KTM, gigantyczne opony i ¶nieg - tak powsta³ najbardziej szalony snowbike!
Customowe projekty to prawdziwa jazda bez trzymanki, bo zazwyczaj ogranicza cię jedynie wyobraźnia.
Najczęściej zaczyna się niewinnie, od wymiany siodełka, manetek czy reflektora, ale zanim się obejrzysz, wciągasz się coraz bardziej. Zdobywasz nowe narzędzia, uczysz się spawać, poznajesz ludzi z dostępem do giętarek do rur - i nagle jesteś po uszy w swoim projekcie, a niekiedy nie widzisz świata poza nim.
Tak właśnie było z ekipą Grind Hard Plumbing Co., która stworzyła potwornego choppera z silnikiem KTM 1190 i gigantycznymi oponami. Edwin, jeden z twórców, miał wizję i umiejętności, by ją zrealizować. Efekt? Konstrukcja tak szalona, że trudno uwierzyć, że faktycznie działa. Na nagraniach wygląda imponująco - zwłaszcza jej skomplikowany, kratownicowy wahacz. Musiał być wytrzymały, bo przednie koło ważyło aż 180 funtów, czyli ponad 80 kilogramów. To jak mieć dodatkowego pasażera siedzącego na przednim zawieszeniu.
Ponieważ wciąż jest zima, a chłopaki z GHPC mieszkają w Idaho, u nich również śniegu nie brakuje. A skoro już mieli "śnieżną Hayabusę", to naturalnym pytaniem było: a może zamienić potwornego choppera w śnieżny motocykl? Jeden ruch - wymiana ciężkiego przedniego koła na narty - i gotowe. Od razu poprawiło to prowadzenie, bo przód maszyny stał się lżejszy o całą masę nieamortyzowaną.
Jak chopper radzi sobie w śnieżnym terenie? Zadziwiająco dobrze! Zarówno na ubitym śniegu, jak i w głębokim puchu daje radę, zwłaszcza po spuszczeniu powietrza z tylnej opony, co zwiększa przyczepność. Co prawda nie skacze tak efektownie jak Hayabusa snowbike, ale i tak robi wrażenie i wygląda na niesamowicie przyjemny w prowadzeniu.
A jakby tego było mało, w tle pojawia się… Black Hawk! Tak, dobrze czytasz - wojskowy śmigłowiec, oficjalnie zarejestrowany jako pojazd eksperymentalny, co oznacza, że cywile mogą nim latać. Kto by nie chciał przeżyć takiej przygody? Film powyżej. Warto obejrzeć!


Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze