Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Kurde, nie rozumiem tych Waszych komentarzy... Motocykliści zachowali się jak stado baranów, jeżdżąc jak nie przymierzając część z naszych lokalesów na corocznym otwarciu sezonu w Warszawie. Ale... Zdarzyło mi się wjechać komuś w tył samochodem. Mojemu autu tez się dostało, m.in. w podobnych okolicznościach (4 młodych gniewnych w samochodzie uderzającym we mnie, obok małżonka w 9 miesiącu ciąży). Jakoś w żadnym z tych przypadków nie przyszło mi do głowy, żeby po uderzeniu dodać gazu i przejechać kogoś... Kogokolwiek, niezależnie czy jest motocyklistą, pieszym czy kierowcą samochodu. Dodatkowo - to jest materiał z Nowego Jorku chyba, w każdym razie z USA, nie z przedmieść Mexico City albo innej Somalii. Telefon to chyba miał w samochodzie i w sytuacji zagrożenia mógł po prostu zadzwonić na policję. Tam na "gangi" są mocno cięci (chociaż to raczej bezładna zbieranina średnio inteligentnych posiadaczy dwóch kółek niż zorganizowany gang / klub), więc SWAT byłby za minutę. Później, jak uciekał przed motocyklistami, też miał szansę wezwać pomoc. Mocno mi coś nie klapuje w tym całym temacie.