Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
a tam, mi w starym japońskim litrowym motocyklu na autostradzie wystrzelił urwany korbowód przez przód silnika wybijając dziurę niemalże jak pięść, przy prędkości ok 100 km/h (moto chwilę wcześniej zaczęło drastycznie słabnąć, wcześniej jechałem dużo szybciej), więc ogień, olej na koło, ogólnie ciekawie. Ale, o wesoły losie, udało mi się utrzymać kontrolę i bezpiecznie (w miarę) zatrzymać na poboczu. A teraz najlepsze - silnik jeszcze chodził, zgasiłem go ja, po czym chwyciłem za gaśnicę przyczepioną do tylnego siedzenia (zawsze się mnie wszyscy pytali - po co ją wożę!), ugasiłem motor i stwierdziłem poważne zniszczenia.... jeden tłok urwał się na pół, zablokował w górnej pozycji. Korbowód ułamany i wykrzywiony wybił dziurę w przedzie silnika. Na szczęście jakimś cudem nie zdołał zablokować wału - silnik nadal się obracał, co pewnie uratowało mi życie, gdyż nie zablokowało mi nagle tylnego koła (mógłbym nie zdążyć wcisnąć sprzęgła, choć byłem przygotowany - na chwilę przed śmiercią silnika czułem, że coś jest bardzo nie tak). A na koniec najlepsze - motocykl był wcześniej w ASO - przez przypadek w sumie, z pierdołą - regulacja gaźników. Ale w silniku nic nie grzebali, umarł śmiercią naturalną, więc ich za to nie winię.