Zakaz sprzeda¿y samochodów spalinowych - Unia Europejska mo¿e go na nas wymusiæ, a skutki bêd± katastrofalne
Polowanie na czarownice, którymi w tym wypadku są samochody spalinowe, trwa w najlepsze. Podczas gdy w Polsce władze miast nieśmiało przymierzają się do zorganizowania zielonych stref, Unia Europejska może zafundować nam w tej kwestii terapię szokową.
Obecnie już dziewięć krajów członkowskich domaga się od Komisji Europejskiej ustalenia wspólnej daty wprowadzenia zakazu sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi. Takiej deklaracji żądają Dania, Austria, Belgia, Holandia, Malta, Luksemburg, Irlandia, Grecja i Litwa. Jednocześnie na 269 mln zarejestrowanych na terenie Unii Europejskiej samochodów osobowych zaledwie 904,3 tys. ma napęd akumulatorowy, a 1,5 tys. jest zasilanych wodorem. Czy Polska jest gotowa na taki karkołomny manewr, jakim jest wprowadzenie zakazu sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi?
W Polsce rejestruje się coraz więcej samochodów z napędem alternatywnym. Według raportu PZPM, w 2020 roku zarejestrowano 61,9 tys. hybryd (+47,9%) oraz 8099 (+198,1%) samochodów z napędem elektrycznym lub hybrydowym plug-in. W 2021 roku tendencja wzrostowa utrzymuje się, a w rejestracjach samochodów z silnikami spalinowymi wciąż notowane są spadki. O ile Polacy przekonują się do napędów alternatywnych, o tyle infrastruktura ładowania w naszym kraju nie błyszczy. Według danych Polskiego Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych w naszym kraju jest obecnie 1395 stacji ładowania. To oznacza, że na 100 km dróg mamy 1,5 stacji ładowania, więc daleko nam do takich krajów jak Niemcy, które mają wynik 18,7 takich stacji na 100 km, nie wspominając już o Belgii, gdzie na każdy 100 km dróg przypada 44,7 punktów, w których można naładować baterie.
Jak podaje Autokult, według Komisji Europejskiej do 2030 roku przy unijnych drogach ma być 2,7 mln stacji ładowania. Jednocześnie urzędnicy zdają sobie sprawę, że w Europie Południowej i Wschodniej mogą one być rozmieszczone nierównomiernie. Z powyższych danych wynika, że jeśli nagle Polacy byliby zmuszeni przesiąść się do samochodów elektrycznych, to w punktach ładowania czekałaby nas podobna sytuacja, jak kiedyś na stacjach CPN, gdzie bywało, że kolejki ciągnęły się kilometrami.
Komentarze 0
Poka¿ wszystkie komentarze