tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Komentarze do: Kryteria wyboru szkoły jazdy kat....
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Komentarze 52
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: hondzia 04/03/2015 14:06

Witam, uczęszczałam do szkoły Motorsfera z Wrocławia. Ta szkoła jest dla ludzi myślących, chcących nauczyć się poprawnie prowadzić motocykl. Nie dla ludzi którzy pozjadali wszystkie rozumy świata typu" co to jest jazda motocyklem to jest to samo co auto tylko 2 kółka mniej"...Później kończy się przygoda z moto na jakimś zakręcie albo pod autem a nawet na prostej. Ludzie uważają, że jazda motocyklem jest łatwa, że to jest to samo co jazda autem... To jest inna bajka. Przekonuję się taki po pierwszej ósemce itd... Odnoszę wrażenie, że ludzie ubiegający się o prawo jazdy czekają na to że instruktor całą robotę zrobi za nich. Instruktor ma dużo wiedzę i ją przekazuje, od człowieka zależy reszta. Waldek zawsze sprowadza na ziemię, nie ma że boli, źle to źle, nie ma taryfy ulgowej. Poza tym jest mega wyluzowanym facetem, wiec ktoś może to odebrać na różne sposoby. Waldek powtarza to jak mantrę, że jazda motocyklem jest niebezpieczna, na każdym miejscu czycha niebezpieczeństwo. Przy tym sam przedstawia sytuacje z życia wzięte, sytuacje które sam spotykał na drodze jako motocyklista. Kto nauczy Cie lepiej od motocyklisty, Pan którego wiedza kończy się na placu, który nigdy nie jeździł motocyklem czy motocyklista z krwi i kości- na to pytanie odpowiedz sobie sam (a). Na kursie nauczyłam się techniki jazdy, jak działa przeciwskręt, przeciwwaga itd. Instruktor ma mega wiedzę, jeżeli potrafisz słuchać ze zrozumieniem to nauczysz się wiele. Prawo jazdy zdałam za pierwszym razem, mam 160 cm wzrostu, egzaminator tuż przed egzaminem zapytał mnie jak poradzę sobie na takiej maszynie Yamaha xj6 waga 205 kg. A po egzaminie zachwalał mnie w jaki sposób kładłam moto na ósemce.(przeciwwaga). Plac był bezbłędny tak samo jak miasto. Chcesz się nauczyć to się nauczysz... z tym,że masz myśleć... przyswajać wiedzę przekazaną od instruktora i myśleć, robić tak jak każe. Wtedy nabierasz nawyków i jazda staje się dla Ciebie pomału rutyną. Pozdrawiam.

Odpowiedz
Autor: Motocyklistka 03/11/2014 15:26

KULIKowi mówimy zdecywoanie NIE. Nie rozumiem jego metod nauczania i poglądów. Uważa się za najlepszego instruktora na świecie a tak naprawdę jest zarozumiałym dup***. Wybierając jego szkołę kierowałam się jego wiedzą i tym że jest taki profesjonalny. Jak bardzo się myliłam dowiedziałam się później. Tomek Kulik uważa że 99% szkół prowadzą ludzie, który nie potrafią jeździć - to mówi samo za siebie. Uważa się za pępek świata i że jest najlepszy... a każdy inny instruktor nic nie umie. Czym tak mnie zraził? Brakiem szacunku...już na pierwszej lekcji pokazał jakim jest człowiekiem. Przede wszystkim krzyczał. Dla mnie to nie dopuszczalne. Wydzierał mordę tak, że słychać było na całym Bemowie. Moja pierwsza jazda wyglądała tak, że dostałam motocykl i kazano mi jechać. Bez asekuracji, bez pokazania jak to się robi. A na drugiej godzinie już musiałam jechać bez trzymanki! To jest chore! Uciekłam stamtąd jak najszybciej. I znalazłam szkołę w której miły i cierpiliwy instruktor krok po kroku pomagał mi po traumatycznej przygodzie w kulikowisku znów uwierzyć w siebie. Nauczyłam się perfekcyjnie wykonywać zadania, bez krzyku, z całym zaangażowaniem instruktora. Cieszę się że zmieniłam szkołę, żałuję tylko że musiałam przejść piekło u Kulika. Aha i on tak zawsze podkręśla, że jazda tylko z instruktorem w roli pasażera. Owszem w swoim OSK jechałam z instruktorem, dwa razy. Potem sama wolałam by jechał samochodem - tak jak na egzaminie. Najlepsza nauka to kiedy jesteś sam/sama na motocyklu.... ale i tak pan Tomas Kulik wie lepiej. Odradzam.

Odpowiedz
Autor: KulikowyKursant 19/08/2016 20:34

Nauka metodą prób i błędów kursanta. Przewracane pachołki podczas prób i błędów to problem kursanta. Motocykle to rzęchy, za wyjątkiem Gladiusa i MT-07. Aby dostąpić zaszczytu dosiadania tego sprzętu i odrobiny uwagi ze strony PANA INSTRUKTORA, musisz, droga kursantko, rokować jako obiekt, który dosiądzie PAN INSTRUKTOR. Tych warunków nie spełniam. 2 godz. jazdy z instruktorem poleconym mi przez kolegę nauczyły mnie podstaw manewrów, które byłem w stanie potem ćwiczyć korzystając z puli jazd w Kulikowisku. Łaskawej uwagi PANA INSTRUKTORA dostąpiłem czasem, ze strony starszego pana Jarka, jeśli akurat był. Jego młodsi koledzy instruowali 1-2 razy na 2-godzinną sesję jazd nie po to, aby mi coś wartościowego przekazać, tylko aby mi udowodnić, że jestem gamoń. Najbardziej zdumiała mnie jednak jazda po mieście. Były dwie takie. Podczas pierwszej dowiedziałem się, że jestem gamoń, bo nie umiem zmieniać biegów i jadę powoli, ostrożnie. Byłem gamoniem, bo było to chyba po 8 godzinie prób i błędów zwanych tutaj jazdami, jeszcze przed 2-ma godzinami jazdy z instruktorem poleconymi mi. Drugą jazdą, już pod koniec kursu, zaszczycił mnie SAM KIEROWNIK TOMEK. Jazda polegała na krytyce gruntującej ego TOMKA. Próby opanowania rzęcha przez pierwsze 30 minut tej jazdy uniemożliwiało jazdę bez błędów. Jak już jako tako ogarnąłęm rzęcha i przestałem dawać powody do krytyki, zaczęło się szukanie powodów: bo nie chciałem wjechać w pieszego na przejściu (co tak wolno jedziesz!) albo nie chciałem wjechać pod koła samochodu przy zmianie pasa (jaki samochód! gdzie!). Jak to teraz piszę, to myślę, że zasłużyłem na krytykę. To przecież ja wybrałem tę szkołę jazdy i jestem sam sobie winien.

Odpowiedz
Autor: avekamil 27/02/2011 15:20

Niestety ale nie jest to dobra szkoła założenia artykułu. . Nie spełnia jednego zasadniczego Instruktorzy mają pod swoją opieką czasem i 4 kursantów. Zostawiają samopas ludzi i np każą kręcić im ósemki oddalając się do pozostałych kursantów ( nie tłumacząc jak to poprawnie wykonywać - nie korygując błędów ) Pewnego dnia zaproponowano mi ćwiczenie polegające na jeździe i zatrzymywaniu się w wąskich szykanach. Dziewczyna która to prowadziła nie powiedziała mi NIC o poprawnym wykonywaniu tego ćwiczenia i tylko dziwiła się dlaczego ja nie potrafię ruszyć przy skręconej kierownicy. Nie umiałem bo nikt mi tego wcześniej nie raczył wyjaśnić. Jedynie jazdy z Tomkiem przypominały to czego można oczekiwać po tak zachwalanej szkole. I to właśnie on dopiero zauważył ( w jeździe po mieście ) że boję się ( nie umiem ) ruszyć motocyklem gdy mam od razy wykonać skręt Zrobiłem kurs podobnie i tak samo jak Ty zdawałem dopiero w przyszłym roku. Jednak ja poszedłem na kilka jazd w celu przypomnienia sobie jak się jeździ. ( miałem iść znów do kulikowiska ale Tomek powiedział mi że nie mają miejsc i zaproponował mi ich zaprzyjaźnioną szkołę ) i to był strzał w dziesiątkę. Instruktor po 10 minutach wytknął mi wszystkie błędy jakie popełniałem. Po godzinie je skorygował. Fakt że jeździł za mną samochodem był dla mnie nowością, ale TYLKO dzięki niemu zdałem egzamin za pierwszym razem. Tak więc wszystko ma swoje plusy i minusy. Polecam szkołę Tomka, ale gdybym miał możliwość pójść jeszcze raz na kurs to bym WYMAGAŁ aby instruktor był cały czas przy moim motocykl i mi pokazywał co i jak robić by dobrze jeździć.

Odpowiedz
1 2
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę