43 godziny rocznie w korkach i nikt nie rezygnuje? Gdzie tu logika?
W Niemczech można godzinami stać w korku, wkurzać się na czerwone światła i krążyć w kółko w poszukiwaniu miejsca do zaparkowania, a mimo to 65 proc. ludzi wciąż wybiera samochód jako podstawowy środek transportu do pracy.
Brzmi jak masochizm? Może. Ale według danych zebranych przez Inside Digital, w tym szaleństwie jest metoda. To przewidywalność. Tak, samochód może i stoi, ale przynajmniej kierowca wie, że dojedzie. W przeciwieństwie do pociągu, który może przyjechać, może nie przyjechać, a jak przyjedzie, to i tak się może zepsuć po drodze.
Z raportu wynika, że przeciętny kierowca w Niemczech spędza rocznie 43 godziny w korkach. To jak obejrzeć prawie 29 meczów piłkarskich. A mimo to nikt nie rzuca kluczykami i nie przesiada się na rower czy do tramwaju. Dlaczego? Bo w aucie jest przynajmniej ciepło. A kiedy z nieba sypie śnieg, wiatr wciska się pod kurtkę, a autobus spóźnia się 30 minut bez słowa wyjaśnienia, to nawet korek na A3 wydaje się jak spa z ogrzewanym fotelem.
I tu dochodzimy do sedna sprawy, o którym mało kto mówi głośno: komfort psychiczny i fizyczny. Ludzie wolą mieć kontrolę nad sytuacją, nawet jeśli oznacza to spędzenie godziny w puszce z blachy. Wiedzą, że ruszą, że dotrą, że mają ogrzewanie i swoją ulubioną playlistę. A jak się wkurzą, to przynajmniej mogą trzasnąć drzwiami. Tego nie da ani metro, ani ICE.
Tylko że to wszystko działa do momentu, aż człowiek przypomni sobie, że istnieją motocykle. Prawdziwa wolność. Zero korków, żadnych przedziałów, żadnego smrodu w zatłoczonym wagonie. Motocykl nie pyta, czy Deutsche Bahn dziś ma jakieś problemy. Motocykl robi to, co trzeba - jedzie. I do tego jedzie jak chcesz, pozostawiając daleko w tyle wszystkie puszki oraz ich zawartość. Więc jeśli ktoś chce prawdziwej jazdy, wyciąga maszynę z garażu, zamiast gnić w korku dla "przewidywalności".
Samochód to jeszcze nie wolność. Motocykl - już tak. A przynajmniej daje jej najwięcej w dzisiejszym świecie. Tego akurat Inside Digital nie dodaje, ale my przecież wiemy swoje…


Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze