Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Uważam, że należy zwrócić uwagę na dwa fakty. Pierwszy z nich jest przyczyną zamieszania czyli, jak wskazuje autor artykułu - przepisy polskiego prawa. Gdyby w prawie jasno zakazano jazdy motocyklem pomiędzy pojazdami stojącymi w "korku" lub wskazano podstawy uprawniające do takiego postępowania problem został by rozwiązany. Drugi fakt, na który chciałbym zwrócić uwagę to logiczne myślenie. W naszych realiach (nie mieszkamy np. we Włoszech gdzie jedna z osób twierdzi, że z powodzeniem jeździ skuterem nawet "pod prąd"), przy obecnym stanie prawa (luki, które w domniemaniu zezwalają na przedmiotowe zachowanie poszkodowanego motocyklisty) oraz mentalności nas, Polaków nie wyobrażam sobie jak kierowca Volvo miałby uniknąć wypadku, który miał miejsce. Nie jest ważne czy to motocykl (o którym mowa) czy może inny samochód czy nawet trójkołowiec wyprzedzałby/omijałby ciężarówkę, która przepuszczała Volvo. Kierowca Volvo nie miał szans zauważyć motocykla zasłoniętego ciężarówką. Dlatego uważam, że nawet w przypadku gdy polskie prawo nie precyzuje omawianego problemu (pozwalając na spekulacje i różnorakie wykładnie przepisów w jakiś sposób związanych z daną sprawą) to zdrowy rozsądek powinien podpowiadać nam odpowiednie zachowanie w "korkach". Dodatkowo wspomnę (chociaż nie ma to zasadniczego znaczenia), że sam jestem uczestnikiem ruchu zarówno na motocyklu jak i w samochodzie. Zdarza mi się jazda między samochodami w "korkach" co nie zmienia faktu, że zdaję sobie sprawę, że postępuję (w tym kraju, w takich realiach) bardzo ryzykownie i nawet pokuszę się o słowo - niewłaściwie (nawet jeżeli przepisy wprost tego nie zakazują). Na koniec dodam, że sprawy o zupełnie innym stanie faktycznym, dotyczące innych kwestii jednak również dotknięte problemem nieprecyzyjności prawa co rusz trafiają do Sądu Najwyższego, który rozwiązuje je nie tylko w oparciu o prawo (które jak już uznaliśmy jest "kulawe" i notabene w przedmiotowej sprawie działa w moim przekonaniu na korzyść poszkodowanego motocyklisty - "co nie zakazane to dozwolone") ale także w oparciu o zdrowy rozsądek i w jakimś stopniu opinię społeczną. Podsumowując - moim zdaniem poszkodowany motocyklista działał zgodnie z prawem i w oparciu o przepisy tego prawa powinien uzyskać odszkodowanie (przeciętny sędzia tak by zadecydował). Natomiast nie działał on zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, ryzykował i tak jak kierowca z Volvo nie spodziewał się jadącego obok samochodów motocykla, tak motocyklista nie spodziewał się włączającego się do ruchu "za" ciężarówką Volvo. Jak tego uniknąć? "Naprawić" prawo w naszym kraju oraz (co jest dużo łatwiejszym zadaniem) bardziej uważać i więcej myśleć. Pozdrawiam, Krzysztof