Ju¿ co drugi w³a¶ciciel elektryka przy zakupie nastêpnego pojazdu wybiera spalinowca. Kto¶ jest zaskoczony?
Co prawda badanie agencji Standard & Poor’s Global Mobility dotyczy rynku amerykańskiego, ale bez wątpienia uzyskane wyniki są bardzo interesujące, ponieważ wskazują na pewne trendy, które mogą wkrótce dotrzeć do Europy.
Okazuje się, że zmotoryzowani, którzy zakupili elektryczny pojazd - najczęściej samochód - niekoniecznie pozostają wierni tej technologii. Jeszcze w 2021 roku aż 81 proc. osób, które znalazły się przed decyzją zmiany auta, rozważało zakup pojazdu zasilanego prądem. Zgodnie z badaniem agencji Standard & Poor’s Global Mobility w obecnym roku liczba chętnych spadła do 52 proc. Tym samym już co drugi właściciel pojazdu elektrycznego zamierza jako następne auto wybrać wariant z silnikiem spalinowym.
Oczywiście w tej grupie znajdują się wyjątki. Na przykład właściciele Tesli znacznie odbiegają od średniej. Klienci, którzy raz już wybrali auto wyprodukowane przez markę należącą do Elona Muska, ponownie decydują się na Teslę w 70-80 proc. przypadków. Skąd zatem 52 proc. z badania Standard & Poor’s? Bo do średniej wchodzą również takie marki jak Ford, który może liczyć na zaledwie nieco ponad 37 proc. nabywców, którzy wcześniej zakupili elektrycznego Forda.
Dlaczego w USA spada chęć do kupowania elektrycznych samochodów? Na dodatek w grupie, która przecież powinna być do tej technologii przekonana, bo mówimy o zmotoryzowanych, którzy są albo byli posiadaczami elektryków? Standard & Poor’s wskazuje na problemy, które znamy już od dawna. Wciąż chodzi o te same obawy o niewielki zasięg, długi czas ładowania, małą liczbę stacji ładowania oraz zbyt wolną budowę infrastruktury ułatwiającej pozyskanie prądu do dalszej jazdy.
Sytuacji nie poprawiają wysokie ceny pojazdów elektrycznych, a do tego dochodzą przecież nowe lęki, na przykład szeroko nagłaśniane pożary elektryków. Pojawiające się doniesienia medialne o niezwykle drogich naprawach zespołów akumulatorów w przypadku niewielkiego uszkodzenia podwozia pojazdu na prąd również mogą zniechęcić potencjalnych nabywców.
Swoją drogą, problem z umiejscowionymi w podłodze akumulatorami wcale nie musi pojawić się z powodu uszkodzenia mechanicznego. Przekonała się o tym para Szkotów, którzy jeździli swoją Teslą w... deszczu. Z powodu wilgoci do baterii w ich Modelu Y dostała się wilgoć. Serwis Tesli określił koszt naprawy na ponad 17 tys. funtów, czyli ok. 90 tys. zł.
Takie historie nie budują silnego fundamentu dla branży pojazdów elektrycznych, ale skutecznie go kruszą.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeArtyku³ z dupy, o elektrycznych samochodach w USA na portalu motocyklowym, ze zmanipulowanymi tezami, bez podania linku do ¼ród³a i bez wiedzy o faktach. Kto¶ jest zaskoczony?
Odpowiedz