tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Marcin Prokop i motocykle. Wywiad dla ¦cigacz.pl. Rozmowa o wspólnej pasji i o motocyklach
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Marcin Prokop i motocykle. Wywiad dla ¦cigacz.pl. Rozmowa o wspólnej pasji i o motocyklach

Autor: Igor Przybylski 2021.01.26, 20:37 4 Drukuj

Dziennikarz, prezenter, laureat nagrody Wiktor w kategorii Osobowość Medialna oraz zwycięzca plebiscytu magazynu "Press" na najlepszego polskiego konferansjera. Niegdyś redaktor naczelny takich pism jak "Machina", "Film" oraz "Przekrój", dziś prowadzący programy w TVN i na Youtube oraz współwłaściciel największej, polskiej agencji mówców Powerspeech.pl

Człowiek wielu talentów, który z powodzeniem mógłby zastąpić Agenta 007 i samego Toma Cruise’a w Mission Impossible.

NAS Analytics TAG

Dziś przede wszystkim jako jeden z Nas - motocyklista, zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań oraz podzielić się swoimi spostrzeżeniami, dotyczącymi poruszania się motocyklem na co dzień. Zapraszam.

Igor: Panie Marcinie, jak to zwykle bywa podczas tego typu wywiadów wypada mi zapytać o początki. Jak i kiedy zaczęła się Pana przygoda z motocyklami? Czy ktoś w rodzinie (dziadek, ojciec) jeździł na motocyklu? A może była to miłość, która potrzebowała czasu i powoli kiełkowała w Pana sercu?

Pan Marcin Prokop:

Mój ojciec w młodości ujeżdżał customową WS-kę, którą sam przerabiał w piwnicy, natomiast zaliczył nią kilka szlifów, z których jeden niemal skończył się dla niego ostatecznym wylogowaniem z ziemskiego systemu. Zawsze więc przestrzegał mnie przed motocyklami i groził, że jak wsiądę na jednoślad, to on nie będzie spał po nocach, dostanie zawału i tak dalej. Przez wiele lat omijałem więc motocykle, w obawie przed zdrowotną zapaścią tatusia, ewentualnie jeździłem potajemnie, po partyzancku. W końcu jednak stwierdziłem, że jestem dorosłym, rozsądnym człowiekiem i dość tych wygłupów. Najpierw kupiłem sobie skuter - Hondę Shadow, pięćdziesiątkę, na której wyglądałem jak na jamniku, później Vespę, a ostatecznie wylądowałem na Yamasze WR 125, na której przejeździłem dwa sezony. To dzięki niej złapałem motocyklowego bakcyla. Kiedy zauważyłem, że ojciec - mimo dramatycznych zapowiedzi - ma się zdrowotnie całkiem dobrze, poszedłem za ciosem i zapisałem się na kurs na prawo jazdy, żeby wreszcie zacząć jeździć poważnymi maszynami.

Igor: W ubiegłym roku uzyskał Pan uprawnienia do jazdy na jednośladzie.

Przychodzi Marcin Prokop na egzamin praktyczny i...?

Czy jakieś zadanie na placu egzaminacyjnym sprawiło Panu trudność? Może ósemka z racji Pana wzrostu?

Pan Marcin Prokop:

Zdałem za pierwszym razem, zero błędów. Idąc na egzamin miałem już dość sporą praktykę w jeździe, poza tym trafiłem na świetnego instruktora, Rafała Moniewskiego, który bardzo skutecznie przygotował mnie do egzaminu. Yamaha MT07, na której zdawałem, nie jest może motocyklem dopasowanym do mnie gabarytowo, ale to bardzo łatwa i wdzięczna maszyna, więc poradziłem sobie z nią bez problemu.

Igor: Jakimi motocyklami miał Pan okazję już jeździć i na którym motocyklu czuł się Pan najbardziej komfortowo?

Pan Marcin Prokop:

Ta lista jest bardzo długa, bo ostatni sezon wykorzystałem intensywnie, testując wiele maszyn. Dzięki znajomościom w firmach motoryzacyjnych oraz uprzejmości kolegów, którzy odważnie użyczali mi swoje motocykle. Są wśród tych sprzętów skrajnie różne zabawki, jak np. Harley Street Glide, Yamaha MT10, Yamaha Tenere 700, BMW GS1250, elektryczny Harley LiveWire, BMW S1000XR, BMW K1600B, BMW R18, KTM 1290 Super Adventure, Kawasaki Versys 1000 i jeszcze wiele innych.

Igor: Który z motocykli wywołał w Panu największe emocje i wywarł najlepsze wrażenie? (mam tu na myśli wygląd motocykla, dźwięk silnika, jego osiągi).

Pan Marcin Prokop:

Może zacznijmy od końca. Po objechaniu kilkudziesięciu motocykli i zorientowaniu się, czego w tej zabawie szukam, co mnie kręci, a co mniej, na czym najlepiej mi się jeździ itd. zdecydowałem się na sprzęt, którego już nie produkują, czyli BMW K1300R. Wielki, potężny naked, dopasowany do mnie gabarytami i temperamentem, który trochę przerobiłem "pod siebie", dodając mu m.in. turystyczną przednią szybę, bo jazda na nakedzie z autostradowymi prędkościami jest taką sobie przyjemnością, a nie podobają mi się mocno zabudowane turystyki. Mimo gabarytów, motocykl dobrze spisuje się również w mieście, jest zaskakująco zwinny i elastyczny, nie szarpie przy niższych obrotach, jak choćby Ducati Multistrada V2. Bardzo duże wrażenie zrobiło na mnie nowe BMW R18, to jak połączono w nim tradycję z nowoczesnością oraz lekkość prowadzenia, mimo znacznej masy. Przez większość sezonu miałem do dyspozycji również GSa ale mimo niesamowitej kompetencji i uniwersalności tego modelu, nie potrafiłem się w nim zakochać. Brakowało mi odrobiny szaleństwa, a to w motocyklach jest element niezbędny. Do wypadów poza asfalt o wiele bardziej pasowała mi Yamaha Tenere - lekki, poręczny łobuz z charakterem. Osobną kategorią są Harleye... 

Igor: No właśnie, co Panu gra w duszy? Jest Pan typem Harley’owca który beztrosko przemierza kolejne kilometry drogi, podróżnikiem którego fascynuje turystyka motocyklowa i nowo odkryte miejsca, a może jest Pan typem motocyklisty, którego pociąga prędkość i to niesamowite uczucie przypływu adrenaliny?

Pan Marcin Prokop:

Jestem jak Adrian, z reklamy rajstop, który "kocha wszystkie kobiety" - ja kocham wszystkie motocykle. Każdy ma w sobie coś unikalnego, wyjątkowego, jakiś smaczek, który odróżnia go od innych. Na szczęście do świata jednośladów nie dotarła jeszcze w pełni choroba, która toczy świat samochodów - downsizing, unifikacja marek, wydechy z głośników, systemy próbujące myśleć za kierowcę, słowem wyrywanie jaj samochodom. Dlatego też z nowych aut przesiadłem się na klasyki z ery, kiedy auta jeszcze budziły emocje - na codzień jeżdżę trzydziestoletnim Chevroletem Tahoe albo Oldsmobilem Custom Cruiserem, w ciepłe weekendy odpalam W124 Cabrio... Ale wracając do motocykli - wolę cruisery, niż ścigacze. Pomijając fakt, że na tych ostatnich rzadko mogę znaleźć optymalną pozycję, to lubię bardziej odprężony styl jazdy, bez walki o każdy winkiel z zaciśniętymi zębami. Nigdy nie sądziłem, że spodobają mi się Harleye - zawsze kojarzyły mi się z brzuchatymi biznesmenami, którzy od święta zakładają skórzane kurtki i firmowe koszulki, a na motocykl wsiadają na kilka kilometrów przed zlotem, bo wcześniej wiozą go na przyczepce. Poznałem jednak chłopaków z Jack's Motorcycles - świetnego serwisu i wypożyczalni Harleyów - którzy pozwolili mi potestować swoje motocykle oraz zabrali ze sobą na wyprawę w Bieszczady, dzięki czemu szczerze polubiłem tę markę. Urok Harleyów tkwi w ich toporności, analogowości i poczuciu, że jedziesz na maszynie, którą skonstruowali kowal ze szwagrem po butelce whiskacza, a nie skośnooki inżynier w sterylnym laboratorium. Nie jest to sprzęt, który nadaje się na winkle, bo kiedy próbowałem atakować Pętlę Bieszczadzką na Breakoucie, gdzie tylna opona jest jak z ciężarówki, a gmole wiszą tuż nad asfaltem, to poza krzesaniem snopów iskier w złożeniu nie było to zbyt satysfakcjonujące doświadczenie. Ale bardzo polubiłem Road Kinga, bo to chyba najbardziej uniwersalna z harleyowych maszyn, mająca sens nawet w mieście, więc na nadchodzący sezon chłopaki z Jack's Motorcycles szykują dla mnie taki sprzęt. Nie jestem jednak rasowym harleyowcem, bo śmieszy mnie trochę ślepy kult tej marki i fochy, że Live Wire albo Pan America to nie są "prawdziwe" Harleye. Akurat na tym pierwszym jeździłem i długo zbierałem szczękę z podłogi, bo idzie to jak szatan i gdyby nie absurdalna cena, to sam bym sobie takiego kupił. A Pan America, wyszydzana przez purystów jako "motocyklowa Multipla", bardzo mi się podoba i nie mogę się już doczekać, kiedy na nią wsiądę.

Igor: Czy miał Pan okazję "porwać" Panią Dorotę Wellman na przejażdżkę jednośladem? (śmiech). 

Pan Marcin Prokop:

Myślę, że dałaby się namówić. Przez jakiś czas jej mąż miał motocykl i jeździli razem, więc ma już wprawę jako plecak i nie trzeba byłoby jej tłumaczyć, żeby w zakrętach nie przechylała się w odwrotną stronę, niż kierowca.

Igor: Obecnie do Internetu trafia wiele merytorycznych wskazówek (filmy z placów manewrowych, Q&A, etc.) dla osób początkujących, które chciałyby rozpocząć swoją przygodę z jazdą na motocyklu np. "Jak zdać prawo jazdy mając 157 cm wzrostu".Czy Pan mógłby doradzić coś bazując na własnym doświadczeniu osobom, które podobnie jak Pan mierzą ponad dwa metry wzrostu? 

Pan Marcin Prokop:

Moja najważniejsza porada, to olać wszystkich, którzy będą wam mówić, że na czymś źle wyglądacie, że do was nie pasuje, że za małe, że siedzicie jak na psie i tak dalej. Motocykl ma sprawiać radość wam, a nie kompleksiarzom o małych siurkach, którzy zawsze są gotowi wszystko krytykować. Jeśli więc na jakimś sprzęcie czujecie się dobrze i pewnie, to jeździjcie na nim, czerpcie z tego frajdę i nie przejmujcie się niczym. Dosiadałem przez chwilę Triumpha Bobbera, malutkie "dziewczyńskie" moto, na którym jednak świetnie mi się jeździło, więc to nie jest tak, że mając dwa metry, koniecznie jesteście skazani tylko na GSy albo Hondę Africa Twin. Próbujcie, testujcie, szukajcie sprzętu dla siebie. I pamiętajcie, że pewne rzeczy można łatwo przerobić, na przykład obniżyć podnóżki i podnieść kierownicę, więc nie dajcie sobie wmówić, że motocykle nie są dla was, tylko dla niewyrośniętych karłów.

Igor: Czy spotkał się Pan z jakąś nieprzyjemną lub niebezpieczną sytuacją na drodze w momencie, gdy poruszał się Pan na motocyklu? Co by Pan powiedział innym uczestnikom ruchu drogowego (kierowcom samochodów) oraz motocyklistom, poruszającym się na co dzień po drogach? 

Pan Marcin Prokop:

Dzięki Bogu, sezon przejeździłem bez większych przygód. Na pewno podpisałbym się pod radą, którą sam dostałem - najłatwiej o wypadek w momencie, kiedy po chwili wjeżdżenia w motocykl wydaje ci się już, że wszystko ogarniasz i zaczynasz czuć się zbyt pewnie. Tymczasem jest to poczucie bardzo złudne, wystarczy mały błąd, a konsekwencje mogą być bardzo poważne. Każdą maszynę traktuję z dużą pokorą i zawsze staram się jeździć z dużym marginesem błędu, zostawiając sobie miejsce na hamowanie, nie szarżując bez sensu i nie szalejąc zwłaszcza w mieście, gdzie najłatwiej o wypadek. Przede wszystkim jednak mam bardzo ograniczone zaufanie do swoich umiejętności, zdaję sobie sprawę, że jeżdżę od niedawna i staram się nabierać jak najwięcej doświadczenia w różnych sytuacjach. W tym roku chciałbym wybrać się na szkolenie na tor. Kuba Przygoński obiecał, że znajdzie dla mnie czas na kilka lekcji.    

Igor: Jakie spostrzeżenia i wnioski dotyczące poruszania się motocyklem na co dzień po drogach nasuwają się Panu od momentu uzyskania przez Pana uprawnień do prowadzenia motocykli?

Pan Marcin Prokop:

Pozytywne wnioski są takie, że coraz więcej kierowców zaczyna traktować motocyklistów z szacunkiem i uprzejmością, choćby robiąc im miejsce w korkach. Oczywiście zdarzają się złośliwe mendy ale z tego, co widzę, coraz rzadziej. Motocykliści z kolei zbyt często chcieliby się czuć jak święte krowy, uznając, że asfalt należy tylko do nich. Parokrotnie widziałem, jak kierowca jednośladu próbował agresywnie pouczać jakiegoś samochodziarza, bo ten w jego mniemaniu zbyt opieszale ustąpił mu miejsca albo zajechał drogę. Sorry ale jeśli ktoś zapieprza slalomem i to dwa razy za szybko tam, gdzie panuje duży ruch i ktoś go w porę nie zauważy, to może mieć pretensje wyłącznie do siebie i żadne naklejki w stylu "motocykle są wszędzie" tego nie zmienią. Motocyklista nie może być dla innych uczestników ruchu nieprzewidywalnym idiotą, chyba że koniecznie chce komuś oddać swoje nerki.

Igor: Jakie plany i marzenia motocyklowe ma Marcin Prokop do zrealizowania w 2021 roku? 

Pan Marcin Prokop:

Czekam niecierpliwie na kilka motocyklowych premier, między innymi Harleya Pan Americę oraz Ducati Multistradę V4. Chciałbym też pojeździć na maszynach, z którymi nie zdążyłem się jeszcze zapoznać, na przykład na Indianach - wydają się wspaniałą alternatywą dla Harleya. W planach jest również kilka dalszych wypraw, chciałbym przejechać jednośladem do Portugalii, objechać Bałkany, wybrać się w Alpy... Niestety, ze względu na covid obecnie trudno cokolwiek na serio planować. Przede wszystkim jednak życzyłbym sobie oraz wszystkim innym motocyklistom tyle samo wyjazdów z domu, co powrotów. Lewa!

Igor: Bardzo serdecznie dziękuję Panie Marcinie za poświęcony czas.

Życzę Panu mnóstwo sukcesów w nowym roku zarówno zawodowych, jak i prywatnych oraz tych związanych z jazdą na motocyklu!

Do zobaczenia na drodze!

Pozdrawiam.

 

Rozmawiał: Igor Przybylski.

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjêcia
NAS Analytics TAG
Komentarze 3
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    NAS Analytics TAG
    na górê