Suzuki SP 370. Unikalny klasyk Arka Karapudy z warszawskiego ASP. Zdjêcia i historia
Pewnego upalnego dnia, wychodząc z Urzędu Dzielnicy, stanąłem oko w oko z pięknie zachowanym motocyklem z lat 70. Sprzęt ten zapamiętałem z lektury niemieckiego magazynu Motorrad z czasów, kiedy motocykl ów był nowy. Pamiętałem go również ze scen z filmu "Srebrne marzenie" (tytuł oryginalny "Silver Dream Racer") z Davidem Essexem w roli głównej. Miałem szczęście, bo chwilę później pojawił się właściciel motocykla, który okazał się otwartym, sympatycznym człowiekiem i umówiliśmy się na sesję zdjęciową.
Niemal za każdym razem kiedy poznaję właściciela zacnego youngtimera lub klasyka okazuje się on być człowiekiem nietuzinkowym. Nie inaczej było w tym przypadku. Świetnie prezentujące się i utrzymane w oryginalnym stanie Suzuki SP 370 należy do Arka Karapudy - artysty malarza i wykładowcy rysunku na wydziale malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Przez większą część swojego życia Arek nie przejawiał najmniejszego zainteresowania motoryzacją i gdyby ktoś jeszcze jakieś dziesięć lat temu powiedział mu, że będzie jeździł motocyklem zapewne popukałby się znacząco w czoło. Wszystko zmieniło się nagle w 2015 roku, kiedy to nasz bohater jadąc samochodem przez Warszawę natknął się na customowy motocykl (prawdopodobnie Yamaha XS). Wizualna forma tej maszyny tak mu się spodobała, że zaczął przeszukiwać Internet, by dowiedzieć się co to za model. Będąc wówczas kompletnym laikiem nie wiedział, że motocykl, który wpadł mu w oko, jest customową sztuką i jako taki nie pochodzi z produkcji seryjnej. Obraz customowej Yamahy tak mocno wrył się w pamięć, że Arek nie ustawał w poszukiwaniach i w końcu trafił na stronę hiszpańskiego warsztatu customowego, który miał w dorobku podobne kreacje. I tak oto motocykle customowe i youngtimery coraz bardziej fascynowały Arka, aż w końcu zainfekował się motocyklizmem na dobre przechodząc do praktyki. Zaczęło się od kupna Suzuki GN 125, które przerobił na Cafe Racera. Później w garażu zagościło Kawasaki GT 550 i Suzuki GN 400. Obecnie oprócz prezentowanego na zdjęciach SP 370 Arek ma jeszcze stosunkowo nowego Triumpha Thruxtona i obie maszyny ujeżdża na zmianę. Arek jest zafascynowany motocyklowym wzornictwem z lat 70. i 60., ale bardzo szybko odkrył również uroki samej jazdy, która daje mnóstwo pozytywnych doznań i satysfakcji. Pracując przy swoich kolejnych jednośladach Arek wsiąkł w środowisko entuzjastów podobnych motocykli i kiedy w Polsce pojawiła się moda na scramblery, oczywiście nie mógł sobie odpuścić udziału w scramblerowych imprezach. Wtedy to właśnie narodziła się chęć posiadania motocykla radzącego sobie równie dobrze na asfalcie jak i poza nim. Początkowo w planach było kupno Yamahy XT 500, ale ponieważ ceny tych maszyn poszybowały ostatnio mocno górę, trzeba było pomyśleć o jakimś innym wczesnym enduro. I tak Arek trafił na trop Suzuki SP 370. Egzemplarz, który udało mu się znaleźć odbiegał jeszcze stanem i kompletnością od obecnego, ale motocykl był już odbudowany. Kolejnym argumentem za kupnem tej maszyny był fakt, że Arek miał już doświadczenie z Suzuki GN 400, a silniki obu maszyn są niemal identyczne.
Egzemplarz Arka pochodzi z 1979 roku. SP 370 jest motocyklem "rzadko występującym w przyrodzie" ponieważ był produkowany tylko przez dwa lata od 1978 do 1980 roku. Był to pierwszy czterosuwowy singiel Suzuki o szosowo-terenowym charakterze. Kiedy maszyna ta debiutowała na rynku moda na "cywilne" enduro zdążyła się już rozkręcić na dobre. Motocyklem, który zapoczątkował tę modę i jest praojcem wszystkich późniejszych dual sportów była oczywiście Yamaha XT 500, która dziś jest cenionym i poszukiwanym youngtimerem. Suzuki SP 370 pojawił się na rynku trzy lata po premierze XT 500 i choć dysponował wieloma atutami nie odniósł sukcesu. Jego walorami oprócz bardzo eleganckiej, zgrabnej i smukłej linii była lekkość. Motocykl gotowy do jazdy waży 135 kg, a więc o dobre 20 kg mniej niż Yamaha XT 500, a jak wiadomo w terenie każdy kilogram liczy się podwójnie. Niestety silnik o pojemności 370 ccm z oczywistych względów nie mógł sprostać pełnowymiarowej pięćsetce. Z tego samego powodu również jego następca DR 400 S pozostawał w cieniu Yamahy XT 500 i Hondy XL 500, a jego rynkowa kariera trwała jeszcze krócej. Patrząc na ten motocykl dziś jego słabsze od wymienionej wyżej konkurencji osiągi nie mają większego znaczenia; wszak stare motocykle zawsze traktuje się łagodniej niż nowe.
Po skompletowaniu SP 370 sprawia Arkowi wiele radości i jest przedmiotem dumy. Motocykl świetnie spisuje się w mieście, gdzie jego lekkość i zwrotność znacznie ułatwiają życie. Maszyna ma już za sobą udany start w rajdzie "Scrambler Fever". Za sterami swego Suzuki Arek pokonał trudy terenowej trasy docierając do mety bez najmniejszego uszczerbku na zdrowiu własnym oraz maszyny, a każdy kto choć raz zjechał z asfaltu wie, że to wcale nie jest takie oczywiste. Jak widać konstruktorzy Suzuki odwalili kawał solidnej roboty, więc nic nie wskazuje na to, by ten piękny egzemplarz miał szybko, jeśli w ogóle, zmienić właściciela. Pisząc te słowa nie ukrywam, że trochę mu zazdroszczę.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze