BMW G650GS Głodny Sukcesu
Początkujący, kobiety i mądrzy ludzie niepotrzebujący 200 KM do zabawy czy dojazdów do pracy. Właśnie oni pokochają G650GS
Dawno temu, kiedy nawet w spazmatycznych snach najbardziej opętanych wizjonerów nie pojawiał się „Taniec z Gwiazdami” i bicepsy Krzysztofa Ibisza, motocyklizm był dość wariacki. W roku 1925, na bardzo długo przed wynalezieniem fotoradaru, George Brough, człowiek ze wszech miar obłąkany, stworzył motocykl rozpędzający się do 160 km/h. Ludzie wtedy nie umieli do tylu liczyć, a tu nagle ktoś zrobił dwukołowy pojazd osiągający trzycyfrową prędkość. Trzydzieści cztery lata później ukazał się Vincent Black Shadow, Hayabusa lat 60-tych. Później świat nieco wyhamował. Pojawiały się motocykle nadal szybkie, ale bardziej cywilizowane i dla ludzi, takie jak choćby Honda CB750, Yamaha YR5 czy BMW R80 G/S, by później, pod koniec lat 80-tych ludzkość została porażona szaleństwem mocy. Skutkiem zafascynowania końmi mechanicznymi była Yamaha V-Max, Suzuki GSX-R 1100, Ducati 916, a później wielce niemądre litry z Yamahą FZR1000, Yamahą R1 i Kawasaki ZX10R na czele.
„Choroba mocy” trwa do dziś, ale od pewnego czasu można zauważyć, że i motocykliści i producenci nieco się opanowali. Powodem tego jest bardzo modnie i mądrze brzmiące słowo „downsizeing”. W przypadku motocykli oznacza ono rezygnację z niebotycznych mocy i zmniejszanie pojemności na rzecz przyjemnego, cywilnego użytkowania. To z kolei sprowadza nas do BMW G650GS. Motocykle Beemki z singlem w tej pojemności były bardzo popularne i lubiane, a Richard Sainct na F650GS wygrał rajd Dakar w 1999 i 2000 roku. Zbyt dziwna dla konserwatywnych klientów bawarskiej marki seria X (X Challenge, X Moto i X Country) nie osiągnęła sukcesu i wycofano ją ze sprzedaży. BMW zrozumiało, że GS to trzon marketingu i dlatego też na rok 2011 bawarski singiel powraca.
Bardzo Modne Wdzianko
G650GS jest ładne, mało tego, jest bardzo ładne. W porównaniu do poprzedniego modelu znacznie przybyło mu urody, choć dla niektórych te słowa mogą być dość dziwne w przypadku motocykla marki BMW. Przednia owiewka wraz z reflektorem nie wygląda już jak przeszczep z azjatyckiej 125-tki, ale jak prawdziwy produkt BMW, choć i tak konstruktorzy poszli na łatwiznę, bo jest to wierna kopia przedniej lampy z G650 X Challenge. Nawet przedni, endurowaty błotnik, z natury psujący sylwetkę każdego motocykla jest ładny. W końcu projektanci zrozumieli, że elementy takie jak przedni widelec, rama czy wahacz fatalnie wyglądają w kolorze mysio-szarym, który sprawia, że części te wyglądają na tanie, a tego w przypadku Beemki nie chcemy i pomalowali je na czarno, natomiast szprychowe koła zastąpiono odlewanymi z aluminium. Zmienił się także kokpit, ale bardziej niż pięknem, emanuje tradycyjną niemieckością.
Zdeklarowany singiel
Ok., zalety jednocylindrówki? Przede wszystkim, nie jest tak nudna jak liniowe i ugłaskane rzędowe twiny. Wręcz przeciwnie, single charakteryzują się charyzmatycznym oddawaniem mocy. Ten w Beemce ma ogromny skok tłoka równy 83mm, co pozwoliło osiągnąć bardzo wysoki jak na jednocylindrowiec w tej pojemności moment obrotowy 60 Nm przy 5000 obr/min. Moc 48 KM na potrzeby takiego sprzętu jest całkowicie wystarczająca. Co więcej, aby zadowolić początkujących rodziców i ich zatroskane matki, dostępna będzie wersja skastrowana do 34 KM i 47 Nm. G650GS podobnie jak poprzednie modele z serii G, będzie miała silnik z technologią Twin-Spark. Polega on na zastosowaniu dwóch świec na głowicę (w tym przypadku dwie w ogóle) i poprawia w zasadzie wszystko. Spalanie, pracę jednostki napędowej, zapłon oraz pozwala na osiągnięcie wysokiego stopnia sprężania. Single BMW to bajka odmienna od tych, które opowiadano w przypadku jednocylindrówek typu Suzuki DR Big, w których piec trząsł się jak pośladki mulatki w gangsterskim teledysku.
Wracając do spalania, producent chwali się, że G650GS przy 90 km/h będzie spalać 3,2 litra na setkę. Podwozia nie zmieniono i jest ono dokładnie takie samo, jak poprzednio, co oznacza mostową, stalową ramę, nieregulowany widelec 41mm i tylny amortyzator z regulacją wstępnego napięcia i tłumienia odbicia. Do tego pojedyncze tarcze hamulcowe 300mm i 240mm z dwu i jednotłoczkowym zaciskiem. Siedzenie w standardzie znajduje się na wysokości 780mm, ale możne zamówić wersję dla niższych (750mm) i wyższych (820mm). Lista akcesoriów zajmuje 700 stron i mało jest rzeczy, których nie można do Beemki zamówić. Mimo to, jest jeden problem. Na liście wyposażenia dodatkowego znajduje się centralna podstawka. Konieczność płacenia za ten „bajer” w motocyklu, który zaprojektowany został wyłącznie po to, aby życie uczynić lepszym i łatwiejszym, jest niezrozumiała. To tak, jakby zaprosić dziewczynę na elegancją kolację przy świecach, a kiedy przyjdzie, powiedzieć jej, że musi iść kupić dwa kebaby.
GS – Głodny Sukcesu
BMW G650GS polubią początkujący, kobiety, ludzie mądrzy, którzy do czerpania radochy z motocykla, albo co ważniejsze, do codziennego transportu nie potrzebują 200 KM. To BMW nie jest ani nie było rewolucją w żadnym stopniu, ale miło, że wróciło, jeszcze bardziej rozszerzając gamę uwielbianych GSów. BMW jest głodne sukcesu ale także kilometrów. Mityczne przekonanie, że do objeżdżania świata potrzeba ponadlitrowego boxera jest nieprawdziwe i można być pewnym, że G650GS będzie motocyklem nie tylko łatwym i przyjaznym ale także międzykontynentalnym.
|
Komentarze 16
Pokaż wszystkie komentarzeKobiety i mądrzy ludzie. Dobrze, że nie napisali tego na stronie BMW bo bym musiała się zastanowić czy naprawdę go chcę :)
Odpowiedz„Choroba mocy” ?????????????? OCZYWISCIE BMW 1000 RR NIC NIE PISZE O MOCY WłASNEGO MOTOCYKLA ,, ....TYPOWE TENDENCYJNE STWIERDZENIA ,,,,JAK NA BMW PRZYSTAłO ,, TERAZ OPIS BMW KOSIARKI ...
OdpowiedzBRAK MOCY ???????????? WOLE WSK CZY KOMARKA,, PRZYNAJMNIEJ NIE KOSZTUJE ON 30-40 TYś Zł ,,,,PORAżKA ,,
OdpowiedzKompletnie bezsensowny zabieg... Wprowadzanie starej konstrukcji praktycznie bez zmian ( plastiki, inny kolor ramy ). początkującym proponuje zakup poprzedniej wersji F650 GS ( około 9000,- za ...
OdpowiedzMnie się też podoba. Ale Scarver też mi się podoba...
OdpowiedzPrzydało by się kiedyś porównanie nowych wersji z ich pierwowzorem, czyli dawną wersja zwaną Funduro. Które według mnie (a spędziłem od groma kilometrów na obu) nadal bije je na głowę pod względem ...
OdpowiedzOczywiście. Miałem kiedy Funduro. Potem były inne BMW oraz Honda. Po latach przyznam że Funduro, mimo całej listy wad, był najciekawszym i przynoszącym najwięcej radości motocyklem jaki miałem. Po po prostu konstrukcja genialna w swojej prostocie. Wszedłem tutaj poczytać, bo myślę o powrocie na jednocylindrową 650-tkę. Ten nowy też mi się podoba. :)
Odpowiedz