Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Sprawa pierwsza: gdyby istotnie chodziło o hałas, to tor byłby już dawno zamknięty. Ponieważ w Lublinie nie ma tak dużego zapotrzebowania na nowe mieszkania i deweloper nie chce inwestować w budowę, to i wstrzymał się z zaoraniem toru - lepiej wynajmować. Szkoda, że ci aktywiści - przeciwnicy toru - nie widzą jak są wykorzystywani i dają z siebie robić debili. Ma się rozumieć, rzucam przy tym oskarżenie, że temu i owemu z PZMot, a może i z samorządu lubelskiemu, trochę kasy pokątnie zostało przekazane. Sprawa druga: Motocykle generalnie nie są dokuczliwe (o ile wiem), zaś dużo bardziej przeszkadzają samochody drifterów, które są głośniejsze. Bynajmniej to nie jest z mojej strony oskarżenie, tylko stwierdzenie faktu. Z drugiej strony, w porównaniu do motocyklistów, drifterzy pojawiają się na torze tylko okazjonalnie (może się mylę, ale wnioskuję patrząc na grafik wykorzystania toru). Ekrany: oczywiście, że by pomogły i problem z hałasem by się skończył. Porównując z kilometrami ekranów wybudowanych wzdłuż ekspresówek, tam potrzeba by było może z kilometr. I po problemie. Rzecz w tym, że zupełnie nie o to tutaj chodzi...