Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Kiedys krecilem sie z synkiem po polnych drogach i na malej zarosnietej skarpce obok drogi na skraju wsi zobaczylem jakoies kamloty. Podjechalem tam zeby zobaczyc co to, a synek za mna. W wysokiej trawie lezaly resztki czterech starych poniemieckich nagrobkow. Zsiadlem i probowalem odczytac daty. Po chwili pojawil sie typ z czerwonym ryjem i zagail rozmowe stekiem wyzwisk i machaniem lapami. Z pomiedzy bluzgow udalo mi sie wylowic ze on jest soltys, a to jest miejsce pamieci, ktore rozjerzdzam i jeszcze "gowniarza ucze". Huknalem na niego i sie zamknal, po czym odjechalismy, ale gdyby ta sytuacja zostala przedstawiona w mediach, to odbiorcy dowiedzieliby sie, ze dorosly z dzieckiem bez uprawnien do kierowania pojazdami mechanicznymi bezczescili cmentarz niemiecki rozjezdzajac go motocyklami crossowymi. I niewazne byloby, ze brak oznakowania, wszedzie łopian i chwasty na pol metra, stare opony, butelki i kury srajace na to co kiedys bylo grobami. Skoro oficjele wypowiadajacy sie w mediach przebąkują o lepszym oznakowaniu, to sytuacja z "cenym grodziskiem" mogla wygladac podobnie, a gosc mogl widziec jedynie polozona na uboczu fajna skarpe do skakania...