tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 British GP - Podsumowanie weekendu o dwóch twarzach
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka 950
NAS Analytics TAG
motul belka 420
NAS Analytics TAG

British GP - Podsumowanie weekendu o dwóch twarzach

Autor: Michał "Mick" Fiałkowski 2007.06.27, 18:47 6 Drukuj

Niczym Doktor Jekyll i Mr. Hyde zmieniał swe oblicze tor Donington Park podczas tegorocznej Grand Prix Wielkiej Brytanii. W piątek - całkowicie mokro. W sobotę - sucho i słonecznie. Nie pomagało to zawodnikom w znalezieniu optymalnych ustawień swoich prawie 250'konnych rumaków. Ostatecznie sam wyścig także miał dwie twarze. Zwycięzca był jednak tylko jeden, ale o tym za chwilę...

Drugi dom... a może czwarty?

Malowniczo położony tor Donington Park znajduje się w samym środku Wielkiej Brytanii, hrabstwie Leicestershire w okolicach miast Nottingham i Derby. Sąsiadem tej słynnej trasy jest jednak nie tylko grasujący w okolicznych lasach, legendarny Robin Hood [za którego na podium pewnego razu przebrał się nawet sam Valentino Rossi], ale także wielu zawodników, jak np. Marco Melandri. Niektórzy, tak jak Valentino Rossi czy Dani Pedrosa, mieszkają z kolei na stałe w Londynie, dlatego dla większości wyścigowej karuzeli MotoGP Grand Prix Wielkiej Brytanii to niemal druga domowa Grand Prix. Sam Pedrosa, żartował nawet przed wyścigiem, że „British GP" to jego czwarty „domowy wyścig". Czwarty, ponieważ aż trzy rundy odbywają się w Hiszpanii.

Na dodatkowe wsparcie mogli liczyć także Amerykanie. Rodzice Johna Hopkinsa przeprowadzili się do Kalifornii z przedmieść Londynu tuż przed jego urodzeniem, dlatego „Hopper" na każdym kroku podkreśla, że jest „Anglo-Amerykaninem". John ma nawet na plecach wytatuowaną brytyjską flagę, a jeszcze do niedawna mieszkał w trakcie sezonu w domu na przedmieściach Derby. To się nazywa patriotyzm! Warto dodać, że przed opuszczeniem Wielkiej Brytanii, nieżyjący już ojciec Johna wygrał legendarne Tourist Trophy na wyspie Man. Chwilę później Roy Hopkins został jednak zdyskwalifikowany, ponieważ... był za młody by w ogóle móc w TT wystartować! Sentymentem tor Donington Park - ze wzajemnością ze strony brytyjskich kibiców - darzy także Colin Edwards, który wygrywał w Leicestershire dwukrotnie w latach 1999-2000, startując w World Superbike.

Dookoła Donington...

Po serii niesamowicie szybkich i płynnych łuków, końcówka toru to, jak zresztą określali ją sami zawodnicy Grand Prix w latach osiemdziesiątych, typowy „parking samochodowy". Składa się ona bowiem z szykany i dwóch wyjątkowo wolnych nawrotów, przed którymi zawodnicy muszą ostro wyhamować swoje motocykle - niemal do prędkości „parkingowych".

Donington Park składa się tak naprawdę z dwóch części. Pierwsza to szalona karuzela rozpoczynająca się zjazdem z górki nadającym się bardziej do przeprowadzenia narciarskiego slalomu giganta, a nie wyścigów motocyklowych. Po serii niesamowicie szybkich i płynnych łuków, końcówka toru to, jak zresztą określali ją sami zawodnicy Grand Prix w latach osiemdziesiątych, typowy „parking samochodowy". Składa się ona bowiem z szykany i dwóch wyjątkowo wolnych nawrotów, przed którymi zawodnicy muszą ostro wyhamować swoje motocykle - niemal do prędkości „parkingowych". Tym sposobem Donington Park to prawdziwe wyzwanie dla mechaników, którzy muszą znaleźć odpowiedni kompromis pomiędzy zwrotnością i prowadzeniem w piekielnie szybkich łukach, a idealną stabilnością na hamowaniach w drugiej części toru.

Okrążenie, liczącego 4023 metry, toru zaczynamy na dość krótkiej prostej startowej, kończącej się hamowaniem przed prawym zakrętem - Redgate, jednym z najlepszych miejsc do wyprzedzania oraz... wywrotek. Chwilę później dojeżdżamy do jednej z najbardziej widowiskowych, a jednocześnie - obok słynnego „korkociągu" na amerykańskim torze Laguna Seca - przerażających szykan na świecie. Sekwencje prawy (Hollywood) i lewy (Craner) zawodnicy przejeżdżają przerzucając motocykle z jednego pełnego złożenia do drugiego przy prędkościach grubo powyżej dwustu kilometrów na godzinę, zjeżdżając jednocześnie z niesamowicie stromej górki. Nie trzeba chyba wyjaśniać jak kończy się w tym miejscu ewentualny wypadek? Wspomnimy tylko przerażający wypadek w efekcie którego w 1998 roku Hiszpan Carlos Checa omal nie stracił życia. „El Toro", czyli po polsku „Byk" - jak nazywają go kibice i przyjaciele - do końca życia nosił będzie na ciele pamiątkę z tamtego wydarzenia - bliznę od szyi aż do pasa - efekt operacji licznych złamań i obrażeń wewnętrznych. Jeszcze gorzej po rozstaniu się z asfaltem w tej części toru wychodzą motocykle, które zazwyczaj nadają się wówczas jedynie do śmietnika.

Wyjazd z Craner oznacza ostre hamowanie przed Old Hairpin -d ość wolnym, prawym zakrętem będącym miejscem w którym lubią atakować ci zawodnicy, którzy mają na tyle odwagi by „Craner curve" przejechać z otwartymi oczami.

Kolejne dwa łuki to wyjątkowo szybkie prawe zakręty - Starkley i Schwantz, pokonywane „na pełnym ogniu" i w pełnych złożeniach. To właśnie tutaj podczas porannego, sobotniego treningu, Dani Pedrosa zaliczył potężny uślizg. Tylne koło Hondy Hiszpana aż pięć razy pod rząd w ułamku sekundy próbowało wyrzucić zawodnika ekipy Repsol Honda z siodła, lecz Dani utrzymał się na maszynie. Z pewnością nieźle poobijał sobie nogi po serii uderzeń o bak.

Niemal natychmiast po wyjściu z zakrętu Kevina Schwantza, zawodnicy przerzucają swoje motocykle na prawe „ucho", hamując jednocześnie przed zakrętem McLeans. Tutaj właśnie zaatakować są w stanie tylko najlepsi. Zmiana kierunku, hamowanie i jednocześnie wyprzedzanie? Taki mix oczywiście równa się wspaniałemu widowisku. McLeans to jednak dość wolny zakręt i gdy tor jest mokry, to właśnie tutaj na efektowne dzwony polują fotoreporterzy. Tych nie brakuje, szczególnie w mniejszych klasach - 125 i 250ccm, w których zawodnicy ścigają się dwusuwami słynącymi z tendencji do uślizgów tylnego koła przy zbyt agresywnym dodaniu gazu.

Coppice - kolejny prawy zakręt to prawdziwe wyzwanie podczas jazdy w deszczu. Cały problem tkwi w poprzecznej nierówności na samym wejściu w łuk, którą można porównać do typowego progu zwalniającego, znanego nam z osiedlowych ulic. Zawodnicy przejeżdżają przez niego rozpoczynając jednocześnie hamowanie i składanie się w zakręt. O ile na suchej nawierzchni nie jest to problemem, po deszczu robi się nieciekawie. Kompresja przedniego zawieszenia po przejeździe przez owy „próg" dodatkowo dociska oponę, a ta często nie wytrzymuje. To właśnie z tego powodu podczas wyścigu klasy MotoGP z toru wylecieli tu Nicky Hayden i Anthony West, a w 250ccm poległ obrońca tytułu i lider generalki, Jorge Lorenzo.

Szybki przejazd przez prostą Dunlopa, gdzie na kolejnej nierówności maszyny niemal wyskakują w powietrze i na zawodników czeka już wspomniana wcześniej, druga część toru, rozpoczynającą się szykaną imienia Carla Fogarty'tego. Długie hamowanie przed wyjątkowo wolną sekwencją lewy/prawy, słynie jednak z nazwisk innych niż to czterokrotnego Mistrza Świata klasy Superbike.

Młodsi kibice i miłośnicy MotoGP z pewnością doskonale pamiętają makabryczny wypadek na pierwszym zakręcie ubiegłorocznej Grand Prix Katalonii, kiedy to Loris Capirossi zahaczył o maszynę zespołowego kolegi z ekipy Ducati Marlboro, Sete Gibernau, blokując przedni hamulec w Desmosedici Hiszpana i katapultując go z siodła.

Dokładnie taka sama sytuacja miała miejsce na wejściu w szykanę Foggy'ego podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii w 1993 roku, kiedy po kolizji z Alexem Barrosem, Mick Doohan uderzył w Suzuki Kevina Schwantza, blokując przedni hamulec i zmuszając Teksańczyka do przekonania się, czym kończy się w świecie stunerów przesadzone stopie.

Donington 93

Okrążenie kończą dwa nawroty: prawy - Melbourne i lewy - Goddards. Oba to główne miejsca ataków i wyprzedzeń podczas wyścigu.

Day of Champions

Czwartek przed Grand Prix Wielkiej Brytanii to już tradycyjny „Dzień Mistrzów". Kibice mogą wówczas wejść na paddock i aleję serwisową, z bliska przyjrzeć się motocyklom, porozmawiać z zawodnikami oraz wziąć udział w licznych aukcjach. Pod młotek idą nie tylko koszulki, kombinezony, kaski, kombinezony czy obrazy związane z tematyką Grand Prix, ale także wiele niecodziennych fantów. Obrońca mistrzowskiego tytułu w klasie MotoGP, Amerykanin Nicky Hadyen pojawił się na aukcji aby zlicytować zegarek marki Tissot ze swojej limitowanej, mistrzowskiej kolekcji. Kiedy ten został sprzedany w przeciągu kilku minut, „Kentucky Kid" spontanicznie zdjął z nadgarstka swój własny i po chwili zlicytował także jego.

Hojność Amerykanina bardzo łatwo jednak zrozumieć. Cały dochód z „Day of Champions" (a w tym roku zebrano ponad milion złotych) przeznaczony jest na działalność „Riders For Health". Założona przez legendę wyścigów Grand Prix, Amerykanina Randy'ego Mamolę, fundacja zajmuje się zakupem i obsługą tanich motocykli, dzięki którym lekarze w Afryce mogą dotrzeć do większej ilości potrzebujących w małych i trudno dostępnych wioskach czarnego kontynentu.

Już w czwartek na paddocku pojawiła się mega-gwiazda brytyjskiego footballu - Michael Owen, który podobnie jak Hayden jest „ambasadorem" marki Tissot. Nicky wyjaśnił Michaelowi zasady działania swojej Hondy RC212V oraz pokazał jak wygląda nitka toru Donington Park. W podziękowaniu otrzymał parę piłkarskich butów, na co zażartował „Choć w ogóle nie umiem grać w piłkę, teraz będę przynajmniej dobrze wyglądał."

Zmiany...

W Donington Park dwie ekipy królewskiej klasy pojawiły się w zmienionych składach. W zespole Kawasaki Racing Australijczyk Anthony West zastąpił Francuza Oliviera Jacque'a. „OJ" jest wyjątkowo doceniany przez „zielonych" jako kierowca testowy, jednak liczne dzwony [wywołanie karambolu na pierwszym kółku w Turcji, upadek i kontuzja w Chinach oraz - tydzień po powrocie na tor - w Barcelonie] skłoniły szefostwo ekipy do przeniesienia Francuza ponownie do roli kierowcy testowego. W końcu to Jacque jest odpowiedzialny za przygotowanie tegorocznego modelu ZX-RR, który okazał się wyjątkowo udaną konstrukcją.

„Zaliczyłem w tym roku wiele wypadków, które często kończyły się kontuzjami." - wyjaśniał Jacque. „Jestem zmęczony i czuję się fizycznie ograniczony. Moje ciało mówi mi, że nadszedł czas, by zakończyć karierę. Oczywiście nie była to łatwa decyzja, ale udało mi się znaleźć rozwiązanie, dzięki któremu będę mógł pozostać w zespole. Powrócę do roli kierowcy testowego i bardzo się z tego powodu cieszę. Życzę także wielu sukcesów mojemu następcy.'

„Może oczekiwaliśmy od Oliviera zbyt wiele." - sugerował menedżer zespołu Kawasaki, Michael Bartholemy. „W zeszłym roku świetnie spisał się testując motocykl ale licząc na to, że w tym sezonie pójdzie mu równie dobrze, przy jednoczesnym ściganiu się na torze, nie byliśmy chyba realistami. Wierzymy jednak, że jest odpowiednią osobą jeśli chodzi o testowanie i rozwijanie naszej maszyny, dlatego powróci do tej roli na dwa kolejne sezony."

Aby zająć miejsce Francuza, West musiał zerwać podpisany zaledwie kilka tygodni wcześniej kontrakt z Yamahą, w barwach której do końca sezonu miał ścigać się w Mistrzostwach Świata klasy Supersport. Choć dwukrotnie triumfował w WSS, Australijczyk nie wahał się jednak ani chwili i natychmiast przyjął ofertę Kawasaki, zgadzając się jednocześnie na zapłacenie ogromnego odszkodowania za zerwanie kontraktu z Yamahą.

Oprócz Jacque'a, w Wielkiej Brytanii zabrakło także Kenny'ego Robertsa Juniora, który rozwścieczony słabym podwoziem w swoim motocyklu oraz brakiem wyników, postanowił zostać w domu w Kalifornii. Jego miejsce zajmie - aż do US GP, gdzie zadebiutuje nowe podwozie Teamu Roberts - młodszy brat , Kurtis.

... a co na torze?

Skupmy się jednak na tym, co najbardziej interesuje wyścigowych kibiców, czyli walce na torze. Piątkowe treningi wolne upłynęły pod znakiem strasznej ulewy. Warunki były wyjątkowo niesprzyjające, a lider klasyfikacji generalnej, Australijczyk Casey Stoner, głośno komentował fatalny stan mokrej nawierzchni i określił rozgrywanie zawodów na Donington Park jako „jakiś żart".

Podobnie Stoner zachowywał się po niedzielnej, porannej rozgrzewce i wiele osób obawiało się, że najzwyczajniej w świecie jego psychika „pęknie" podczas wyścigu. Dokładnie tak stało się podczas pierwszej od ponad dekady, US GP w 2005 roku. Marco Melandri bardzo krytycznie wyrażał się wówczas o „niebezpiecznym torze", po czym upadł w treningach na wyjściu ze słynnego Corkscrew, a piasek z kasku wysypywał także po wywrotce w samym wyścigu... już na pierwszym okrążeniu. Czy tak samo miały się w Wielkiej Brytanii potoczyć losy Stonera?

Casey nic sobie z tego nie robił, był najszybszy na mokrym torze podczas pierwszej piątkowej sesji treningowej i czwarty podczas sobotniego, ostatniego treningu. Choć w kwalifikacjach pojawiły się problemy z super-przyczepnymi oponami i Stoner musiał zadowolić się piątym czasem, uzyskanym na ogumieniu wyścigowym, Australijczyk był spokojny i pewny siebie przed wyścigiem.

Warto przypomnieć, że to właśnie tutaj, na Donington Park, rozpoczęła się wyścigowa kariera 21'letniego Australijczyka. W 2000 roku Stoner, razem z rodzicami przeprowadził się do Wielkiej Brytanii z rodzinnego Kurri-Kurri. W swoim kraju, jako czternastolatek, był jeszcze za młody by ścigać się na torach wyścigowych, a jako 41'krotny mistrz off-roadowych wyścigów „dirt-track", na piasku i błocie osiągnął już wszystko.

Talent Stonera dostrzegł natychmiast mentor Daniego Pedrosy, Alberto Puig, który najpierw zagwarantował mu starty w Mistrzostwach Hiszpanii, a później skłonił Włocha Lucio Cecchinello, by wprowadził go do Grand Prix pod banderą swojego zespołu. Reszta, jak mówią, to już historia...

Jeszcze na dziesięć minut przed końcem sobotniej kwalifikacji, na czele stawki znajdował się Valentino Rossi. Włoch aż dwukrotnie „leżał na deskach" podczas weekendu na Donington Park, a przyblokowanie przez Kurtisa Robertsa uniemożliwiło mu poprawę swojego czasu w ostatnich minutach kwalifikacji. Wynik siedmiokrotnego Mistrza Świata poprawił ostatecznie jego zespołowy kolega, Amerykanin Colin Edwards.

Teksańczyk wywalczył swoje pierwsze „pole position" zaledwie cztery tygodnie wcześniej podczas Grand Prix Francji. Tamtego wyścigu dwukrotny Mistrz Świata klasy Superbike nie wspomina jednak najlepiej z powodu awarii elektroniki, przez którą do mety dojechał w Le Mans na szarym końcu stawki (po dwukrotnym zdublowaniu przez resztę zawodników).

Wiele wskazywało na to, że pierwszy rząd startowy uzupełni Nicky Hayden. Obrońca mistrzowskiego tytułu korzystał w Donington z nowego podwozia, systemu wydechowego i kilku innych „gadżetów", dzięki którym w końcu mogliśmy oglądać „Kentucky Kida" w pełni sił. Niestety, wynik Amerykanina w samej końcówce sesji poprawił jego zespołowy kolega, Dani Pedrosa i to on ustawił się w niedziele na trzeciej pozycji.

Po dwóch dniach treningów i kwalifikacji zawodnicy mieli za sobą po dwie godziny jazd na mokrym i suchym torze. Wybranie odpowiednich ustawień okazało się jednak wyjątkowo podchwytliwym zadaniem.

Niedzielna Grand Prix Wielkiej Brytanii rozpoczęła się w strugach ulewnego deszczu, który jednak przestał padać tuż po starcie. W połowie wyścigu na torze pojawiła się już niemal zupełnie sucha nitka, co było prawdziwym wyzwaniem dla ogumienia typu „wet".

Ze startu świetnie ruszył Edwards, jednak po kilku zakrętach stracił prowadzenie na rzecz Pedrosy. Pięć kółek później Amerykanin wrócił na pierwszą pozycję, którą utrzymał na kolejnych dziesięć okrążeń. W tym czasie Casey Stoner przebijał się na czoło stawki po słabym starcie z piątego pola, by ostatecznie znaleźć się za Edwardsem i na piętnastym okrążeniu wykorzystać błąd zawodnika ekipy Fiat Yamaha i wysunąć się na prowadzenie na nawrocie Melbourne. Od tego momentu Australijczyk systematycznie powiększał swoją przewagę, ostatecznie mijają linię mety jedenaście sekund przed Edwardsem.

„To zwycięstwo jest dowodem na to, że Ducati to nie tylko mocny motocykl." - wyjaśniał Stoner, który wygrywając piąty wyścig w tym sezonie, powiększył swoją przewagę punktową nad Valentino Rossim do dwudziestu sześciu punktów. „Nasza maszyna jest świetna w każdych warunkach. Po starcie wjechałem na białą linię, motocykl zaliczył drobny uślizg i wyprzedziło mnie kilku zawodników. Bałem się, że wejdę w pierwszy zakręt na ostatniej pozycji ale tak się nie stało. Colin jechał szybko i płynnie ale wiedziałem, że mogę pojechać jeszcze szybciej więc wyprzedziłem go. Kiedy tor zaczął przesychać, bałem się, że zbyt szybko zużyję opony, więc starałem się jechać po mokrym fragmentach. Jeszcze nie myślę o mistrzostwie. Po prostu dobrze się bawię, niezależnie od tego czy wygrywam czy nie."

„To był udany wyścig." - komentował Edwards, który choć musiał zadowolić się drugim miejscem na mecie, w generalce awansował z dziesiątej na siódmą pozycję. „Na mokrym torze czułem się świetnie ale gdy zaczął on przesychać, nie było już łatwo. Najpierw zablokowałem przednie koło na hamowaniu przed szykaną. Chwilę później przed nawrotem i dlatego wjechałem w niego szeroko. Wówczas wyprzedził mnie Casey i po prostu nie miałem wystarczającej przyczepności, żeby dotrzymać mu kroku. Tak czy inaczej spisał się dzisiaj świetnie więc gratuluję mu, a moim mechanikom dziękuję za ciężką pracę przez cały weekend." - zakończył Amerykanin.

Wyjątkowo zaciekła walka o ostatni stopień na podium toczyła się pomiędzy Valentino Rossim, a duetem ekipy Rizla Suzuki. Włoch wysuwał się na prowadzenie, po czym popełniał błędy, spadał, znów odrabiał stratę i tak w kółko. Na jedenastym okrążeniu „Doktor" wyjechał na moment z toru na zakręcie Coppins i gdy w końcu udało mu się wrócić na trzecią pozycję, na cztery kółka przed metą wyprzedził go Chris Vermeulen, który ostatecznie stanął na mecie na najniższym stopniu podium.

„Po pierwsze dziękuję mojej ekipie!" - wyjaśniał, obecnie czwarty w klasyfikacji generalnej, Chris Vermeulen. „Zaliczyłem w ten weekend aż trzy wypadki, w tym jeden dziś rano, więc dziękuję mechanikom za czas spędzony na odbudowywaniu motocykla. Pomagali nam także mechanicy Johna więc im także dziękuję. Na początku wyścigu strasznie parowała mi szybka w kasku. Było tak źle, że mógłbym wjechać prosto w ścianę i w ogóle jej nie zauważyć. Cieszę się z podium i liczę na kolejne... tym razem na suchym torze."

„Mieliśmy dzisiaj sporo problemów." - przyznał zawiedziony Rossi. „Byłbym bardzo szybki gdyby było mokro lub sucho ale w tak zmiennych warunkach, to było niemożliwe. Wyjechałem z toru w momencie w którym miałem najlepsze tempo. Potem tor zaczął przesychać i zaczynało brakować mi przyczepności. Musiałem jechać bardzo ostrożnie aby w ogóle ukończyć wyścig. Po wszystkim moja opona była zupełnie zniszczona, ale to było do przewidzenia ponieważ jechałem na oponie typu „wet" podczas gdy tor był pod koniec zupełnie suchy."

Hopkins, podobnie jak Rossi, borykał się w końcówce wyścigu z problemami i nie był już w stanie zbliżyć się do Włocha. W tym samym czasie szaleńczą szarżę rozpoczął Loris Capirossi, który po słabym starcie powoli odrabiał straty. W pewnym momencie wydawało się nawet, że „CapiTrex" stanie na podium jednak ślizg przedniego koła na wejściu w szykanę Foggy przedwcześnie zakończył jego wyścig.

„Choć tor zaczynał przesychać, moje opony spisywały się dobrze." - wyjaśniał Hopkins, który w klasyfikacji generalnej zajmuje piątą lokatę i tyle samo punktów traci do zespołowego kolegi - Chrisa Vermeulena. „Miałem jednak problem ponieważ jeżdżę nieco innymi liniami niż reszta zawodników i sucha nitka była w innych miejscach niż mój tor jazdy. I tak jestem zadowolony choć wolałbym stanąć na podium. Dysponujemy świetnym motocykle i oponami dlatego liczę na dobry weekend w Assen i awans w generalce."

Prowadzący na początku Dani Pedrosa, nagle stracił aż pięć pozycji na dystansie połowy okrążenia, a do mety dojechał dopiero na ósmej pozycji, za samotnie jadącym Randy'm de Puniet i Alexem Barrosem.

„Na początku wszystko szło zgodnie z planem, ale po kilku kółkach tor zaczął przesychać." - powiedział, trzeci w klasyfikacji generalnej, Pedrosa ."Niestety wybraliśmy opony które okazały się za miękkie na takie warunki motocykl w ogóle nie trzymał się drogi. Robiłem co mogłem ale to był bardzo ciężki wyścig. Jestem zawiedziony ponieważ Casey wygrał i powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej." - komentował Hiszpan, który traci teraz do Stonera aż 59 punktów w generalce. Jeszcze większego pecha miał Hayden, który wyleciał z toru na piątym kółku po klasycznym uślizgu przedniego koła na Coppice. Po krótkim zjeździe do garażu, Amerykanin powrócił na tor licząc, że uda mu się wywalczyć choć jeden punkcik... Niestety, Grand Prix Wielkiej Brytanii Hayden zakończył dopiero na ostatniej siedemnastej pozycji.

Czarnym koniem wyścigu, szczególnie na mokrym torze, miał okazać się Anthony West, który znany jest z niesamowicie dobrej jazdy po „wodzie". Australijczyk faktycznie świetnie radził sobie na pierwszych kilku kółkach i po starcie z końca stawki szybki przebił się na jej czoło. Niestety na ósmym kółku, jadąc na czwartej pozycji, West padł kolejną ofiarą Coppice. 25'latek zaprezentował przy okazji swoje fenomenalne umiejętności gdy po podniesieniu motocykla wyjechał z piaskowego pobocza w niemal żużlowym uślizgu. Nowy zawodnik Kawasaki dojechał do mety na jedenastej pozycji ale uwaga... W Assen też ma padać!

Dramatycznie potoczyły się losy zwycięstwa w wyścigu klasy 250ccm. Na przedostatnim kółku, z toru wyleciał prowadzący od startu, zdobywca pole position - Alex de Angelis. Zawodnik z San Marino zdołał co prawda pozbierać się i dojechać do mety na drugiej pozycji, jednak Donington Park opuszczał wyjątkowo zawiedziony. Tym sposobem triumfatorem Grand Prix Wielkiej Brytanii został Włoch Andrea Dovizioso, który przez cały czas jak cień śledził de Angelisa i obrońcę tytułu Jorge Lorenzo (Hiszpan wywrócił się jednak w połowie wyścigu). Podium uzupełnił Japończyk Hiroshi Aoyama, który najpierw stoczył zaciętą walkę z Julianem Simonem (on także zaliczył wywrotkę), a na ostatnich okrążeniach dzielnie bronił się przed swoim rodakiem i wielkim rywalem, Yuki Takahashim. Dzięki swojemu triumfowi, Dovizioso zredukował swoją stratę do Lorenzo w klasyfikacji generalnej do jedenastu punktów.

W dżokejskiej klasie 125ccm w końcu zatriumfował Mattia Pasini. Włoch nie ukończył aż pięciu tegorocznych wyścigów z powodu awarii swojej fabrycznej Aprilii i gdy w niedzielę minął linię mety na pierwszej pozycji, na alei serwisowej gratulowali mu członkowie wszystkich - nawet konkurencyjnych - zespołów. Miejmy nadzieję, że to już koniec tegorocznego pecha młodego Włocha.

W przeciwieństwie do klas 250 i MotoGP, wyścig kategorii 125ccm (który odbył się jako ostatni wyścig dnia) rozegrany został na suchym torze, a podium uzupełnili Tomoyoshi Koyama oraz Hector Faubel, który wysunął się jednocześnie na prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Hiszpan zamienił się tym sposobem miejscami ze swoim zespołowym kolegą, Węgrem Gaborem Talmacsim, który musiał wycofać się z wyścigu z powodu awarii motocykla.

Dziewiąta runda Motocyklowych Mistrzostw Świata MotoGP, Dutch TT na holenderskim torze w Assen, już w ten weekend. Tradycyjnie już, wyścigi na torze Van Drenthe odbędą się w sobotę.

Grand Prix Wielkiej Brytanii

Wyniki

MotoGP
1. Casey Stoner, Ducati 51:40.739
2. Colin Edwards, Yamaha +11.768
3. Chris Vermeulen, Suzuki +15.678
4. Valentino Rossi, Yamaha +21.827
5. John Hopkins, Suzuki +35.518
6. Randy de Puniet, Kawasaki +36.474
7. Alex Barros, Ducati +38.094
8. Daniel Pedrosa, Honda +38.992
9. Alex Hofmann, Ducati +39.239
10. Marco Melandri, Honda +1:01.526
11. Anthony West, Kawasaki +1:06.486
12. Toni Elias, Honda +1:34.074
13. Kurtis Roberts, KR Honda +1 okr.
14. Shinya Nakano, Honda +1 okr.
15. Makoto Tamada, Yamaha +2 okr.
16. Sylvain Guintoli, Yamaha +2 okr.
17. Nicky Hayden, Honda +4 okr.

Nie ukończyli:
Loris Capirossi, Ducati
Carlos Checa, Honda

Najszybsze okrążenie:
Toni Elias, Honda 1:41.428, 28 okrążenie

250ccm
1. Andrea Dovizioso, Honda 48:40.173
2. Alex de Angelis, Aprilia +22.102
3. Hiroshi Aoyama, KTM +1:03.137
4. Yuki Takahashi, Honda +1:03.370
5. Shuhei Aoyama, Honda +1:25.269
6. Mika Kallio, KTM +2.07.333
7. Julian Simon, Honda +1 okrążenie
8. Ratthappark Wilairot, Honda +1 okrążenie
9. Dan Linfoot, Aprilia +1 okrążenie
10. Karel Abraham, Aprilia +1 okrążenie
11. Fabrizio Lai, Aprilia +1 okrążenie
12. Dirk Heidolf, Aprilia +1 okrążenie
13. Taro Sekiguchi +1 okrążenie
14. Alex Baldolini, Aprilia +1 okrążenie
15. Imre Toth, Aprilia +1 okrążenie
16. Efren Vazquez, Aprilia +2 okrążenia
17. Toby Markham, Yamaha +2 okrążenia

Nie ukończyli:
Aleix Espargaro, Aprilia
Roberto Locatelli, Gilera
Jules Cluzel, Aprilia
Jorge Lorenzo, Aprilia
Thomas Luthi, Aprilia
Marco Simoncelii, Gilera
Alvaro Bautista, Aprilia
Eugene Laverty, Honda
Hector Barbera, Aprilia

Najszybsze okrążenie:
Alex de Angelis, Aprilia 1:45.461 - 21 okrążenie

125ccm
1. Mattia Pasini, Aprilia 41:49.049
2. Tomooshi Koyama, KTM +3.253
3. Hector Faubel, Aprilia +5.094
4. Sergio Gadea, Aprilia +6.781
5. Joan Olive, Aprilia +7.212
6. Mike Di Meglio, Honda +7.335
7. Braldey Smith, Honda +13.505
8. Raffaele De Rosa, Aprilia +13.885
9. Pablo Nieto, Aprilia +14.367
10. Simone Corsi, Aprilia +26.672
11. Lorenzo Zanetti, Aprilia +27.060
12. Sanrdo Cortese, Aprilia +27.403
13. Randy Krummenacher, KTM +38.212
14. Enrique Jerez, Honda +41.905
15. Andrea Iannone, Aprilia +48.782
16. Robert Muresan, Derbi +1:05.000
17. Simone Grotzkyj, Aprilia +1:05.720
18. Lukas Pesek, Derbi +1:05.847
19. Alexis Masbou, Honda +1:18.100
20. Michael Ranseder, Derbi +1:18.438
21. Joey Litjens, Honda +1:23.222
22. Luke Jones, Honda +1:24.001
23. Steve Bonsey, KTM +1:24.309
24. Nicolas Terol, Derbi +1:27.391
25. Daniel Webb, Honda +1:33.592
26. Hugo Van Den Berg, Aprilia 1:38.942
27. Nikki Coates, Honda +1:40.403
28. Robbie Stewart, Honda 1:40.553

Nie ukończyli:
Federico Sandi, Aprilia
Gabor Talmacsi, Aprilia
Keve Coghlan, Honda
Esteve Rabat, Honda
Stefano Bianco, Aprilia
Pol Espargaro, Aprilia
Dominique Aegerter, Aprilia

Najszybsze okrążenie:
Mattia Pasini, Aprilia 1:38.188, 18 okrążenie

Klasyfikacja generalna

MotoGP
1. Casey Stoner 165 pkt.
2. Valentino Rossi 139
3. Dani Pedrosa 106
4. Chris Vermeulen 88
5. John Hopkins 83
6. Marco Melandri 81
7. Colin Edwards 65
8. Alex Barros 60
9. Loris Capirossi 57
10. Toni Elias 49
11. Alex Hofmann 45
12. Nicky Hayden 41
13. Randy de Puniet 40
14. Shinya Nakano 21
15. Carlos Checa 20
16. Makoto Tamada 17
17. Sylvain Guintoli 16
18. Anthony West 5
19. Fonsi Nieto 5
20. Olivier Jacque 4
21. Kenny Roberts 4
22. Kurtis Roberts 3

Klasyfikacja producentów
1. Ducati 168
2. Yamaha 146
3. Honda 133
4. Suzuki 111
5. Kawasaki 49
6. KR Honda 7

Klasyfikacja zespołów
1. Ducati Marlboro 222
2. Fiat Yamaha 204
3. Rizla Suzuki MotoGP 171
4. Repsol Honda 146
5. Honda Gresini 130
6. Pramac d'Antin 105
7. Kawasaki Racing 54
8. Dunlop Yamaha Tech3 33
9. Konica Minolta Honda 21
10. Honda LCR 20
11. Team Roberts 7

250ccm
1. Jorge Lorenzo 153 pkt.
2. Andrea Dovizioso 142
3. Alex de Angelis 135
4. Alvaro Bautista 100
5. Hector Barbera 71
6. Julian Simon 61
7. Thomas Luthi 56
8. Mika Kallio 50
9. Shuhei Aoyama 48
10. Hiroshi Aoyama 42
11. Marco Simoncelli 38
12. Yuki Takahashi 35
13. Fabrizio Lai 33
14. Anthony West 25
15. Ratthapark Wilairot 24
16. Aleix Espargaro
17. Roberto Locatelli 14
18. Dirk Heidolf 14
19. Karel Abraham 13
20. Alex Baldolini 12
21. Alex Debon 11
22. Taro Sekiguchi 9
23. Dan Linfoot 7
24. Jules Cluzel 3
25. Eugene Laverty 3
26. Imre Toth 1
27. Arturo Tizon 1

Klasyfikacja producentów
1. Aprilia 190
2. Honda 142
3. KTM 66
4. Gilera 41

125ccm
1. Hector Faubel 118 pkt
2. Gabor Talmacsi 115
3. Lukas Pesek 94
4. Sergio Gadea 92
5. Tomoyoshi Koyama 88
6. Simone Corsi 86
7. Joan Olive 63
8. Bradley Smith 63
9. Pol Espargaro 57
10. Matti Pasini 41
11. Raffaele De Rosa 40
12. Sandro Cortese 36
13. Michael Ranseder 36
14. Esteve Rabat 30
15. Lorenzo Zanetti 29
16. Pablo Nieto 28
17. Randy Krummenacher 26
18. Mike Di Meglio 21
19. Andrea Iannone 18
20. Alexis Masbou 13
21. Stefan Bradl 7
22. Nicolas Terol 6
23. Stefano Bianco 5
24. Steve Bonsey 5
25. Enrigue Jerez 2
26. Doninique Aegerter 2
27. Simone Grotzkyj

Klasyfikacja producentów
1. Aprilia 190
2. Derbi 102
3. KTM 91
4. Honda 76

Barry Sheene
Legenda wciąż żyje...

Nie można mówić o motocyklowej Grand Prix Wielkiej Brytanii nie wspominając o najsłynniejszym brytyjskim zawodniku, którym był Barry Sheene. „Bazza" wyścigowym bakcylem zaraził się od ojca - Franka, znanego na wyspach mechanika i tunera motocykli.

Nie można mówić o motocyklowej Grand Prix Wielkiej Brytanii nie wspominając o najsłynniejszym brytyjskim zawodniku, którym był Barry Sheene. „Bazza" wyścigowym bakcylem zaraził się od ojca - Franka, znanego na wyspach mechanika i tunera motocykli.

W wieku zaledwie dwudziestu lat Sheene trafił do Mistrzostw Świata w roku 1970 i przebojem wdrapał się na sam szczyt. Pięć lat później makabryczny wypadek na amerykańskim torze Daytona omal nie pozbawił go życia, jednak już w 1976 roku Barry sięgnął po swój pierwszy mistrzowski tytuł w królewskiej klasie 500ccm. Koronę obronił rok później.

Przez trzy kolejne lata bezskutecznie walczył o tytuł z debiutantem z USA - Kenny'm Robertsem Seniorem. Duet Sheene-Roberts przeszedł do historii jako para największych rywali sportowych i choć Barry'emu nie udało się już ponownie sięgnąć po mistrzostwo, do dziś jest jednym z najbardziej znanych sportowców brytyjskich. Istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że gdy w Wielkiej Brytanii policjant zatrzyma Cię za przekroczenie prędkości na motocyklu, zapyta: „A Ty co, myślisz, że jesteś Barry Sheene?".

Charyzmatyczny, przebojowy, inteligentny. Sheene władał kilkoma językami (w tym japońskim) i słynął z tego, że każdego weekendu wyścigowego zaliczał więcej fanek niż okrążeń na motocyklu. Barry był tak naprawdę pierwszym zawodnikiem motocyklowym, który trafiał na okładki gazet i zyskał status prawdziwej „Celebrity".

Po zakończeniu swojej kariery przeprowadził się do Australii mając ogromny udział w awansie Chrisa Vermeulena i Casey'ego Stonera na międzynarodową arenę wyścigową. Barry zawsze robił wszystko po swojemu i tak też postanowił zmierzyć się z rakiem. Słynął z małej dziurki w kasku przez którą zaciągał się papierosem tuż przed startem w wyścigu. Niestety przyszło mu za to zapłacić rakiem przełyku, który ostatecznie pokonał Sheene'a w 2003 roku.

Spuścizna po Brytyjczyku obejmuje coś jeszcze. Ochraniacz kręgosłupa z którego korzystają na torach i drogach motocykliści na całym świecie, wymyślił właśnie Sheene. Pewnego dnia przetopił stare szybki ze swoich kasków na elastyczną osłonę pleców. Swój wynalazek pokazał producentowi kombinezonów, firmie Dianese i tak powstał „żółw".

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

motul belka 420
NAS Analytics TAG
Zobacz również

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    motul belka 950
    NAS Analytics TAG
    na górę