Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
przecież to jest kolejny przykład... ciąg dalszy przypadku z Range Roverem. Tutaj jest tylko o krok dalej, mamy broń palną. Najpierw napadnięty jest w zasadzie bezbronny motocyklista, nie stawia oporu, bo wie, że przegra. W pobliżu jest policjant, który nie tylko również jest uzbrojony, ale zyskuje przewagę polegającą na tym, że ma czas na rozpoznanie i ocenę sytuacji, poza tym jest szkolony i prawdopodobnie zaprawiony w różnych akcjach - co jest bardzo widoczne. Wkracza do akcji dopiero wtedy, gdy przeciwnik kładzie ręce na kierownicy, a więc traci kontrolę, a policjant zyskuje bezcenne dwie, trzy sekundy, to wystarczy, żeby przyłożyć bandycie pistolet do łba. Ponieważ bandyta ma w ręku nabitą broń, jest skrajnie niebezpieczny (tak jak kierowca Rovera z włączonym silnikiem). Ponieważ obaj mają broń, policjant jest gotowy do strzału, a bandyta utracił przewagę, każde pierdnięcie bandyty inne niż wyrzucenie broni skończy się strzałem policjanta. I tak się dzieje. Zwróćcie uwagę, że policjant NIE SPUSZCZA Z OKA bandyty aż do momentu, gdy nie mija zagrożenie - czyli broń bandyty nie znajduje się w ręku policjanta. Koniec akcji, należy już tylko udzielić pomocy bandycie i doprowadzić do sądu. Błąd też popełnia napadnięty motocyklista, polega od na tym, że będąc bezbronnym znajduje się w potencjalnej linii strzału policjanta. Żeby ułatwić mu robotę ja bym się położył na ziemię, niegłupim pomysłem byłoby też odsunięcie się, ale nie miałbym pewności, czy policjant nie uznałby mnie za bandytę.