chłopaki z klasy Hobby. Mimo to dobrze się bawiłem, nawet w sekcji "Proszę, tylko nie deszcz”. Oczywiście "A8" było mocne!" Martin "Freijn" Freinademetza potwierdził ponownie, że doskonałe warunki grają na korzyść zmniejszenia minimalnych czasów jazdy, ale sekcje musiały być zaplanowany z opcją wystąpienia deszczu. W takim przypadku, 50% zawodników odpadłoby do tej pory.
Kolejną niespodzianką był oszałamiający dziś powrót zwyciężcy imprezy z 2012 roku, Chrisa Bircha. Po jednym wielkim bólu jaki odczuwał podczas całego 2. dnia jego fani zastanawiali się, jak długo będzie w stanie dalej jechać. Dialog, który miał miejsce wcześnie rano przed startem, między Chrisem Birchem i Darrylem Curtisem dobrze obrazuje sytuację: Curtis, kaszle jak stary człowiek palący od zawsze: "Mam zapalenie oskrzeli, naprawdę nie mogę oddychać!" Chris na to: "przesadzasz, to tylko gardło." Curtis do Chrissa, którego stopa prawdopodobnie jest złamana: "Przesadzasz, to tylko noga, zrezygnowanie nie jest rozwiązaniem...” Birch wziął sobie tą opinię do serca i dał z siebie wszystko robiąc przy tym świetny wynik. Zaczynał od 7. miejsca, a zakończył jako 2. tego dnia.
Chris Birch: "Miałem dzisiaj super dzień i naprawdę znowu dobrze się czułem na sprzęcie, najlepszą częścią była "A8" na szczycie góry!"
Postawa godna naśladowania to Jonny Walker, który wstał dziś rano pełny werwy (po tym jak prawie zaspał w dniu wczorajszym). Młodzieniec miał jednak przejścia, bowiem uczestniczył w wypadku, w którym uszkodził sobie ramię. Mimo to robił wrażenie jakby był weteranem Red Bull Romaniacs i zakończył jako 6. Mógł mu pomóc fakt, iż wstąpił w strategiczny alians razem z Melciorem Faja (4.) i Xavim Galindo (5.), w którym zmieniali się po kolei nawigując cały dzień.
Dzień 4
Ostatni dzień Red Bull Romaniacs 2012 wystartował godzinę później, czyli z bonusową godziną snu dla zawodników. Zespół organizatorów przyznał zawodnikom dzięki temu łatwiejszy i bardziej relaksujący początek w ich ostatnim i najtrudniejszym dniu. Poziom trudności i presji rósł tak szybko, jak spadał poziom energii uczestników. Niektóre z najbardziej szalonych odcinków czekały wciąż na zawodników, aby pokazać im granice ich wytrzymałości. Jednak duch walki był silny, pogoda idealna, a koniec jednego z najlepszych zawodów Red Bull Romaniacs był już w zasięgu ręki!
Po zakończeniu Red Bull Romaniacs 2012, Freijn wysyła szczęśliwych zawodników do domu: wszyscy zmęczeni, ale większość w dobrym zdrowiu i zdecydowanie wszyscy bardzo zadowoleni. Martin "Freijn" Freinademetza: "Odrobiliśmy lekcję i nauczyliśmy się wiele w ciągu ostatnich lat, a teraz staramy się być coraz lepsi każdego roku. Naszym głównym celem jest, to żeby wysłać do domu zawodników zadowolonych z własnych wyników i zadowolonych z tego jak one zostały uznane i nagrodzone.
Dla organizatorów, duża liczba zawodników, którzy ukończyli wyścig to nie sprzeczność z koncepcją w rajdzie. Oczywiście, niektórzy z dziesięciu najlepszych zawodników woleliby więcej trudnych odcinków, co dałoby im dodatkową przewagę nad konkurencją, ale Freijn wyjaśnia: "Staramy się oferować dobry miks dla wszystkich zawodników hard enduro. Nie chcemy stworzyć 4-dniowych zawodów trialowych, jesteśmy rajdem hard enduro, który oferuje równe szanse zawodnikom szybkim jak i tym bardziej technicznym.
Mimo odmowy przekształcenia trudnych sekcji w jeszcze bardziej ekstremalne, niektórzy top zawodnicy już potwierdzili swój powrót do Rumunii. Graham Jarvis czyli "cichy zamachowiec", który zdominował wyścig bez żadnej realnej konkurencji, jest teraz 3-krotnym zwycięzcą, tak jak Cyril Despres. Dlatego też, Jarvis już potwierdził swój powrót w przyszłym roku, aby zakończyć swoją misję wykopania Cyrila z tronu i zdobycia miana "Króla Karpat". Graham na swoim Husabergu 300 zakończył pierwsze trzy dni Red Bull Romaniacs jako zwycięzca i jechał dość samotny wyścig.
Andreas "Letti" Lettenbichler starał się zaoferować Jarvisowi towarzystwo przez cały wyścig, ale chęci "społeczne" pozostały niedocenione ze względu na szybkie tempo Jarvisa. Oboje w zasadzie jechali samotnie przez większość czasu. "Letti" jednak, który zajął 3. miejsce w 2011 roku z powodu kilku nieprzyjemnych wypadków, był w tym roku w świetnej formie, chyba najlepszej w historii i wypracował dobre wyniki w 2012 roku. Jego strategia, aby nie podpalać się za bardzo, racjonalnie myśleć i kontrolować się dała mu nie tylko 2. miejsce w zawodach, ale również świetną zabawę.
3. na liście zwycięzców Red Bull Romaniacs 2012, Jonny Walker ewidentnie skorzystał ze swoich wyjątkowo dobrych i szybkich możliwości uczenia się od najlepszych. Po świetnym prologu Walker miał trudne przebudzenie w pierwszym dniu i okazało się, że ciężko walczy w rumuńskiej dziczy. W czwartym dniu jednak wyszedł na prowadzenie - jako zwycięzcy dnia. "W tym roku chce zdobyć trochę doświadczenia, ale w przyszłym roku planuje tu wrócić i skopać kilka tyłków. Jestem w szoku, że jednak udało mi się wejść na podium tego niesamowitego wyścigu." Walker zajął 3 miejsce w ogólnym rankingu Red Bulla Romaniacs 2012.
Niestety dla Chrisa Birch, po 4 latach na podium Red Bull Romaniacs i zwycięstwie w wyścigu w 2010 roku, ukończył w ogólnym rankingu jako 4. Birch świetnie pojechał w 3 i 4 dniu, ale z powodu swojej uszkodzonej stopy, zbyt daleko spadł drugiego dnia.
Martin "Frejn" Freinademetza: "Mamy oznakowane i przygotowane ok. 600 km tras, zatrudnionych 400 osób, rozdystrybuowanych 20000 litrów paliwa i 390 litrów oleju do 16 punktów tankowania, zbudowaliśmy 4 punkty serwisowe i 40 punktów kontrolnych, dostarczyliśmy zakwaterowanie i wyżywienie dla zawodników i zespołów, ustawiliśmy światowej klasy służby ratownicze i bezpieczeństwa – więc jesteśmy tak zmęczeni i zadowoleni jako zawodnicy, a do tego niesamowicie szczęśliwi, że mieliśmy możliwość organizowania i świętowania imprezy extreme enduro! Wielkie "Dziękuję" przekazuję dla mojego zespołu i uczestników za umożliwienie tego! Jest to idealny moment i miejsce, aby rozpocząć przygotowania do Red Bull Romaniacs 2013, które będą naszym 10-leciem!”
|
|
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeSuper zawody,ciekawy opis,brawo :)! jadę tam :)
OdpowiedzLekkość 2t ma kluczowe znaczenia w tak trudnym terenie (co widać na załączonych zdjęciach). KTM i Husaberg dominuję, klasa sama w sobie.
OdpowiedzDo niedawna w RBR startowało dużo 2T, ale nie przesadzałabym, bo np Lettenbichler wygrał na 4t, jeśli mnie pamięć nie myli. W tym roku było mnóstwo freeride`ów (lekkie 350 w 4t), a to pierwszy rok produkcji tego motocykla.
Odpowiedzcałe te zawody to masakra;) ale pozytwna:)
OdpowiedzWjazd pod strumien skalny masakra xD
Odpowiedz