Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Zgadzam się w całej rozciągłości. Czasy, w których motoryzacja, oprócz wymiaru praktycznego, dostarczała również przyjemności z poruszania się wspaniałym wynalazkiem w postaci motocykla lub samochodu są w schyłkowej fazie. Tę radość odbiera się nam stosując niezliczone fotoradary, odcinkowe pomiary prędkości, suszarki w krzakach, absurdalne ograniczenia prędkości, np. z obszarem zabudowanym oznaczonym wśród pól lub lasów. A na domiar złego bezmyślnie rozszerza się strefy czystego transportu (patrz aglomeracja londyńska, Kraków, zaraz to pójdzie dalej). Nie bez znaczenia są również absurdalne normy emisji spalin Euro i chora polityka klimatyczna UE. Z jednego z najlepszych do życia miejsc na świecie Europa przekształca się w pełny ograniczeń rezerwat. Jeżeli ktoś nie miał szczęścia urodzić się w czasach, gdy kontrole, restrykcje i mandaty nie były tak bardzo wyśrubowane, to już frajdy z jazdy nie zazna. Elektryczne g**** ślizgające się w pełnym kamer świecie mu jej nie dostarczy.